Łupkowy poker

Federacja Rosyjska – nasz nieobliczalny sąsiad z imperialnymi zapędami, dziś eskalujący międzynarodowy konflikt – w przeszłości nieraz stosowała gazowy szantaż jako element politycznego nacisku. Przed kilku laty pojawiła się nadzieja na wyrwanie się z orbity rosyjskich wpływów dzięki wykorzystaniu rodzimych złóż gazu łupkowego.

Ta szansa jakby powoli się oddala, i to nie w wyniku działania jakichś „obiektywnych” trudności, lecz polityki rządu Donalda Tuska. Mówi o tym nie tylko opozycja, ale i raport Najwyższej Izby Kontroli kierowanej przez nominata rządzącej partii i do niedawna jej prominentnego polityka.

W przededniu wyborów sprzyjające rządowi media jakby zapomniały o kompromitującym raporcie NIK, latach zaniechań i za dobrą monetę wzięły kolejne łupkowe „wzmożenie” Tuska, który właśnie wystartował z serią nowych pomysłów na polski gaz łupkowy. Czy zwolnienie z podatków za wydobycie gazu z łupków do 2020 r., przesunięcia procedur środowiskowych z początku na koniec prac poszukiwawczych, wprowadzenie jednej koncesji poszukiwawczo-rozpoznawczo-wydobywczej w miejsce kilku itp. odkorkują gaz i nie podzielą losów poprzednich zapowiedzi premiera? To okaże się oczywiście dopiero po wyborach.

Polskie bogactwo

Gaz łupkowy to metan zawarty w skałach osadowych zwanych łupkami, powstałych przed kilkuset milionami lat na dnie prehistorycznego morza. Jako efekt rozkładu materii organicznej, głównie obumarłego planktonu, w skałach tych występuje kilkuprocentowa obecność gazu, który można wydobywać przy zastosowaniu zaawansowanej technologii szczelinowania hydraulicznego, czyli specjalnego rozkruszania skał i uwalniania metanu do otworów wiertniczych. Ta zastosowana na ogromną skalę metoda spowodowała boom łupkowy w Stanach Zjednoczonych i wielkie ożywienie gospodarcze tego mocarstwa.

W Unii Europejskiej największe złoża gazonośnych łupków należą do Polski i Wielkiej Brytanii. Szeroki pas tych skał występujących na głębokości od 2,5 do 4,5 tysiąca metrów jakby przecina Polskę lekkim skosem z północy na południowy wschód. Łupki rozciągają się od wybrzeża Bałtyku między Słupskiem a Gdańskiem w kierunku Warszawy, aż po Lublin i Zamość.

Co do zasobności w gaz polskich łupków panują zróżnicowane opinie. W 2009 r. firma Advanced Re- sources International oszacowała je na 3 bln m sześc., a Wood Mackenzie na 1,4 bln m sześciennych. Najbardziej optymistyczne są prognozy amerykańskiej Agencji ds. Energii (EIA), która w 2011 r. podała, że Polska ma 5,3 bln m sześc. możliwego do eksploatacji gazu łupkowego, co przy obecnym zużyciu gazu wystarczyłoby na blisko 300 lat. Później ta sama agencja obniżyła swoje szacunki do 4,3 bln m sześciennych.

Znacznie niższe są wyliczenia Państwowego Instytutu Geologicznego (PIG) szacujące rodzime zasoby na maksymalnie 1,9 bln m sześciennych. Według tego Instytutu, wielkość polskich złóż z największym prawdopodobieństwem mieści się w przedziale 346-768 mld m sześciennych. Według ostrożnych szacunków prof. Mariusza-Oriona Jędryska, geologa i geochemika, byłego wiceministra środowiska i głównego geologa kraju w rządzie PiS, złoża gazu łupkowego w Polsce wynoszą 1,9 bln m sześciennych.

– Kluczowa jest tu jednak technologia wydobycia gazu dostosowana do warunków geologicznych, dzięki której wydobycie może być na poziomie od kilku do kilkudziesięciu procent zawartości gazu w złożu – uważa prof. Jędrysek. – Ponadto mamy jeszcze ropę w łupkach, która może stanowić większą wartość niż sam gaz.

Pierwsi w Europie

Zainteresowanie gazem łupkowym i przygotowanie organizacyjno-legislacyjnej strategii jego wydobycia to efekt dwuletnich rządów PiS i osobisty konik prof. Mariusza-Oriona Jędryska. Prowadząc od ponad 25 lat badania naukowe m.in. nad migracją metanu w osadach, postanowił on zastosować swoją wiedzę w makrogospodarce, inicjując krajowe poszukiwania gazu łupkowego.

Dzięki temu Polska w latach 2006-2007 stała się samotnym liderem europejskim w poszukiwaniu gazu łupkowego, wyprzedzając w tej dziedzinie inne kraje o kilka lat. W 2006 r. prof. Jędrysek opracował strategię koncesjonowania i poszukiwań tego gazu ograniczającą do minimum zaangażowanie budżetowe państwa, a jednocześnie zabezpieczającą jego interes mimo ułomnego i niedostosowanego do nowych warunków prawa geologicznego i górniczego.

Bez wielkiego rozgłosu w latach 2006-2007 znaleziono czterech inwestorów, którym przydzielono 11 koncesji na poszukiwanie gazu łupkowego. Koncesje zostały przyznane na bardzo dogodnych dla inwestorów warunkach (takie było prawo) w oddalonych od siebie miejscach. W planach było przer- wanie procesu koncesyjnego w oczekiwaniu na wyniki poszukiwań gazu. Czas ten miał zostać przeznaczony na przygotowanie prawne i organizacyjne państwa w zakresie geologii i górnictwa (w tym poszukiwań i eksploatacji gazu z łupków), wycenę wartości koncesji, rozwój zaplecza badawczego i dokumentacyjnego.

– Niestety wszystko to zostało przez ekipę PO – PSL zaprzepaszczone – uważa prof. Jędrysek. – Mój następca wiedział o tych rozwiązaniach, ale wyrzucił je do kosza i postąpił dokładnie odwrotnie. Wydano wszystkie koncesje, tracąc w zasadzie nad nimi kontrolę i nawet nie wiedząc czasem, kto tak naprawdę jest ich właścicielem. Wygląda mi na to, że po przejęciu władzy w końcu 2007 r. nowa ekipa skupiła się głównie na szukaniu haków na pozytywne zaopiniowanie przeze mnie dofinansowania odwiertu geotermalnego w Toruniu. Uruchomiono w tym celu oszczerczą machinę propagandową. Wygrałem zresztą później proces z Axel Springer o nierzetelne przedstawienie mojego udziału m.in. w tej inicjatywie – wyjaśnia.

Raport zaniechań

W styczniu 2014 r. Najwyższa Izba Kontroli, kierowana już przez nowego prezesa Krzysztofa Kwiatkowskiego, byłego prominentnego członka Platformy Obywatelskiej, opublikowała niezwykle krytyczny raport w sprawie organizacji poszukiwań gazu łupkowego w Polsce. Cała odpowiedzialność za stwierdzone nieprawidłowości wyjątkowo czytelnie spoczywa na rządzie Donalda Tuska, gdyż zerwał on zupełnie z dokonaniami rządu PiS w tej dziedzinie.

Po sześciu latach tej „radosnej” twórczości, w wyniku której udzielono ponad 100 koncesji na poszukiwanie gazu łupkowego, okazało się, że prace geologiczne podjęto na niewielkiej części obszaru objętego koncesjami, i to jeszcze z opóźnieniem. Zdaniem Najwyższej Izby Kontroli, przyczyna opieszałości przedsiębiorców wynika z niewłaściwych działań administracji rządowej.

W raporcie wyszczególniono długi szereg nieprawidłowości świadczących o legislacyjnej indolencji rządu Tuska. Należy do nich zatrzymanie na etapie uzgodnień międzyresortowych i konsultacji społecznych nowelizacji prawa dotyczącego poszukiwania i wydobywania węglowodorów oraz opodatkowania tej działalności. Nie powołano nawet pełnomocnika rządu do spraw gazu łupkowego, choć taki urząd został ustanowiony rządowym rozporządzeniem z czerwca 2012 roku.

Rząd Tuska publicznie deklarował priorytetowe traktowanie poszukiwań złóż gazu z łupków, lecz na obiecankach poprzestał. Dość stwierdzić, co wytknęła mu NIK, że w Departamencie Geologii i Koncesji Geologicznych sprawami dotyczącymi koncesjonowania poszukiwań złóż gazu z łupków zajmowały się w latach 2007-2012 zaledwie trzy osoby.

NIK stwierdziła nierzetelne i przewlekłe postępowania administracyjne w sprawie koncesji na poszukiwanie czy rozpoznawanie gazu z łupków prowadzone przez byłego ministra środowiska. Decyzje wydawane były średnio o 100 dni dłużej, niż wymagało prawo, nie traktowano wnioskodawców w sposób równy, rozpatrywano niekompletne wnioski uniemożliwiające sprawdzenie wiarygodności ekonomicznej wnioskodawcy.

– Występujące nieprawidłowości przy udzielaniu koncesji, polegające na dowolności postępowania i nierównym traktowaniu wnioskodawców mogą świadczyć o wysokim zagrożeniu korupcją – stwierdzili kontrolerzy NIK.

NIK zarzuciła również rządowi, że lekkomyślnie rozdysponował cały obszar koncesyjny, co zablokowało na co najmniej kilka lat dostęp innym przedsiębiorcom, naprawdę zainteresowanym poszukiwaniem gazu z łupków. Okazało się, że firmy dysponujące koncesjami wierciły średnio jeden otwór w ciągu roku, a więc raczej symulowały poszukiwania, niż ścigały się, kto pierwszy dotrze do gazu. Nic dziwnego, że wykonano dotąd zaledwie 50 odwiertów, a ponieważ na rozpoznanie polskich złóż potrzeba ich minimum ok. 200, przy obecnym tempie czas potrzebny na osiągnięcie tej wiedzy sięga 12 lat. W konsekwencji po 6 latach prac ekipy Tuska nie doprowadzono nawet do wiarygodnego oszacowania wielkości złóż gazu łupkowego w Polsce.

Najwyższa Izba Kontroli wytknęła również rządowi, że niewystarczająco uregulował proces pobierania i postępowania z próbkami geologicznymi pozyskiwanymi w wyniku wykonywanych otworów wiertniczych. W udzielonych koncesjach nie zapewniono bowiem obowiązku bieżącego przekazywania próbek do państwowego zasobu geologicznego oraz nie określono szczegółowych wymogów co do warunków, technologii, miejsca, sposobu poboru i podziału pobieranych próbek. Próbki geologiczne wywożono w całości za granicę bez wiedzy i zgody organu koncesyjnego. Fatalny był również nadzór nad wykonywanymi odwiertami poszukiwawczymi.

Łupki polityczne

Historia poszukiwań gazu z łupków w czasie rządów Donalda Tuska nie napawa optymizmem. Powołany w 2007 r. na głównego geologa Henryk Jezierski wsławił się rozdaniem nieomal za bezcen i bez sprawdzania wiarygodności firm – co wytknęła Najwyższa Izba Kontroli – ok. 100 koncesji na poszukiwania gazu.

Zdaniem prof. Jędryska, naraziło to Skarb Państwa na stratę około 100 miliardów złotych, które można byłoby uzyskać, gdyby zastosowano opracowaną przez niego strategię polityki koncesyjnej.

Symptomatyczne, że w czasie kadencji Jezierskiego ABW za pomocą podsłuchów wykryła aferę korupcyjną, w której uczestniczyli urzędnicy Departamentu Geologii i Koncesji Geologicznych i Głównego Instytutu Geologicznego oraz przedstawiciele trzech firm starających się o koncesje. Wobec całej siódemki łącznie sformułowano 11 zarzutów o wręczanie i przyjmowanie od marca do grudnia 2011 r. korzyści majątkowych od 13 tys. zł do ok. 55 tys. zł w zamian za udzielanie pomocy przy uzyskaniu koncesji na poszukiwanie i rozpoznawanie złóż gazu łupkowego. Sprawa trafiła do sądu w sierpniu 2013 roku.

Mimo wątpliwych sukcesów Donald Tusk z właściwym sobie optymizmem przed wyborami w 2011 r. roztaczał wizję komercyjnego eksploatowania złóż gazu łupkowego już w 2014 roku. W jego kampanii wyborczej dochody z łupków miały nas uniezależnić energetycznie od Rosji i zapewnić godziwe emerytury seniorom.

Po wygranych wyborach Tusk zmienił Jezierskiego na Piotra Woźniaka, byłego ministra gospodarki w rządzie PiS. Powierzył mu zadanie nowelizacji prawa geologicznego i górniczego zgodnie z potrzebami niekonwencjonalnego górnictwa gazowego. Efekty pracy Woźniaka nie znalazły jednak akceptacji platformerskich decydentów. Projekt nie przebrnął międzyresortowych uzgodnień. Szczególny opór wzbudziła nowa instytucja Narodowego Operatora Kopalin Energetycznych (NOKE), mająca gwarantować kontrolę i zyski państwa z wydobycia gazu.

W tej sytuacji Tusk zdecydował się na kolejne roszady kadrowe. Najpierw w listopadzie ub.r. odwołał ministra środowiska Marcina Korolca, zastępując go finansistą Maciejem Grabowskim, który następnie odwołał Woźniaka, przyjmując na jego miejsce Sławomira Brodzińskiego.

Nowy główny geolog do spółki z nowym ministrem pozbawili już projekt Woźniaka niepodobającego się zagranicznym koncernom zapisu o Narodowym Operatorze, a także zrezygnowali z obarczania firm obowiązkiem dostarczenia pozyskanych w toku prac geologicznych danych i wyników badań próbek geologicznych, uznając, że stanowią one własność intelektualną spółek wydobywczych.

Innym ułatwieniem prac poszukiwawczych ma być ustanowienie w projekcie nowej ustawy jednej koncesji na poszukiwanie, rozpoznanie i wydobycie gazu z łupków. Miałaby ona zastąpić dotychczasowe odrębne pozwolenia na poszukiwanie i rozpoznanie złoża oraz wydobycie z niego surowca.

Legislacja pod dyktando firm poszukiwawczych ma zapobiec ich exodusowi z Polski. Z polskich łupków zrezygnowało już bowiem czterech światowych potentatów: Exxon, Marathon Oil, Talisman i Eni. Przez ostatni rok liczba czynnych koncesji stopniała ze 113 do 93.

Rok 2014 może się okazać kluczowy dla przyszłości gazu łupkowego w Polsce. W tym roku ważność traci kolejnych 40 pozwoleń na poszukiwania. To od firm zależy, czy podejmą starania o ich przedłużenie. A tymczasem już za rok wybory parlamentarne i plajta w łupkach byłaby kolejnym gwoździem do politycznej trumny Donalda Tuska i Platformy.

 

Adam Kruczek

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl