Fonfara przegrał na punkty walkę ze Stevensonem o pas WBC

Andrzej Fonfara przegrał jednogłośnie na punkty (110:115, 110:115, 109:116) walkę z Kanadyjczykiem Adonisem Stevensonem o pas bokserskiego mistrza świata federacji WBC w wadze półciężkiej. Pojedynek odbył się w Montrealu.

Pochodzący z Białobrzegów, a mieszkający w Chicago Fonfara nie sprostał obrońcy tytułu, ale walczył bardzo ambitnie, a niewiele brakowało aby w dziewiątej rundzie znokautował przeciwnika. Po prawym prostym Stevenson znalazł się na deskach. Wcześniej Polak dwukrotnie był liczony – w pierwszym i piątym starciu. Przełamał jednak kryzys i – zwłaszcza w drugiej części potyczki – był równorzędnym rywalem.

„Czułem każdy jego cios, lecz przetrwałem, bo miałem serce do walki. Dziś lepszy był Stevenson, ale jeszcze jestem młody, mam 26 lat i pewnego dnia to ja zostanę czempionem. Za ten występ nie przyjmuję gratulacji, gdyż przegrałem” – powiedział Fonfara, który poniósł trzecią porażkę w zawodowej karierze. Do tej pory odniósł 25 zwycięstw.

Urodzony na Haiti Stevenson (24-1) większość pojedynków rozstrzyga przed czasem, zapowiadał, że znokautuje również Fonfarę. Wydawało się, że nie rzuca słów na wiatr, bowiem już po 90 sekundach lewą rękawicą trafił Fonfarę, a ten upadł na kolana. W kolejnych rundach Polak, który w niedalekiej przeszłości wygrał z trzema byłymi mistrzami świata (Byron Mitchell, Glen Johnson, Hiszpan Gabriel Campillo), boksował lepiej, ale wówczas Stevenson wyprowadził cios na dół i sędzia Frank Garza znów musiał liczyć pretendenta.

Kryzysowe momenty Fonfara miał też w szóstej odsłonie. Po następnym uderzeniu na korpus, Polak aż wygiął się z bólu.

O piekielnej sile Stevensona mówiło wielu jego rywali, a także Paweł Głażewski, który sparował z nim w 2012 roku w Detroit. Fonfara odczuł te uderzenia, krzywił się, ale nie zamierzał się poddawać, choć po walce przyznał, że kiedy szczelnie chronił gardę, to dostawał na tułów i odwrotnie. Noszący przydomek „Superman” Kanadyjczyk jest bardzo wszechstronny, ale też ma swoje słabości.

Tak jak zalecał trener Sam Colonna, kiedyś współpracujący z Tomaszem Adamkiem (był czempionem WBC w wadze półciężkiej, z kolei pas WBO należał do Dariusza Michalczewskiego) i Andrzejem Gołotą, Fonfara zaczął bić kombinacjami. Bardzo dobrze zaprezentował się w ósmej rundzie, zaś w następnej był bliski sprawienia sensacji. Zepchnięty do defensywy i zmęczony Stevenson po nokdaunie tylko klinczował.

„Wielu znakomitych pięściarzy, jak Ali, było na deskach. Wróciłem do walki, bo jestem prawdziwym czempionem. Fonfara walczył bardzo dobrze, to twardy zawodnik, kiedyś może zostać mistrzem świata” – stwierdził Stevenson. Dotychczas żaden jego przeciwnik nie wytrzymał z nim 36 minut ringowej wojny.

W końcówce Polak nie miał argumentów, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, mimo że Colonna wciąż go motywował: „Uwierz w siebie, możesz wygrać, ale nie czekaj na jeden cios”. Stevenson nie dał się więcej zaskoczyć, pewnie triumfował na punkty i być może w niedalekiej przyszłości zunifikuje tytuły.

W Montrealu Fonfarze kibicował m.in. Artur Boruc, bramkarz piłkarskiej reprezentacji Polski. Obaj są fanami Legii Warszawa.

PAP

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl