Kolejne ataki zachodnich polityków na Polskę
W Belinie kanclerz Angela Merkel spotkała się z szefem Komisji Europejskiej. Według zapowiedzi szefowej niemieckiego rządu, podczas spotkania omawiana była między innymi kwestia praworządności w Polsce.
Rozmowa Angeli Merkel z szefem Komisji Europejskiej Jean-Claude Junckerem miała charakter poufny, co przyznał rzecznik Komisji Margaritis Schinas.
– Tematem rozmowy będą kwestie, które są w centrum politycznej, instytucjonalnej i gospodarczej agendy UE. To coś normalnego. Nie sądzę, że potrzebne są jakieś szczególne wyjaśnienia w sprawie tego, dlaczego się spotykają – wskazał rzecznik KE.
Jednym z tematów była sytuacja w Polsce i ocena zmian wprowadzanych między innymi w sądownictwie. To ważne spotkanie – ocenił prof. Mieczysław Ryba.
– Moim zdaniem chcą przede wszystkim zblokować polską inicjatywę alternatywną w stosunku do Niemiec i Francji, w przestrzeni Europy Środkowej. Reszta to są preteksty, które się odnajduje w takiej czy innej postaci, jak choćby w reformie sadownictwa, która robiona jest tak jak na Zachodzie. To nie jest więc przyczyna czy powód, a pretekst. Cele są natomiast szersze, geopolityczne – nowa wizja Europy przy bardzo silnym władztwie francusko-niemieckim – wskazał historyk.
Chociaż po spotkaniu Juncker-Merkel nie zaplanowano konferencji, to głos na temat Polski zabrał szef niemieckiej dyplomacji Sigmar Gabriel.
– Jeśli uważnie obserwujesz to, o czym dyskutuje się w polskiej polityce wewnętrznej, to wiele miejsca poświęca się tam kwestii, że naród może przetrwać tylko poprzez konflikty, poprzez walkę – powiedział szef dyplomacji Niemiec.
Polska staje się celem coraz bardziej ostrych ataków niektórych zachodnich polityków. W ten kontekst wpisują się działania Komisji Europejskiej, która uruchamia wobec naszego kraju procedurę naruszenia praworządności – zaznaczył dr Aleksander Kozicki, politolog.
– Jeśli chodzi o krytykę ze strony Unii, to ważne, by rząd zachował spokój. Nie należy poddać się emocjom, choć krytyka jest irytująca, ale jest bezzasadna – wskazał.
Tymczasem opozycja krytykuje nie zachodnie naciski na Polskę, tylko nasze władze. Rafał Trzaskowski z Platformy Obywatelskiej uważa, że Polsce grożą dotkliwe sankcje za łamanie prawa UE, będące konsekwencją procedur o naruszenie przepisów m.in. w sprawie Puszczy Białowieskiej czy noweli ustawy o ustroju sądów powszechnych. Mogą one iść nawet w miliony euro dziennie.
– Rząd PiS, w przeciwieństwie np. do Viktora Orbana, nie prowadzi sensownego dialogu z instytucjami unijnymi, chowa głowę w piasek, udaje, że instytucje unijne nie mają kompetencji do tego, żeby mówić o praworządności, i stać go tylko i wyłącznie na połajanki. My wszyscy będziemy za to płacić, bo rząd PiS nie będzie w stanie załatwić żadnego ważnego interesu dla Polski – mówił polityk PO.
Polska akceptuje treść traktatów unijnych, które współtworzyła. Jednak ich obecna interpretacja jest dla nas nie do przyjęcia – zaznaczył wiceminister MSZ Konrad Szymański.
– Unia Europejska przechodzi trudny czas, kryzysowy, ale to nie usprawiedliwi tego, że ktoś próbuje dzielić państwa na lepsze i gorsze. Polska z taką sytuacją się nigdy nie pogodzi. Stąd jesteśmy gotowi bronić swoich racji gospodarczych i politycznych na forum Unii, co nie ma nic wspólnego z podważaniem sensu integracji do czego, o co – mam wrażenie – modli się opozycja w Polsce – zaznaczył Konrad Szymański.
Minister spraw zagranicznych Niemiec Sigmar Gabriel poparł też stanowisko władz Francji w sprawie wynagradzania pracowników delegowanych. Dyrektywa odnosi się do osób oddelegowanych przez swego pracodawcę do pracy w innym państwie unijnym. Zgodnie z propozycją Komisji Europejskiej osoby pracujące w tym samym miejscu miałyby być w zasadzie tak samo wynagradzane w celu wyeliminowania konkurencji płacowej, określanej także jako dumping płacowy. Przeciwnikami wprowadzania zmian do dyrektywy są Polska i niektóre inne państwa Europy Środkowej i Wschodniej, widzące w tym zagrożenie dla własnych firm, zwłaszcza w sektorze transportowym.
TV Trwam News/RIRM