Los ciemiężonych chrześcijan w naszych rękach

Z ks. bp. Wiktorem Skworcem, przewodniczącym Komisji Konferencji
Episkopatu Polski ds. Misji, rozmawia Małgorzata Pabis

Sporo mówi się dziś o tolerancji, zapomina się natomiast o prześladowaniu
chrześcijan. Jak podają statystyki, aż 75 proc. prześladowań religijnych dotyczy
wyznawców Chrystusa…

– Krwawe prześladowania ciągle trwają, poprzedzane globalną wojną werbalną z
chrześcijaństwem, z ewangelicznymi wartościami, wreszcie z samymi
chrześcijanami. Nie można jednak twierdzić, że prześladowani są całkowicie
zapomniani. Przykładowo Kościół w Polsce podejmuje w tym względzie wiele
inicjatyw.
Polskie instytucje rządowe, instytucje UE czy inne organizacje międzynarodowe
faktycznie w kwestii obrony prawa do wolności religijnej chrześcijan są mało
aktywne. W grę wchodzi szerszy kontekst społeczno-ekonomiczny. Rządy i
organizacje obawiają się, że ewentualna interwencja mogłaby wpłynąć negatywnie
na wymianę handlową czy relacje polityczno-wojskowe. W ten sposób prześladowani
przegrywają z zimnymi kalkulacjami polityków.

Chrześcijanie są dziś najbardziej prześladowaną grupą religijną. Z czego to
wynika?

– Chrześcijaństwo ze swej natury jest religią miłości i pokoju. Z jednej strony
przekazuje światu najbardziej uniwersalne wartości – mówi o pochodzeniu i celu
egzystencji człowieka; podkreśla jego nienaruszalną godność; zabiera głos w
obronie słabych i prześladowanych; mówi o potrzebie jedności i wzajemnego
przebaczenia, które są fundamentem pokoju oraz dobra rodziny ludzkiej. Z drugiej
zaś strony chrześcijaństwo sprzeciwia się wszelkim formom zła; nazywa grzech po
imieniu; odrzuca to wszystko, co próbuje zniewolić człowieka, niszcząc w nim
obraz prawdy, dobra i piękna. A bycie tak jednoznacznym znakiem wiąże się z
konkretnym ryzykiem, również tym najwyższym – zagrożeniem życia, męczeństwem.
Słowa Jezusa nie pozostawiają złudzeń: "Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą
prześladować" (J 15, 20b).
W świecie toczy się nieustanna walka o człowieka i o właściwy system wartości.
Trzeba pamiętać, że chrześcijanie, zmagając się o swoje miejsce w świecie, nie
sięgają po argument siły – nie odpowiadają atakiem na atak; chrześcijanie nie są
terrorystami planującymi i przeprowadzającymi zamachy bombowe. To może czynić
chrześcijaństwo w oczach wielu religią bezbronną. Jednak prawdziwa jej moc
objawia się poprzez czynione dobro – zgodnie z ewangeliczną zasadą: "Zło dobrem
zwyciężaj".

Prześladowanie nie polega jedynie na mordowaniu chrześcijan, ale np. na
zakazie głoszenia nauki Chrystusa, prowadzenia działalności edukacyjnej,
konfiskacie mienia kościelnego, niszczeniu miejsc kultu…

– Problem prześladowania chrześcijan dotyczy wielu płaszczyzn życia społecznego.
W krajach Bliskiego i Dalekiego Wschodu, w Afryce formy prześladowania są
najbardziej krwawe. Natomiast w wielu krajach – choćby na naszym kontynencie –
przybierają one formy wyrafinowanej dyskryminacji. Podstawowym błędem jest
założenie, że chrześcijanie, jako najliczniejsza grupa religijna na naszym
kontynencie, w imię poszanowania oraz tolerancji dla innych grup
mniejszościowych powinni wyrzekać się własnych praw oraz pozycji społecznej,
która przecież została ukonstytuowana poprzez wieki istnienia, ciągłego rozwoju
oraz niepodważalnego wkładu w kulturę, naukę, tradycję oraz historię danego
kraju. Czasami odnoszę wrażenie, że liczy się tylko walka z tym, co było, jakby
zupełnie pomijało się fakt, że każdy naród, każde państwo, jeżeli chce
przetrwać, powinno być osadzone na trwałych, niezmiennych zasadach i
wartościach. Niszczenie instytucji, które pełnią rolę stróża zasad i wartości
uniwersalnych, to podcinanie korzeni, które utrzymują naród w jedności i
pomagają mu zachować własną tożsamość.

W ubiegłym miesiącu w Parlamencie Europejskim zorganizowano sympozjum
poświęcone prześladowaniom chrześcijan. Czy może to być zwiastunem jakichś
zasadniczych działań?

– Niezwykle ważne jest, by międzynarodowe organy władzy oraz instytucje
państwowe zauważyły ten poważny problem, by zechciały o nim mówić i podejmować
konkretne inicjatywy na rzecz pomocy prześladowanym za wiarę. Tego domaga się
zwykła ludzka sprawiedliwość, nie mówiąc już o tym, że zarówno poszczególne
państwa, jak i powołane w tym celu instytucje międzynarodowe mają obowiązek
reagować tam, gdzie dzieje się krzywda, gdzie cierpi konkretny człowiek. Jest
moim głębokim pragnieniem, także z racji przewodniczenia Komisji Konferencji
Episkopatu Polski ds. Misji, aby tych kroków w kierunku pomocy prześladowanym
było jak najwięcej oraz aby przybierały stałą i konkretną formę. Chodzi najpierw
o modlitwę, a potem o działanie poprzez nacisk opinii publicznej, z którą liczą
się nawet dyktatorzy. A sami prześladowani oczekują na każdy gest pomocy.
Pozostaje mi wyrazić nadzieję, żeby każdy czytający te słowa poczuł się
odpowiedzialny za losy prześladowanych chrześcijan i udzielił im modlitewnego
wsparcia; do tego samego zachęcam stowarzyszenia katolickie. Trzeba pamiętać, że
los prześladowanych zależy od każdego z nas, od modlitwy i akcji. W tych
trudnych kwestiach potrzeba międzyludzkiej, braterskiej solidarności.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl