Karp – polska specjalność

Z Tadeuszem Rogiem, prezesem Gospodarstwa Rybackiego w Starzawie oraz wiceprezesem Towarzystwa Promocji Rybactwa i Produktów Rybnych „Pan Karp”, rozmawia Mariusz Kamieniecki

Powoli dobiegają końca jesienne odłowy karpia. Jaki był tegoroczny sezon hodowlany dla polskich producentów tej skądinąd smacznej ryby?

– Rok był dosyć nietypowy z uwagi na ekstremalną termikę. Były momenty, kiedy temperatura wody przekraczała dopuszczalne dla karpia granice. Latem momentami czuliśmy się jak w klimacie zwrotnikowym, a nie w strefie umiarkowanej. Tymczasem karp najlepiej czuje się w wodzie, której temperatura nie przekracza 28 st. C. Jeżeli granica ta zostaje przekroczona, ryba zaczyna wykazywać objawy niepokoju, przestaje żerować, i właśnie z taką sytuacją mieliśmy do czynienia. Kończyło się to zazwyczaj zaprzestaniem karmienia, zahamowaniem wzrostu ryb, a u niektórych hodowców wystąpiły tzw. zjawiska przydechowe, a więc śnięcia ryb związane z deficytami tlenu i właśnie z wysokimi temperaturami. Były też problemy z paszą. Trzeba pamiętać, że polscy hodowcy produkują karpia głównie w oparciu o tradycyjne pasze, np. zboża. Dlatego boleśnie odczuli wzrost cen na rynku zbóż, co nie pozostaje bez wpływu na ekonomiczny aspekt produkcji i może się odbić także na cenach tej ryby. Kolejnym czynnikiem, który od kilku lat spędza sen z oczu hodowcom karpia, jest groźna choroba Koi Herpes Virus (KHV). To przypadłość trudna do zdiagnozowania, na którą nie ma skutecznego leku. Pojawienie się KHV stanowi bardzo duże zagrożenie dla bytu każdego gospodarstwa rybackiego.

W ostatnich latach produkcja karpia w Polsce spada. Jakie są tego przyczyny?

– Faktycznie, w ostatnich latach odnotowaliśmy spadek produkcji karpia. Wpływa na to wiele czynników. Jest to spowodowane m.in. spadkiem produkcji materiału zarybieniowego, co z kolei rzutuje na efekt finalny, a więc zmniejszenie ilości ryby towarowej. W tym roku produkcja nie będzie bardzo wysoka i wszystko wskazuje na to, że utrzyma się na poziomie roku ubiegłego, tj. 15-17 tys. ton. Natomiast daleka jest jeszcze od poziomu sprzed pięciu czy dziesięciu lat, czyli 20 tys. ton czy nawet więcej.

Czy jako konsumenci możemy się spodziewać wzrostu cen karpia?

– Cena jest pochodną elementów rynkowych, ale trzeba też uwzględniać koszt produkcji. Z punktu widzenia hodowców, mam tu na myśli wspomniany już wzrost cen pasz, który na pewno nie pozostaje bez wpływu na wzrost kosztów produkcji. Trudno zatem przypuszczać, że hodowcy będą sprzedawać karpia poniżej kosztów produkcji. Trzeba się zatem liczyć z tym, że również ceny ryb będą wyższe.

To chyba nie jedyny powód. Zazwyczaj w okresie przedświątecznym handlowcy także dyktują swoje warunki i ceny są dużo wyższe od oferowanych przez gospodarstwa rybackie…

– Rynek rządzi się swoimi prawami, a zatem polityka handlowców jest bardzo różna. Mamy do czynienia zarówno z nieuzasadnionym windowaniem marży, jak i promocjami, gdzie głównie duże sieci handlowe oferują karpia poniżej cen zakupu. Jest to związane z tym, że karp jest pewnego rodzaju atrybutem świątecznym i towarem, który posiada cechę ściągania klientów do punktu handlowego. W związku z tym różne są też strategie sprzedaży tego produktu. Podstawowa cecha handlu karpiem to fakt, że jest to ryba żywa, a w związku z tym trudna w utrzymaniu przez kilka dni przed sprzedażą. Dobrze wiedzą o tym handlowcy, którzy parają się tym zawodowo, i to nie tylko od święta. Rybie, by stanowiła atrakcyjny towar dla klienta, trzeba też zapewnić pewien komfort, a to kosztuje. Problem ten nie dotyczy handlowców, którzy sprzedają karpia okazjonalnie, przez kilka dni w roku. Stąd taka rozbieżność w cenach.

Jakie miejsce na tle innych krajów UE zajmuje Polska pod względem produkcji karpia?

– Polska odgrywa dominującą rolę na rynku europejskim pod względem produkcji karpia. Z produkcją roczną na poziomie 15-18 tys. ton plasujemy się na pierwszym miejscu przed takimi krajami, jak np. Czesi, którzy na głowę jednego mieszkańca produkują wprawdzie więcej karpia, ale w liczbach bezwzględnych nie dorównują naszej produkcji. Natomiast w skali świata Polsce daleko do takich potentatów, jak chociażby Izrael czy kraje Azji Wschodniej.

Powróćmy jednak do naszych realiów. Karp, choć głęboko zakorzeniony w polskiej tradycji, wciąż jest postrzegany jako ryba okazjonalna, spożywana masowo w okresie Bożego Narodzenia. Czy i jakie działania są podejmowane, by to zmienić?

– Polscy hodowcy są zainteresowani, by karp zaczął być traktowany nie tylko jako ryba okazjonalna, od święta, ale żeby zwiększyć jego konsumpcję także w innych okresach roku. Choć większość producentów oferuje karpia przez cały rok, to zainteresowanie klientów poza okresem świątecznym jest nieduże, a to błąd. Wciąż mało popularne są sposoby wykorzystania karpia chociażby na grilla. Być może winna temu jest zbyt mała promocja tego produktu.

Od dwóch lat realizowany jest program promocyjny lansowany przez Towarzystwo Promocji Rybactwa i Produktów Rybnych „Pan Karp” przy Instytucie Rybactwa Śródlądowego w Żabieńcu. Jakie są jego zadania?

– Zadaniem towarzystwa jest przede wszystkim szeroko rozumiana promocja karpia i innych ryb słodkowodnych. Stoimy na stanowisku, że do tej pory karp był promowany w bardzo małym stopniu. Dlatego wysiłki zarówno producentów, jak też instytucji związanych z rybactwem śródlądowym zmierzają w kierunku popularyzowania karpia jako ryby, ale także sposobów wykorzystania go w polskiej kuchni. Chodzi o to, by karp zaczął być postrzegany nie tylko jako atrybut świąteczny, ale także jako ważny składnik kultury polskiej i tej części Europy. Tradycja hodowli karpia w Polsce sięga XIII wieku, a więc jest to produkt, który funkcjonuje w naszym menu znacznie dłużej niż chociażby pomidory czy ziemniaki; natomiast coraz bardziej traci popularność na rzecz różnych – nazwijmy to – wynalazków, które trafiają do polskiej kuchni z innych obcych nam kulturowo zakątków świata. Tymczasem jest to świetny produkt kulinarny i dietetyczny. TPRiPR „Pan Karp” stara się na różne sposoby popularyzować karpia i jego hodowlę, sposoby wykorzystania oraz informować społeczeństwo, że technologia produkcji jest przyjazna dla środowiska i daleko odbiega od tego, co w dzisiejszym rolnictwie dominuje, a więc od wielkoprzemysłowych ferm, które niejednokrotnie zanieczyszczają środowisko. Warto też podkreślić, że nieodłącznym elementem towarzyszącym produkcji karpia są korzystne zmiany środowiska. Gospodarstwa rybackie ze swoimi stawami wpływają bowiem na zmiany krajobrazu i samej przyrody. Odgrywają też niebagatelną rolę retencyjną i o tych zaletach trzeba dużo mówić. Towarzystwo stale się rozrasta i skupia w tej chwili ponad 70 gospodarstw rybackich. Członkami TPRiPR są m.in. pracownicy instytutów branżowych, naukowcy, działacze gospodarczy oraz osoby związane z produkcją rybacką.

Czy dotychczasowe działania związane z promocją karpia przynoszą zamierzony efekt?

– Są to działania długofalowe i na konkretne efekty trzeba jeszcze poczekać. Chodzi nam głównie o to, by w świadomości przeciętnych konsumentów utrwalać zmiany dotyczące postrzegania ryb m.in. poprzez reklamę. Staramy się docierać nie tylko do dorosłych Polaków, ale także do dzieci i młodzieży. Robimy to np. poprzez konkursy oraz wspieranie inicjatyw w szkołach. Niebawem rozpocznie się program promocyjny w szkołach gastronomicznych, gdzie będziemy popularyzować m.in. sposoby przyrządzania karpia. Choć najbardziej spektakularne i intensywne ze względu na zasięg oddziaływania są nasze spoty reklamowe w TV, to najwięcej obiecujemy sobie po działaniach skierowanych właśnie do młodzieży. Mamy nadzieję, że w świadomości ludzi młodych utrwalą się pewne dobre nawyki, które będą procentować za kilka, kilkanaście lat.

Czym tegoroczna kampania będzie się różnić od poprzedniej?

– W ubiegłym roku nasz spot reklamowy był nakierowany głównie na wspieranie tradycji świątecznej. W bieżącym roku jest to materiał, który nawiązuje do tradycji, polskich klimatów rodzinnych i przekazywania pałeczki w hodowli karpia młodemu pokoleniu. Emisja reklamy w telewizji już się rozpoczęła. Można ją też obejrzeć na stronie www.pankarp.pl. Będą też inne działania. W ubiegłym roku sporym zainteresowaniem cieszyła się książeczka dla dzieci pt. „Przyjaciele Pana Karpia”, która w formie poetyckiej opowiadała o hodowli ryb i funkcjonowaniu ekosystemu stawowego. Obecnie w przygotowaniu są kolejne dwie pozycje, tym razem skierowane do nieco starszych dzieci. W okresie letnim TPRiPR włączyło się także w organizację na terenie całego kraju przedsięwzięcia, które miało cechy współzawodnictwa, pod nazwą Festiwal Kuchni Polskiej, i było nakierowane głównie na hotele, firmy gastronomiczne, ale także adresowane do społeczeństwa. W ten sposób popularyzowaliśmy karpia jako produkt kulinarny.

Dlaczego warto spożywać karpia?

– Zasadniczo Polacy jedzą mało ryb. Tymczasem karp z punktu widzenia dietetycznego i walorów odżywczych, nie wspominając już o smakowych, jest przede wszystkim produktem zdrowym. Jego mięso jest bogactwem substancji odżywczych, cennym źródłem łatwo przyswajalnego białka, nienasyconych kwasów tłuszczowych, witamin A i D3, mikroelementów i fosforu, a ze względu na niską zawartość cholesterolu jest zdecydowanie zdrowsze od mięs czerwonych. Warto też pamiętać, że jest to nasz rodzimy produkt hodowany w warunkach kontrolowanych przez służby sanitarno-epidemiologiczne i weterynaryjne. To sprawia, że w przeciwieństwie do ryb sprowadzanych z zagranicy konsument może mieć pełną wiedzę na temat tego, skąd karp pochodzi, jak został wyprodukowany, a przede wszystkim może mieć pewność, że jest to produkcja zdrowa. Karp, jak rzadko który produkt, daje gwarancję świeżości. Nie ma bowiem większej gwarancji świeżości jak zakup żywej, zdrowej ryby. Dodatkowym elementem zachęcającym do spożywania tego gatunku ryby jest także wspominana tradycja wielu pokoleń Polaków, którzy mimo dostępu do ryb morskich, np. śledzi, wybierali karpia jako jedną z najważniejszych potraw.

Od pewnego czasu można spotkać się z określeniem: tradycyjny norweski łosoś wigilijny. Kto lansuje takie hasła i czy np. łosoś ma szansę wyprzeć karpia z polskiego wigilijnego stołu?

– Wysiłki reklamowe różnych producentów towarów są ogromne. Takie hasło można sobie zawsze stworzyć, natomiast problem w tym, na ile społeczeństwo potraktuje to poważnie i na ile uda się poprzez intensywne działania marketingowe przekonać do tego typu chwytów reklamowych. Powstaje też pytanie, czy my, Polacy, w przypływie reklam tak wielu produktów i zwyczajów zagranicznych, jakie wtłacza się nam do głowy każdego dnia, potrafimy i chcemy zachować tożsamość narodową, tradycję, kulturę, zwyczaje. Na to pytanie każdy z nas powinien sobie odpowiedzieć we własnym sumieniu.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl