Dr W. Repetowicz o konflikcie na linii Izrael-Iran: Jeżeli Stany Zjednoczone wejdą do wojny w wymiarze ofensywnym – z całą pewnością będzie to dopiero początek konfliktu
Jeżeli Stany Zjednoczone przystąpią do tej wojny w wymiarze ofensywnym, to z całą pewnością będzie to dopiero początek. To nie zakończy tego konfliktu, tylko go rozogni i spowoduje ogromne konsekwencje regionalne. Oczywiście dla Iranu będzie bardzo bolesne, ale w dłuższej perspektywie będzie bolesne również dla samych Stanów Zjednoczonych i dla Donalda Trumpa, który w ten sposób zaprzeczy temu, co dotychczas mówił o interwencjach amerykańskich, krytykując je – powiedział dr Witold Repetowicz, ekspert ds. międzynarodowych z Akademii Sztuki Wojennej, w audycji „Aktualności dnia” w Radiu Maryja.
Trwa eskalacja konfliktu pomiędzy Izraelem a Iranem. Regularnie przeprowadzane są ataki rakietowe, naloty i działania odwetowe. W tle trwa ewakuacja ludności cywilnej. Pytanie, czy obecna eskalacja między Izraelem a Iranem to punkt kulminacyjny trwającej od lat wojny w cieniu, czy początek otwartego konfliktu zbrojnego.
– To wszystko zależy od tego, czy Stany Zjednoczone przyłączą się do tej wojny w wymiarze ofensywnym, czy nie. W tej chwili Donald Trump wyraźnie powiedział, że nikt nie wie, jaką decyzję on podejmie i że podejmie ją w ciągu dwóch tygodni. Natomiast jeżeli Stany Zjednoczone przystąpią do tej wojny w wymiarze ofensywnym, to z całą pewnością będzie to dopiero początek. To nie zakończy tego konfliktu, tylko go rozogni i spowoduje ogromne konsekwencje regionalne. Oczywiście dla Iranu będzie bardzo bolesne, ale w dłuższej perspektywie będzie bolesne również dla samych Stanów Zjednoczonych i dla Donalda Trumpa, który w ten sposób zaprzeczy temu, co dotychczas mówił o interwencjach amerykańskich, krytykując je. Zwłaszcza, że jedna z tych interwencji będzie musiała być w Iraku, bo w Iraku dojdzie do ataku na bazy amerykańskie. W Iraku są oddziały, które są sprzymierzone z Iranem. Więc to jest z całą pewnością ogromne zagrożenie – wskazał dr Witold Repetowicz.
Natomiast, jeżeli do tego nie dojdzie, to można mieć pewną taką umiarkowaną nadzieję, że na pewnym etapie dojdzie do impasu i deeskalacji, i kwestia programu nuklearnego wróci na stół negocjacji – zauważył ekspert ds. międzynarodowych.
– Jeżeli Stany Zjednoczone nie wejdą do wojny, to główne instalacje, które są w Fordow, nie zostaną zniszczone. W tej chwili Izrael mówi, że cofnął program nuklearny Iranu nawet o dwa lata. Jest to bardzo niewielkie cofnięcie, zwłaszcza, że bazuje to głównie nie tyle na zniszczeniach instalacji atomowych, co na zabiciu naukowców. Chodzi tutaj o pozbawienie Iranu wiedzy. Natomiast to wszystko mogło być osiągnięte drogą dyplomatyczną, gdyby został utrzymany w mocy układ JCPOA, porozumienie z 2015 roku, które poddawało irański program nuklearny kontroli, a które storpedował tak naprawdę w dużej mierze Izrael, naciskając na Donalda Trumpa i na Republikanów, żeby USA wystąpiło z tego programu – zaznaczył gość Radia Maryja.
W audycji „Aktualności dnia” dr Witold Repetowicz zwrócił uwagę, że Europa nie ma żadnych realnych narzędzi, by wpływać na sytuację w regionie.
– Niestety Europa tutaj nie ma żadnych instrumentów wpływu, ponieważ Izrael bazuje zasadniczo wyłącznie na wsparciu ze strony Stanów Zjednoczonych. Również, jeżeli chodzi o Iran, też nie ma tutaj środków nacisku. Przypomnę, że gdy Stany Zjednoczone wycofały się z JCPOA, to Europa próbowała ratować to porozumienie, ale nie udało się jej to. Teoretycznie cały czas było w mocy, ale tylko i wyłącznie teoretycznie. Niestety teraz odbywa się spotkanie ministra spraw zagranicznych Iranu z przedstawicielami Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii, tyle że ono niczego nie przyniesie, ponieważ Donald Trump już zapowiedział, że ono nie będzie miało żadnego znaczenia dla podejmowanych przez niego decyzji – podkreślił ekspert ds. międzynarodowych.
Cała rozmowa z dr. Witoldem Repetowiczem dostępna jest [tutaj].
radiomaryja.pl