Bogatynia wciąż dźwiga się z ruin

Rok temu, 7 sierpnia nad ranem, Bogatynia przeżyła oberwanie chmury. W
ciągu dwóch godzin spadło tam ok. 160 mm wody na metr kwadratowy. Podjęta
natychmiast akcja ratunkowa niewiele dała. Woda całkowicie zrujnowała część
miasta leżącą wzdłuż koryta rzeki Miedzianki, a kataklizm pochłonął cztery
ofiary. Ponad tysiąc mieszkańców całkowicie straciło swój dobytek. Do dziś
miasto dźwiga się z upadku, a na pełne odtworzenie infrastruktury potrzebuje
nawet trzech lat.

Mieszkańcy gminy podkreślają, że gdyby nie zaangażowanie miejscowych władz
samorządowych, skutki tego kataklizmu byłyby jeszcze tragiczniejsze. Inaczej
zapatrywał się na to Jerzy Miller, minister spraw wewnętrznych i administracji.
Gdy przyjechał wówczas na tereny powodziowe, oświadczył publicznie, że "gdyby
tutaj był burmistrz ze Zgorzelca, to nie byłoby żadnego problemu". Sęk w tym, że
burmistrz Zgorzelca jest członkiem Platformy Obywatelskiej, a włodarze Bogatyni
należą do Prawa i Sprawiedliwości… Kiedy z "wycieczką" (bo inaczej tego nazwać
nie można) przyjechał tam prezydent Bronisław Komorowski, mieszkańcy Bogatyni
przywitali go transparentami i okrzykami: "Przeproś burmistrza". Oczywiście tego
nie uczynił. Nie chciał nawet spotkać się z mieszkańcami oczekującymi na niego
przy głównym wejściu do urzędu miasta . Po prostu uciekł przed nimi tylnymi
drzwiami. Tak było rok temu. A w jakich okolicznościach mieszkańcom Bogatyni
przyszło obchodzić w minioną niedzielę pierwszą rocznicę tych tragicznych
wydarzeń?

Wielki plac budowy
Bezpośrednio po powodzi do Bogatyni można było dojechać tylko przez czeskie
miasto Frydlant, główna droga prowadząca ze Zgorzelca była bowiem w kilku
miejscach poważnie uszkodzona. Dziś, pomimo prac remontowych, można się już nią
dostać do miasta i okolicznych wiosek. Rok temu cały urząd i podległe mu
jednostki zarządzania kryzysowego, firmy komunalne pracowały niemalże non stop.
Dziś możemy spokojnie porozmawiać w gabinecie wiceburmistrza Jerzego Stachyry.
Bogatynia to dziś wielki plac budowy. Wiceburmistrz Stachyra podaje, że obecnie
trwają prace przy odbudowie 11 mostów, remontowane są ulice szczególnie
poszkodowane w czasie tego kataklizmu. Wypłacono 399 zasiłków do kwoty 20 tys.
zł, 166 – do 100 tys. zł i 50 – do 300 tys. złotych.
Mimo rządowych obietnic szybkiego przekazania tych środków ich pozyskanie przez
poszkodowanych trwało dosyć długo. Przede wszystkim ze względu na skomplikowaną
procedurę i konieczność zgromadzenia dużej ilości dokumentów uprawniających do
przyznania pieniędzy. Podobnie było z oczekiwaniem na promesy środków
finansowych przeznaczonych na odbudowę infrastruktury. Nie pomógł nawet wniosek
skierowany do Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu z prośbą, aby
osobom najbardziej potrzebującym przyznać zaliczki. Niestety, nie wyrażono na to
zgody. Do tej pory władze miasta przekazały powodzianom 40 mieszkań, a jesienią
2012 r. zostaną oddane do użytku 82 nowe.
Bogatynia słynie z największego w Europie skupiska tzw. domów przysłupowych.
Przed ubiegłoroczną powodzią na terenie gminy były 272 tego typu obiekty.
Niestety, ponad 200 z nich zostało uszkodzonych bądź całkowicie zniszczonych.
Koszt remontu takiego budynku jest bardzo wysoki: przekracza znacznie wartość
odbudowy tradycyjnego domu. – Niektóre takie budynki staramy się komunalizować,
przejmując tym samym na siebie ciężar ich odbudowy. Będziemy starali się także o
dotację na ten cel z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W tej chwili
opracowujemy dokumentację niezbędną do złożenia stosownego wniosku – informuje
Jerzy Stachyra.
Niezwykle ważna jest również odbudowa zniszczonego koryta rzeki Miedzianki.
Dopóki to nie nastąpi, Bogatynia nadal będzie się borykała z zagrożeniami
powodziowymi. Nadzór nad rzeką prowadzi Dolnośląski Zarząd Melioracji i Urządzeń
Wodnych we Wrocławiu. – Wiemy, że obecnie przygotowywana jest dokumentacja, a
całość prac ma kosztować prawie 200 mln złotych. Bardzo liczymy na to, że władze
rządowe nie zapomną o tej jakże istotnej kwestii – mówi wiceburmistrz Stachyra.

Tego nie da się zapomnieć
Właśnie nad Miedzianką spotykam się z panem Wojciechem Kulawskim z Gminnego
Centrum Zarządzania Kryzysowego, który rok temu w trakcie niesienia pomocy
powodzianom dowiedział się, że jego dom, w którym mieszkało kilkanaście rodzin,
został zniszczony, a najbliżsi znaleźli schronienie w szkole. – Do końca
sierpnia 2010 r. mieszkaliśmy w budynku byłej strażnicy na przejściu granicznym
w Porajowie, a potem jakiś czas znowu w szkole – wspomina pan Wojciech, patrząc
na miejsce, w którym niegdyś stał jego dom. Z zasiłku inwestycyjnego wypłaconego
przez urząd miejski kupił nowe mieszkanie. Teraz sam je remontuje, bo na
wynajęcie specjalistów nie starczyło już pieniędzy. – Może nie wypada mi tego
mówić, bo jestem pracownikiem urzędu miasta, ale do końca życia będę pamiętał
burmistrza Andrzeja Grzmielewicza, który z samochodu sam rozdawał wtedy
powodzianom wodę i chleb. To jest prawdziwy gospodarz miasta. Wyborcy
potwierdzili to podczas ostatnich wyborów samorządowych. Uzyskał ponad 74 proc.
głosów – dodaje.
Innego powodzianina – Piotra Gordienkę, spotykam na budowie. – Chciałoby się to
wszystko wymazać z pamięci, ale pewnie całkowicie nigdy to się nie uda. Trzeba
jednak żyć dalej – mówi pan Piotr, który rok temu stracił cały swój dobytek.
Twierdzi, że do grudnia wprowadzi się do nowego domu.

Nie zabrakło ludzkiej solidarności
Zarówno mieszkańcy, jak i przedstawiciele władz samorządowych zgodnie wskazują
na zaangażowanie Kościoła w niesienie pomocy powodzianom. Ogromne zasługi ma tu
Caritas, ale też wspólnoty parafialne oraz Biura Radia Maryja z całego kraju i z
zagranicy. – W niedzielę, 7 sierpnia 2010 r., ok. godz. 18.00 zadzwoniła do mnie
pani z Witoszowa koło Świdnicy z prośbą, abym podał dokładny adres, bo jutro
wysyła do nas transport z żywnością i środkami czystości. Byłem tym ogromnie
zaskoczony, bo nie znam tamtejszego księdza proboszcza i nikogo z jego parafian
– wspomina ks. kanonik Aleksander Leszczyński, proboszcz bogatyńskiej parafii pw.
św. Marii Magdaleny. – Innym przykładem solidarności z mieszkańcami Bogatyni
jest pan Jan Szulc, który przyjął na tygodniowy wypoczynek do swoich dwóch
pensjonatów w Szklarskiej Porębie dzieci z rodzin najbardziej dotkniętych
powodzią. Takich gestów było znacznie więcej – podkreśla ksiądz proboszcz.
Wiceburmistrz Stachyra jest przekonany, że przy wspólnym wysiłku władz
samorządowych i mieszkańców za 2-3 lata cały teren gminy Bogatynia, a
szczególnie miejsca dotknięte ubiegłoroczną powodzią będą wyglądały jeszcze
lepiej, piękniej niż przed tym kataklizmem. Mieszkańcy gminy Bogatynia
udowodnili w tych tragicznych okolicznościach, iż można na nich liczyć. Można
było też liczyć na tych, którzy solidaryzowali się z poszkodowanymi. – Ciągle
mam przed oczami tę powódź. Często, gdy kładę się spać i zamykam oczy, widzę
płynącą wodę… Wiele się nauczyliśmy po tym tragicznym wydarzeniu. Dla mnie
oczywiste stało się, że nie warto oszczędzać na zarządzaniu kryzysowym –
podkreśla Jerzy Stachyra.
 

Marek Zygmunt

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl