„Proszę informować”

W teczce księdza Henryka Jankowskiego nie ma nic na ks. bp. Wiesława Meringa

Ksiądz Henryk Jankowski ujawnił nazwiska agentów, którzy inwigilowali go w latach 80. Są wśród nich kapłani. Ksiądz prałat jako jeden z najbardziej prześladowanych przez komunistyczny aparat represji miał moralne prawo, by podać, kto na niego donosił. Ale niektórzy go krytykują. Czy dobrze więc zrobił?

– Tak, trzeba ujawnić wszystkich tajnych współpracowników SB, czy to świeckich, czy kościelnych. Naród ma prawo wiedzieć, kto co robił. Lustracja ma być pełna. Ikony nie mogą być fałszywe.

Wiemy, kto kryje się pod pseudonimem TW „Szejk”, TW „Lucjan”. Tyle że współpraca z SB miała różne wymiary… Co mówią dokumenty o działalności tych dwóch konkretnych osób?

– Ksiądz Jankowski dostał z IPN listę odtajnionych pseudonimów tajnych informatorów SB. Zidentyfikowano 37 osób, wśród nich TW „Szejka” i TW „Lucjana”. W przekazanych wcześniej księdzu prałatowi materiałach z esbeckiej akcji „Zorza II”, związanej z pielgrzymką Ojca Świętego do Polski w 1987 r., najczęściej występuje TW „Szejk”, czyli ks. Wiesław Lauer, ówczesny kanclerz gdańskiej kurii biskupiej, obecnie wikariusz generalny arcybiskupa gdańskiego. Natomiast, co bardzo ważne, nie pojawia się tam ani razu TW „Lucjan”. Jak wiadomo, pod tym pseudonimem kryje się ks. Wiesław Mering, biskup włocławski. Sprawdziłem bardzo wnikliwie: w dostarczonych księdzu Jankowskiemu dokumentach nie ma ani jednego sprawozdania od TW „Lucjana”. Ciekawe więc, na jakiej podstawie IPN podał jego nazwisko. Myślę, że księdzu biskupowi wyrządzono krzywdę.

Ksiądz biskup Mering wspominał, że wyjeżdżał w latach 80. za granicę, odbierał paszport…

– Może wtedy były jakieś rozmowy, może pytali: „A co ksiądz sądzi o tym kapłanie?”, tak jak to było w przypadku ks. Drozdka. Trzeba jednak rozróżniać, kto jest kim, co robił. Obowiązkiem historyka czy dziennikarza jest służyć prawdzie, więc trzeba powiedzieć: w teczce ks. Jankowskiego nie ma nic na ks. Meringa. Podobna jest z TW „Profesorem” – figurujący na liście przekazanej ks. Jankowskiemu ks. Antoni Krzysztof Misiaszek wymieniony jest w dokumencie z 9 marca 1987 roku. Podpułkownik Stanisław Kubiński pisze: „Przewiduje się użycie takich TW jakich „Profesor””. Jednak w teczce ks. Jankowskiego nie znalazłem żadnego sprawozdania od TW „Profesora”.

To bardzo ważna informacja i wskazówka, że lustrować

– owszem – trzeba, ale podając pełną informację o działalności każdego TW: jak został pozyskany, dlaczego poszedł na współpracę, co robił, czy szkodził Kościołowi i ludziom. Czego więc dotyczyły meldunki agentów wokół księdza Jankowskiego? Czy zaszkodziły mu osobiście?

– Raczej nie. To są informacje o tym, co się dzieje w kurii, z kim ma się spotkać Ojciec Święty, jak przebiegają przygotowania do pielgrzymki. No i oczywiście, co robi ksiądz prałat Jankowski. Na przykład TW „Szejk” nadmienia, że ks. bp Gocłowski denerwuje się, żeby ks. Jankowski nie urządził jakiejś politycznej sprawy w czasie pobytu Jana Pawła II w Gdańsku.

Jak esbecy zdobywali te informacje? Czy wzywali tajnych współpracowników pod jakimś pretekstem i pozorując zwykłą rozmowę, wyciągali interesujące ich fakty, dane?

– Nie, TW pracowali stale z esbekami, odbywali regularne spotkania. To nie było tak, że ktoś starał się o paszport i musiał z tej okazji rozmawiać z funkcjonariuszem. Nic nie działo się przypadkiem, tajny współpracownik dawał informacje konkretne, o które prosił prowadzący esbek. Na przykład zachowało się aż osiem bardzo ważnych raportów ks. Lauera. Obszerne sprawozdania pisał też TW „Julian” Jerzy Michał Kuehnbaum. Relacjonował w nich, co robili ks. bp Gocłowski, ks. Jankowski, kto przyjechał do Gdańska, co się dzieje w Kościele, a wszystko to związane z planowanym pobytem Ojca Świętego na Wybrzeżu.

Czy wszystkie występujące w dokumentach pseudonimy agentów zostały ujawnione?

– Jest jeden pseudonim TW „Emil” i jego pięć raportów, ale nie ujawniono jego nazwiska, choć ksiądz prałat wystąpił o to do IPN. Z przekazanej listy zidentyfikowanych TW w dokumentach znalazłem osiem raportów pochodzących od tych osób. Raporty można podzielić następująco: rozmowy z tajnymi współpracownikami i własne sprawozdania esbeków pisane na podstawie rozmów z TW.

Jakie sprawy najbardziej interesowały SB? Szczegóły z życia księdza Jankowskiego, z kim się spotyka, kto bywa na plebanii kościoła św. Brygidy?

– Przede wszystkim: gdzie aktywnie działa ks. Jankowski, jakie ma powiązania z „Solidarnością”. Ale również ciekawi byli, i to bardzo, jak Kościół reaguje na jego działalność, co o niej myślą biskupi, wikariusz generalny, kanclerz kurii.

Co było celem tej operacji SB?

– Esbekom zależało, by działacze „Solidarności” nie spotkali się z Papieżem u ks. Jankowskiego. To był główny cel inwigilacji księdza prałata. Dlatego robili wszystko, żeby Jan Paweł II nie pojawił się w kościele św. Brygidy, ale także, by ks. Jankowski nie spotkał się z Papieżem. Stawiali więc przed TW zadania, żeby tak wpływali na ks. bp. Gocłowskiego, by ordynariusz uniemożliwił spotkanie księdza prałata z Ojcem Świętym.

Do tego służyła ta rozległa sieć konfidentów wokół

ks. Jankowskiego?

– Tak, do tego m.in. potrzebowali ks. Lauera. Przecież jako kanclerz kurii najwięcej wiedział, co się dzieje w diecezji. Był dobrym informatorem dla SB.

Dokończenie na s. 20

Dokończenie ze s. 18

Czy z zachowanej dokumentacji da się odtworzyć motywy współpracy tych osób z SB?

– Na pewno nie chodziło o jakieś dobra materialne. Jest informacja, że TW „Szejk” raz dostał od esbeka butelkę koniaku o wartości 2 tys. zł. To dziwne, bo przez Kościół szła wtedy duża pomoc z Zachodu dla Polaków. Motywem podjęcia współpracy z SB mógł być więc szantaż, ale o tym nie ma mowy w tych materiałach.

A może jakaś osobista niechęć do ks. Jankowskiego?

– Raczej nie, bo o innych kapłanach TW też składali raporty.

Gdzie prowadzono rozmowy z tajnymi współpracownikami? W urzędzie, w lokalu konspiracyjnym?

– Na przykład TW „Szejk” przychodził przede wszystkim do mieszkania esbeka. Tam dostawał zadania: „Informować na bieżąco o wszystkich planach, zamierzeniach i propozycjach związanych z wizytą Papieża w Gdańsku; informować o komentarzach, wypowiedziach i ocenach księży diecezji gdańskiej na temat współpracy Komisji Wspólnej; informować o zamierzeniach i próbach neutralizacji działalności ks. Jankowskiego ze strony biskupa [nazwisko zaczernione – red.]; aktualne zadania dotyczące działalności gdańskiej kurii”. Do tego sprawozdania ze spotkania z „Szejkiem” 9 lutego 1987 r. esbek kpt. Grzegorz… dołączył „Informację własną”: „Spotkanie odbyłem w swoim prywatnym mieszkaniu (warunki dogodne) w godz. 16.15-1.30. Na spotkanie zakupiłem butelkę brandy za 2300 złotych. Uzgodniono, że następne spotkanie, w zależności od potrzeb, zostanie wywołane telefonicznie”.

Czy wie Pan, od kiedy TW „Szejk” rozpoczął swoje kontakty z SB?

– Trudno w tej chwili powiedzieć. W udostępnionych ks. Jankowskiemu materiałach występuje tylko w dokumentach z 1987 r., we wcześniejszych – z 1982 r. – nie.

A kim byli esbecy, którzy zastawili tę pajęczą sieć agentów na księdza prałata? Poznajmy przynajmniej ich nazwiska.

– Proszę bardzo. Na przykład kapitan Grzegorz Romanowski, kierownik sekcji wydziału IV Urzędu Spraw Wewnętrznych w Gdańsku, prowadził „Szejka”. Teresa Apolonia Glaza, gospodyni ks. Jankowskiego, prowadzona była przez kapitana Krzysztofa Sowulę, kierownika sekcji V wydziału IV USW.

Ksiądz Jankowski zapowiedział, że za kilka tygodni ujawni nazwiska agentów „Bolka” i „Delegata”. To muszą być jakieś bardzo ważne osoby, skoro media już przeprowadziły akcję uprzedzającą, sugerując, że „Delegat” to… ks. Jankowski!

– To absurd. Mam nadzieję, że prawda już niedługo wyjdzie na jaw. Wiem, że ksiądz prałat otrzymał trzy albo cztery raporty „Delegata”, w których informuje on, co dzieje się w „Solidarności”, i jeden, bardzo krótki, „Bolka”, z 1982 roku. Za kilka miesięcy w wydawnictwie „von boroviecky” ukaże się moja książka „Teczka SB ks. Henryka Jankowskiego, prałata bazyliki św. Brygidy w Gdańsku”, gdzie podam całość dokumentów, jakie otrzymał z IPN ks. Jankowski. Znajdą się tam również raporty „Bolka” i „Delegata”.

Czy te dokumenty zmieniają obraz Kościoła?

– Wyjaśniają, że Kościół nie dał się zastraszyć. Zachował twarz, przygotował godnie wizytę Jana Pawła II. Nie poddał się władzy, był twardy.

Otwarcie teczek nie zaszkodzi Kościołowi?

– Wręcz przeciwnie, pokaże jego wielkość. Są może momenty zazdrości: np. ks. Jankowski pojawia się w kurii, chce coś robić, a słyszy, że ma siedzieć w swoim kościele św. Brygidy. Jak widać, każdy chciał być ważny. Ale gdy na Komisji Wspólnej Kościoła i rządu komuniści żądali usunięcia ks. Jankowskiego, ks. bp Gocłowski zdecydowanie odmawiał, mówiąc, że to są sprawy wewnętrzne Kościoła i dadzą sobie sami radę. Z drugiej strony nie można ukrywać, że jednak w Kościele byli tajni współpracownicy, co było szkodliwe.

Dziękuję za rozmowę.

Małgorzata Rutkowska
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl