Informatyczna kolonializacja Państwa

CBA aresztowało naczelnika w Komendzie Głównej Policji oraz dwóch
wiceprezesów firm informatycznych. Kilka miesięcy temu aresztowano dyrektora
Centrum Projektów Informatycznych z MSWiA, któremu już udowodniono przyjęcie
łapówki w wysokości 5 milionów złotych. Korupcja, widoczna szczególnie w
procesie informatyzacji administracji publicznej, nie polega jednak tylko i
wyłącznie na braniu łapówek przez urzędników.

Krótko o programowaniu
Czytelnik, aby zrozumieć mechanizm korupcji, powinien wiedzieć, że tworzenie
programu komputerowego będącego jednym z elementów projektu informatycznego
składa się z kilku etapów:
etap 1. – skonstruowanie algorytmu, który jest precyzyjnym opisem operacji
tworzących program: algorytm pisany jest w języku macierzystym twórcy programu;
etap 2. – zapis algorytmu na tzw. edytorze tekstów w języku zrozumiałym przez
komputer;
etap 3. – kompilacja programu: polega ona na automatycznym tłumaczeniu tekstu
programu na język macierzysty komputera, który składa się z ciągu 0 i 1;
etap 4. – testowanie programu, które umożliwia wykrycie zawartych w nim błędów
oraz korygowanie etapu 1. i 3.

Czas trwania etapu 4. zależy od stopnia skomplikowania programu. Im ten
stopień jest wyższy, tym etap 4. dłuższy. W przypadku programów nowych, kiedy
programista musi tworzyć ręcznie dane przepuszczane przez program, etap 4.
pochłania od 60 do 80 proc. czasu przeznaczonego na stworzenie programu.
Testowanie programu i programów jest etapem najdroższym, pochłaniającym mnóstwo
czasu i środków. Jeżeli firma z tego etapu chociaż w części rezygnuje, to jej
zysk jest wielokrotnie wyższy. Na całym świecie szefowie i dyrektorzy projektów
informatycznych wymagają od programistów pisemnych dowodów, że dany program
został dokładnie przetestowany. Szczególną uwagę zwraca się na test w warunkach
realnych (nazywa się to "symulacją" i jest odpowiednikiem "zwiększonego
obciążenia"), ponieważ właśnie wtedy wykrywa się najwięcej usterek i błędów.

Brak czasu
Problemem bagatelizowanym przez dziennikarzy, którzy opisują afery związane z
informatyzacją, jest fakt, że pierwszą ofiarą korupcji są informatycy pracujący
w firmach wykonujących projekty dla administracji publicznej. Bardzo często
zmuszani są oni do gwałcenia etyki pracy informatyka poprzez niedokładne
testowanie programów. Jest to zjawisko masowe i jest to korupcja niszcząca wręcz
podstawy cywilizacji informacyjnej w naszym kraju. Firmy wiedzą, że testowanie
jest najdroższe, rezygnują z niego, niszcząc zawodowo własnych pracowników i
przerzucając koszty ich testowania na zwykłych obywateli. W całym procesie
produkowania oprogramowań najistotniejszym z punktu widzenia korupcji jest
moment jego odbioru przez instytucję (ministerstwo, urząd centralny, samorządy),
która go zamawiała. Odbioru oprogramowania dokonuje specjalna komisja złożona z
urzędników wyznaczona przez ministra czy prezesa. Komisja ta powinna dokonać
dokładnego testowania oprogramowania. Czy to robi? Bardzo często – piszę to
m.in. na podstawie własnego doświadczenia – nie. Dlaczego urzędnicy nie wykonują
swoich obowiązków, mimo że bardzo by chcieli to robić? Dlatego że doskonale
wiedzą, iż ich szefem nie jest ich bezpośredni przełożony tylko prezesi firm.

Konsekwencje są następujące: nieprzetestowane oprogramowanie, czyli samochód
bez silnika, jest bardzo często przyjmowane przez administrację publiczną, która
zaraz po przyjęciu musi podpisać nową umowę z firmą na poprawienie dopiero co
zaaprobowanego i przyjętego oprogramowania. W ten sposób firmy informatyczne
potrajają swoje zyski:

a) dostają pieniądze za wykonanie oprogramowania,
b) wykonują je po najniższych cenach, czyli nie testując go,
c) podpisują nową umowę na jego poprawienie.

Jest to mechanizm korupcyjny, który wszedł w krew wszystkim stronom
kontraktu, zarówno firmom, jak i urzędnikom. To dlatego stworzone – nierzadko w
pośpiechu – systemy informatyczne są niefunkcjonalne, nieefektywne, a ich
eksploatacja jest niezmiernie kosztowna. Jedną z największych patologii
informatycznej w naszym kraju jest system podatkowy, a raczej systemy podatkowe,
których obsługa jest czasami wielokrotnie wyższa od samego podatku. Pełne koszty
eksploatacji systemów tworzących infrastrukturę informatyczną systemu
podatkowego w Polsce kształtują się na poziomie 4 proc. wpływów podatkowych
(według opracowań gdańskiego Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową z roku
1998). Ten sam Instytut podał, że koszty systemu podatkowego w USA stanowią 0,2
proc. wpływów podatkowych, czyli są ponad 20-krotnie mniejsze niż w Polsce. Z
podanych faktów i analizy wypływa jeden wniosek: korupcję można spróbować
ukrócić, zmieniając procedury przyjmowania produktu informatycznego
(oprogramowania) przez urzędy administracji publicznej. Oprogramowania powinny
być przyjmowane nie przez jedną, ale dwie komisje złożone z urzędników, co
wprowadziłoby element "urzędniczej samokontroli", dodatkowo oprogramowanie
powinno być testowane przez firmę niezależną. I – co najważniejsze – mechanizm
doboru urzędników do komisji powinien być zmieniony: zamiast mianowania konkurs
i jednocześnie dobre wynagrodzenie za pracę w komisji. Nie zapominajmy jednak o
jednym – praprzyczyną korupcji w informatyzacji administracji publicznej było po
1989 r. wylansowanie hasła liberalizmu streszczające się w sloganie: "Im mniej
państwa, tym lepiej". Zostało ono zaaplikowane do gwałtownej i szybkiej
informatyzacji administracji publicznej, która odbywała się w warunkach
całkowitej wolności "gospodarczej". Sektor prywatny skutecznie wywierał presję
na eliminację funkcji nadzorczych demokratycznego państwa prawa nad jego
infrastrukturą informacyjną, która – z uwagi na niekomercyjny charakter – była
domeną władz publicznych. Z chwilą pojawienia się wielkiego popytu na
informatyzację – czytaj automatyczne przetwarzanie informacji – tym segmentem
dóbr publicznych zainteresowały się firmy informatyczne, podporządkowując proces
informatyzacji interesom własnym. Teoria "liberalizmu" usprawiedliwiła i
sankcjonowała faktyczną kolonizację informacyjną państwa przez sektor prywatny.
Innymi słowy informatyzację podporządkowano interesom prywatnym.
 

Piotr Piętak


Autor jest z zawodu informatykiem, w latach 2005-2007 pełnił funkcję
wiceministra spraw wewnętrznych i administracji w rządzie PiS.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl