A. Małysz: K. Stoch jest znany z tego, że się rozpędza i pod koniec nikt nie jest w stanie odebrać mu zwycięstw

Kamil Stoch jest znany z tego, że się rozpędza i ma takie „przytupnięcie” pod koniec. Wtedy jest w tak wysokim gazie, że nic mu nie jest w stanie odebrać zwycięstw powiedział Adam Małysz, dyrektor sportowy Polskiego Związku Narciarskiego.


Adam Małysz w rozmowie z dziennikarzami wypowiedział się m.in. na temat Jakuba Wolnego, który niedawno został włączony do kadry A. Jak powiedział dyrektor sportowy PZN-u, „gdzieś od połowy lata Wolny zaczynał się pokazywać z jak najlepszej strony”.

– Zresztą on jest mistrzem świata juniorów. Później miał przykre doświadczenia na skoczni, bo dwa razy musiał odpuścić ze względu na kontuzje. To trochę trwało, (…) ale okazało się, że to powrócenie do takiego swojego topowego skakania zdecydowanie nie było łatwe i trwało dłużej niż by się wydawało. Teraz Kuba wraca i cieszy to, że to jest młody zawodnik, który jest w tej kadrze i już zaczyna skakać z najlepszymi. (…) Sztab w tym momencie może teraz jakby wyciągać asy z rękawa. W zeszłym roku było tak, że między Piotrem Żyłą a Maciejem Kotem rozstrzygało się, który wystąpi, a teraz doszedł jeszcze Jakub Wolny, który cały czas jest brany pod uwagę – mówił czterokrotny mistrz świata.

Jakub Wolny cały czas skupia się na swoim zadaniu, ciężko pracując. Adam Małysz zaznaczył, że polski skoczek „ma bardzo małe elementy, które gdzieś tam są do dopracowania”.

– To jest naprawdę taki mały element, który może spowodować, że on gdzieś za chwilę naprawdę zagości w tej najlepszej dziesiątce. Myślę, że o wiele większe problemy ma np. Maciej Kot, który gdzieś tam jest rozregulowany. On ma taki błąd wykręcania narty, przez który później musi odpuszczać i tak jest od dawna. W tym roku mocno nad tym pracował. Stąd też te skoki nie są aż tak stabilne. On potrafi skakać naprawę bardzo daleko i go w ogóle „nie kręci”, ale też potrafi totalnie zepsuć, tak jak widzieliśmy to wczoraj w drugim skoku treningowym, gdzie musiał odpuścić, bo go tak mocno skręciło. Na Macieja Kota pewnie jeszcze trochę poczekamy, ale on również w tym sezonie dojdzie do takiej dyspozycji, że jeszcze dużo radości nam przyniesie – wskazał trzykrotny srebrny medalista olimpijski.

Dyrektor sportowy PZN-u poruszył również wątek Kamila Stocha, który „jest znany z tego, że on się rozpędza i ma takie <<przytupnięcie>> na sam koniec”.

– Wtedy jest w tak wysokim gazie, że nic mu nie jest w stanie odebrać zwycięstw. Tych zawodników, którzy będą się rozkręcać, jest sporo. Na pewno poczekamy przez dłuższy czas, żeby było wiadomo, kto będzie walczył w tym roku o zwycięstwo w Pucharze Świata – podkreślił czterokrotny zdobywca Kryształowej Kuli.

Adam Małysz w kontekście tego, że większość zawodników pierwszy swój skok na śniegu oddało dopiero podczas piątkowych kwalifikacji, powiedział, że „większość krajów w dzisiejszych czasach zaczyna od toru lodowego, czyli jest zaladzany rozbieg – bo to się nie zmieni, to jest przez całą zimę takie samo – i ląduje się na igielicie”.

– Samo lądowanie nie odgrywa już tak dużej roli. Oczywiście, później przy odjeździe z tego lądowania już jest trochę inaczej. Igielit jest równiejszy, nie ma żadnych dziurek, wyboi. Na śniegu ciężko jest to przygotować aż tak, żeby to było tak idealnie, jak na igielicie. Druga sprawa jest taka, że zawsze temperatura jest inna, jednak ten chłód trochę „ciągnie”, powietrze w czasie lotu też jest zupełnie inne. Także są te różnice, ale mimo wszystko skok zaczyna się od rozbiegu i od odbicia. Dlatego też bardzo mało krajów wyjechało, (…) większość skakało u siebie na torze lodowym – wyjaśnił dyrektor sportowy PZN-u.

W niedzielę o godzinie 15:00 skoczkowie zainaugurują nowy sezon w rywalizacji indywidualnej. Na starcie zaprezentuje się sześciu Polaków.

Sport.RIRM

drukuj