Grupa D: Irańczycy sprawcami pierwszej niespodzianki
Za nami drugi dzień siatkarskich mistrzostw świata rozgrywanych w Polsce. Niedzielne spotkania grupy D przyniosły wygrane Iranowi, Stanom Zjednoczonym oraz Francji.
Jako pierwsze na parkiet wyszły drużyny Włoch i Iranu. Minimalnym faworytem starcia byli podopieczni Mauro Berruto. Mistrzowie Azji udowodnili jednak, że ich świetna postawa w tegorocznej edycji Ligi Światowej nie była dziełem przypadku i w czterech setach pokonali bardziej utytułowanego rywala. Kluczowym elementem siatkarskiego rzemiosła, który przechylił szalę na korzyść Persów był blok. Irańczycy tym elementem zapunktowali 15 razy, natomiast „Squadra Azzurra” zaledwie 8. Sporą przewagę osiągnęli również w ataku. Ich liderem był Amir Ghafour (16 pkt), którego wspierał Mohammed Mousavi (16 pkt). Po drugiej stronie siatki na słowa pochwały zasłużył Iwan Zajcew (20 pkt).
Włochy – Iran 1:3
(16:25, 25:23, 21:25, 22:25)
Włochy: Zajcew (20), Kovar (12), Buti (10), Birarelli (5), Parodi (5), Travica (5), Rossini (libero) oraz Lanza (1) i Baranowicz
Iran: Ghafour (16), Ghaemi (14), Eraghi (16), Mirzajanpour (12), Gholami (6), Marouflakrani (2), Zarif (libero) oraz Mahmoudi (3), Ghara (2), Tashakori, Ebadipour (1) i Mahdavi
Niespodziewanych emocji dostarczyło drugie grupowe spotkanie pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, a Belgią. Oba zespoły na przemian wygrywały poszczególne sety, zatem byliśmy świadkami pierwszego na tym mundialu tie-breaka. W nim od początku (7:3, 12:8) ton boiskowym wydarzeniom nadawali siatkarze z Ameryki Północnej i to oni ostatecznie wyszli z konfrontacji zwycięsko (15:11). Drużynę Johna Sperawa do wygranej poprowadził Taylor Sander, który zgromadził aż 24 oczka, natomiast w belgijskich szeregach z dobrej strony pokazał się Gert Van Walle. Zawodnik ten uzbierał 13 punktów.
Belgia – USA 2:3
(21:25, 25:17, 16:25, 25:21, 11:15)
Belgia: Depestele (1), Van Den Dries (8), Deroo (12), Klinkenberg (6), Verhees (9), Van De Voorde (8), Deroningen (libero) oraz Coolman (3), Van Walle (13), Valkiers i Verannemann (3)
USA: Christenson (1), Anderson (14), Sander (24), Muagututia (5), Lee (10), Holt (11), E. Shoji (libero) oraz K. Shoji, Ciarelli (4) i Clark
Obyło się bez sensacji w spotkaniu Francuzów z Portorykańczykami. Aby wywalczyć komplet punktów, Trójkolorowi musieli się jednak ostro napracować, bowiem o wynikach poszczególnych setów decydowały końcówki. Podopieczni Davida Alemana najbliżej szczęścia byli w ostatniej partii, którą przegrali dopiero po walce na przewagi. Statystyki przemawiają za Europejczykami, którzy przeważali w ataku (76:69), w bloku (7:2) i w liczbie asów serwisowych (7:2). Dodatkowo Francuzi popełnili znacznie mniej błędów własnych (20:27). Najskuteczniejszy w francuskim zespole był atakujący Antonin Rouzier, autor 12 punktów. W portorykańskich szeregach jedno oczko więcej zdobył Maurice Torres.
Portoryko – Francja 0:3
(23:25, 22:25, 24:26)
Portoryko: Goas (3), Muniz (7), Cruz, Soto (12), Torres (13), Roman (8), Del Valle (libero) oraz J. Rivera (2), Morales i Ortiz
Francja: Rouzier (12), Toniutti (1), N’Gapeth (9), Le Roux (11), Le Gouff (7), Marechal (7), Grebennikov (libero) oraz J. Rivera, Morales i Ortiz Laffite, Jaumel, Tillie (1)
Sport/RIRM