Cześć ich pamięci!

Przy kopalni „Halemba” w Rudzie Śląskiej palą się znicze. Przychodzą tutaj ci, którzy znali zmarłych tragicznie górników, ale także ci wszyscy, których ta tragedia poruszyła. Ich obecność to dowód solidarności z rodzinami górników, którzy zginęli na stanowisku pracy i odeszli na wieczną szychtę.
Wtorek około godz. 16.30. Na poziomie 1030 m w kopalni „Halemba” dochodzi do straszliwej tragedii, wybucha metan. W zagrożonym rejonie jest 23 górników.
Wiadomość szybko się rozchodzi. Pod kopalnię docierają rodziny górników, by dowiedzieć się o losie swoich najbliższych. Niektórzy odnajdują na liście uchodzących za zaginionych nazwisko bliskiej osoby. Po pewnym czasie wiadomo, że nie żyje ośmiu górników, los pozostałych nadal jest nieznany.
Rozpoczyna się akcja ratunkowa, która kilka razy musi być przerwana ze względu na warunki zagrażające zastępom ratowników górniczych, którzy śpieszą na pomoc swoim uwięzionym kolegom. Dramat trwa.
Na powierzchni rodziny czekają na kolejne informacje. W czwartek rano jest już wiadomo, że wszyscy, którzy uchodzili za zaginionych, ponieśli śmierć.
– Na kopalni pracuję już 23 lata. Z ryzykiem liczyłem się od samego początku. We wtorek, w momencie wybuchu byłem na poziomie 1030 m, na szczęście w innym rejonie. Wybuch miał miejsce na pokładzie 506., a ja byłem na 402. Troszkę inny rejon, ale ten sam poziom. Po wybuchu odczuliśmy powiew i zanieczyszczone powietrze. Jednak o tym, że doszło do wybuchu metanu, nie dowiedzieliśmy się od razu. Dopiero po blisko pół godzinie przyszedł ktoś z dozoru i oznajmił nam, że był wybuch metanu na pokładzie 506. i że dwudziestu trzech ludzi było w rejonie zagrożenia – wspomina Marek Sobczyk, który na kopalni „Halemba” pracuje od 1983 roku.
Kiedy we wtorek wieczorem wyjechał na powierzchnię, przed wejściem do kopalni gromadziły się górnicze rodziny. – Szukały swoich bliskich, czekały na informacje. Moja żona też przyjechała. Myślała, że stało się najgorsze. Wszystko jej się zgadzało, bo i zmiana ta sama, i poziom ten sam, na którym doszło do tragedii. Przyjechała, ja w tym momencie wychodziłem z kopalni. Jak się spotkaliśmy, była cała roztrzęsiona – opowiada ze łzami w oczach Marek Sobczyk.
Patrzy na nazwiska ofiar tragedii. – 21 lat, 23 lata, młodzi chłopcy – wzdycha. Jednak na pytanie, czy nie za młodzi, aby pracować w tak trudnych warunkach, odpowiada: – Praca to praca. Widzę, że były także osoby z doświadczeniem, sądząc oczywiście po ich wieku. Przypuszczam, że to byli górnicy emeryci. Na pewno ci młodzi byli pod nadzorem tych starszych. Cytując słowa: „Odeszli na wieczną szychtę. Cześć ich pamięci”, umieszczone na kartach z nazwiskami tych, którzy zginęli, pan Marek dodaje: – Jedynym pocieszeniem jest to, że nie cierpieli w chwili śmierci. To zapewne były sekundy. Ta śmierć jest straszna dla rodziców, dla żon, dla dzieci.

W naszych sercach
Do tablic z informacją o ofiarach tragedii na „Halembie” przez cały czas podchodzą górnicy. Przyjeżdżają osoby z dalszych stron, niektórzy chcą się upewnić, że pod konkretnym nazwiskiem kryją się osoby im znane. Po twarzy płyną łzy.
– Byliśmy z tego samego rocznika, z 1977 roku. To był mój kolega z Rudy, z Paniówek. Wyczytałam jego nazwisko w gazecie. Przyjechaliśmy sprawdzić tę informację, to rzeczywiście on. Miał 29 lat. Znaliśmy się ze szkoły podstawowej. Bardzo mi żal jego mamy, bo taty nie miał. Męża wcześnie straciła… teraz syna. Straszne. Miał żonę i małe dziecko. Aż niemożliwe, że to jest on, że to zginął mój kolega – mówi przez łzy Karina Goławska z Rudy Śląskiej.
Przed listą nazwisk zatrzymał się Grzegorz Buczyński, na „Halembie” pracuje 28 lat. – Pracowałem na drugiej zmianie, w momencie wybuchu byłem na dole. Dwóch z nich znałem osobiście. Znali się na robocie, znali kopalnię. To był ich zawód – podkreśla pan Grzegorz. – To jest we krwi. Jak się pracuje pięć, dziesięć, piętnaście lat, górnik myśli, że zjedzie i wyjedzie. Nigdy nie myśli o jakiejś tragedii – zaznacza i dodaje, że z całego serca solidaryzuje się z rodzinami, które przeżywają tak trudne chwile.
W kościołach całej Polski trwa modlitwa za dusze ofiar katastrofy. Z różnych stron napływają kondolencje i obietnice pomocy dla rodzin, które straciły na skutek tej tragedii ojców, mężów, synów, braci. W Urzędzie Miasta Ruda Śląska wystawiono księgę kondolencyjną. Podobne księgi, w których ludzie zapisują wyrazy współczucia i łączności z rodzinami poszkodowanych, wystawiono w wielu innych miastach Polski. – Myślę, że będziemy otrzymywali kolejne dowody życzliwości. Ogłoszona żałoba w całym państwie jest znakiem zewnętrznym, że ta solidarność wypływa z potrzeby serca całego Narodu – mówi Andrzej Staniak, prezydent Rudy Śląskiej. – Żałoba w Rudzie Śląskiej została ogłoszona w momencie, kiedy wiadomo było, że śmierć poniosło ośmiu górników – dodaje. Dwudziestu z tych, którzy zginęli, było mieszkańcami Rudy Śląskiej, prawdopodobnie ich pogrzeby odbędą się właśnie tutaj, to zależy jednak od woli najbliższych. Dwie osoby zabite były z Chorzowa, a jedna z pobliskiego Mikołowa.
Na stronie internetowej m.in. miasta Ruda Śląska podano numer konta bankowego, z którego pieniądze zostaną przekazane rodzinom poszkodowanym w tragedii. Jak podkreśla prezydent Rudy Śląskiej, dotknięci tragedią otoczeni zostali opieką psychologów, duszpasterzy. – Zginęły 23 osoby, to jest największa liczba ofiar w powojennej historii górnictwa w Rudzie Śląskiej – podkreśla prezydent miasta.
„Halemba” w tych dniach jest w sercach wszystkich Polaków, w sercach górniczej braci. „Jesteśmy głęboko poruszeni tragiczną śmiercią Naszych Kolegów Górników, którzy zginęli na stanowisku pracy w KWK „Halemba”. Ich Rodzinom i Bliskim wyrazy współczucia w imieniu całej górniczej braci składa Zarząd Związku Zawodowego Górników w Polsce przy KWK Mysłowice”. To jeden z listów kondolencyjnych, który wywieszono w gablocie przed wejściem do kopalni… Miejsce to mijali ci, których dziś opłakuje cała Polska. Ci, za których zanosimy modlitwy do Pana Boga, prosząc o zbawienie ich dusz, a dla ich rodzin wypraszając chrześcijańską nadzieję i umocnienie wiary w życie, które zmienia się, ale się nie kończy.

Małgorzata Bochenek
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl