NIK ma zastrzeżenia ws. łupków
Opóźnienia, niewłaściwy nadzór i złe regulacje – to zarzuty Najwyższej Izby Kontroli ws. łupków. Izba krytycznie oceniła działania administracji publicznej oraz przedsiębiorców podejmowane w związku z poszukiwaniem i rozpoznawaniem złóż gazu łupkowego w Polsce.
Kontrolerzy wytykają, że tylko trzy osoby wydawały i nadzorowały setkę łupkowych koncesji, a jeśli dodać opóźnienia prac nad nowymi przepisami, to dopiero za 12 lat mamy szansę dowiedzieć się, ile gazu mamy w łupkach.
– Przygotowywane zmiany prawa, ustawy, która dotyczyłaby poszukiwania gazu łupkowego i przepisów dot. opodatkowania kontrolowanej działalności, zatrzymały się na etapie uzgodnień międzyresortowych i licznych konsultacji społecznych. Nie powołano dotąd ustanowionego rozporządzeniem Rady Ministrów pełnomocnika rządu, który koordynowałby wszystkie prace w zakresie poszukiwań gazu łupkowego. Mimo deklaracji o priorytetowym traktowaniu złóż gazu, Ministerstwo Środowiska nie potrafiło właściwie zorganizować prac resortu tak, by te zadania deklarowane jako priorytetowe były realizowane stosownie do ich rzeczywistego znaczenia dla państwa – powiedział rzecznik prasowy NIK Paweł Biedziak.
NIK wskazuje też, że postępowania administracyjne w sprawie udzielenia koncesji na poszukiwanie lub rozpoznawanie gazu z łupków, były prowadzone przez resort środowiska nierzetelnie i przewlekle.
Według kontrolerów, działania w kierunku ustalenia zasobności krajowych złóż gazu łupkowego nie doprowadziły dotąd do wiarygodnego oszacowania ich wielkości.
Prof. Mariusz Orion Jędrysek, poseł i były główny geolog kraju podkreśla, że wniosek o taki raport złożył już dwa lata temu. Jak dodaje, sprawę łupków dobiło wycofanie się rządu z projektu powołania Polskiej Służby Geologicznej, która nadzorowałby i tworzyła spółki z firmami które inwestowały w ten surowiec.
– Czyli my składamy aportem swoje koncesje i mamy od razu większościowe udziały zależnie od jakości koncesji. Ale niestety tak się nie stało i w tej chwili państwo – w mojej opinii – zamiast wziąć ok. 100 mld zł za koncesję na poszukiwania – jeśli miało być wydane na takich warunkach – wzięło łącznie ok. 40 mln zł. Państwowe firmy ponoszą całe koszty poszukiwań inni nie, albo bardzo małe i czekają. Do tego doszło jeszcze to, że ok. (w mojej opinii) 30 proc. koncesji na poszukiwania, w tej chwili jest w rękach jednego człowieka, Georgea Soros’a, czyli znacznie więcej niż posiada Skarb Państwa, licząc udziałami. Po prostu wszystko co zrobiono w latach 2008-2011 było zupełnie antypolskie, wbrew interesowi państwa – ocenia prof. Mariusz Orion Jędrysek.
RIRM