Chrystus zmartwychwstał!

Dzisiaj mamy mówić o zmartwychwstaniu. Właściwie kontynuować ten temat, bo został już rozpoczęty. Chrystus przeszedł przez śmierć do życia. Powstał do nowego życia jako pierwszy spośród tych, którzy pomarli. My sami też poddani jesteśmy śmierci. W życiu wiele słyszymy o śmierci, o tym, że ktoś gdzieś zginął, że powódź zabrała, że trzęsienie ziemi przyszło, że rak zjadł, że na drodze wypadek.

Jesteśmy tylko widzami umierania drugiego człowieka, a tak naprawdę coraz rzadziej towarzyszymy w śmierci. Bardzo ciekawe – coraz powszechniejsze stają się wspólne rodzinne porody, ale śmierć, która jest tak samo oczywista jak życie jest wypychana z naszych domów. Przy umierających coraz częściej nie czuwają krewni, rodzina, a jedynie aparatura medyczna. Boimy się tego, wolimy nie patrzeć, nie być i coraz częściej nie jesteśmy na nią gotowi, bo zawsze przychodzi zbyt wcześnie i nieproszona. I choć ją wypieramy z naszej świadomości, z naszego teraz – to ona jest gdzieś za rogiem, tylko nie wiadomo ile ulic stąd i kiedy przyjdzie. Umrzeć musi każdy i nikt nas na ten moment nie zastąpi. Chwila śmierci jest godziną absolutnej prawdy. Opadają wszystkie fasady, wszystkie maski, wszystkie mury obronne, każdy pozór. Kończy się życie człowieka historycznego w czasie i przestrzeni. I pojawiają się pytania: co dalej? Czy jest coś dalej? Czy włożenie do grobu jest końcem?

Są to oczywiste pytania i wątpliwości przychodzą także na wierzących. Wiemy, że świat przynosi różne odpowiedzi. Niektórzy mówią, że nie – że nie ma nic, inni że może coś jest, jeszcze inni, że wracamy pod inną postacią, np. konia czy liścia na drzewie itd. Problem w tym, że to nie świat przeszedł przez śmierć i nie świat śmierć zwyciężył, ale Chrystus Pan. Dlatego pośród różnych głosów, na uwagę zasługuje jedynie głos Tego, który jest zwycięzcą śmierci. A wszelkie zło, choroba, śmierć przyszły na świat przez zawiść diabła. Szatan do dziś nie przestał zarażać śmiercią ludzi. On wsącza w nas śmiertelny wirus, chcąc oderwać nas od Boga, który jest Panem życia, na zawsze. A ponieważ wie, że ma coraz mniej czasu – musi się spieszyć.

Bardzo lubię spacer po cmentarzu, kiedy mam okazję idę na cmentarz, by przejść pośród ciał, które oczekują na zmartwychwstanie. Popatrzmy na nasze nagrobki, czy one człowiekowi niewierzącemu zadadzą jakieś pytanie o zmartwychwstanie, czy miejsce, gdzie złożyliśmy ciała naszych zmarłych ewangelizują, czy pognębiają? A przecież cmentarz jest miejscem nadziei. Cmentarz jest miejscem Dobrej Nowiny, którą wyznajemy podczas wypowiadania Credo: „Wierzę w ciała zmartwychwstanie, żywot wieczny. Amen”. Myśmy bardzo przeakcentowali nieśmiertelność duszy, a zapomnieli o zmartwychwstaniu ciała. Tymczasem musimy widzieć człowieka całego. Czy grób Twojego bliskiego – Twojej kochanej matki, Twojego kochanego ojca, Twojego dziecka, za które sama oddałabyś życie, czy te groby ewangelizują, tzn. dają nadzieję?

Św. Paweł Apostoł mówi: Jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara. Okazuje się bowiem, że byliśmy fałszywymi świadkami Boga, skoro umarli nie zmartwychwstaną, przeciwko Bogu świadczyliśmy, że z martwych wskrzesił Chrystusa (1 Kor 15, 13-15).

Dla nas dużo ważniejsze niż pusty grób jest to, że Jezus został w nim złożony. Pogrzebany. Jezus nie jest zmarłym powracającym do życia, jakby po reanimacji, nie powraca do życia jak wskrzeszony Łazarz, czy młodzieniec z Nain. Oni zostali przywróceni do życia ziemskiego i prędzej czy później czekała ich śmierć. Św. Paweł mówi tymczasem w tym samym liście do Koryntian: Przypominam, bracia, Ewangelię, którą wam głosiłem, którąście przyjęli i w której też trwacie.  Przez nią również będziecie zbawieni, jeżeli ją zachowacie tak, jak wam rozkazałem… Chyba żebyście uwierzyli na próżno.  Przekazałem wam na początku to, co przejąłem; że Chrystus umarł – zgodnie z Pismem – za nasze grzechy,  że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem;  i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu,  później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś pomarli.  Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim apostołom.  W końcu, już po wszystkich, ukazał się także i mnie jako poronionemu płodowi.  Jestem bowiem najmniejszy ze wszystkich apostołów i niegodzien zwać się apostołem, bo prześladowałem Kościół Boży.  Lecz za łaską Boga jestem tym, czym jestem, a dana mi łaska Jego nie okazała się daremna; przeciwnie, pracowałem więcej od nich wszystkich, nie ja, co prawda, lecz łaska Boża ze mną. Tak więc czy to ja, czy inni, tak nauczamy i tak wyście uwierzyli.
(1 Kor, 15,1-11).

Kard. Joseph Ratzinger, Benedykt XVI, w „Drodze Paschalnej” wyjaśnia nam ten fragment. Mówi, że św. Paweł ukazywanie się Zmartwychwstałego określa słowem ophthe i tłumaczone jest ono jako „ukazał się”, podczas gdy lepiej powiedzieć dał się widzieć. „Ten zwrot jasno mówi, że chodzi tutaj o coś innego: że Jezus po zmartwychwstaniu należy do rzeczywistości normalnie niedostępnej dla naszych zmysłów. Tylko w ten sposób można tłumaczyć nierozpoznawanie Jezusa, o którym zgodnie świadczą wszystkie Ewangelie. On nie należy już do świata rozpoznawalnego zmysłami, należy do Boga. Zatem może Go widzieć ten tylko, któremu On sam zezwoli. W tego rodzaju widzeniu mają znaczenie także serce, duch, wewnętrzne otwarcie człowieka. (…) Jezus żył (po Zmartwychwstaniu) nie tak jak żyje człowiek reanimowany, lecz żył Bożą mocą i ponad strefą tego, co daje się zmierzyć metodami dostępnymi fizyce i chemii. Ale równocześnie jest prawdą, że w rzeczywistości żył On sam, ta sama Osoba, Jezus dwa dni wcześniej skazany na śmierć”.

Możemy zatem za psalmistą zawołać:

Przeto raduje się serce moje, weseli się duch mój,
a także i ciało moje spoczywa bezpiecznie.
Nie wydasz mnie bowiem Szeolowi,
nie dopuścisz, by wierny Twój czciciel doznał skażenia.
Ty mi wskazujesz drogę życia:
pełnię radości przy Tobie,
wieczyste rozkosze po Twojej prawicy.
/Ps 16/

My mamy mieć przede wszystkim biblijne widzenie człowieka. A w Biblii człowiek jest cały. Człowiek jest jednością cielesno-duchową. Nieraz wkrada się w myślenie chrześcijan greckie pojmowanie człowieka. W filozofii Platona dusza jest nieśmiertelna i wieczna, a ciało jest dla niej więzieniem. Arystoteles zrywa z Platonem, gdyż duszę uważa za formę ciała, bez którego jednak dusza nie mogłaby istnieć. Z drugiej jednak strony, mówi o obecnym w człowieku duchu, który jest nieśmiertelny i reprezentuje to, co boskie w człowieku.

Nieporozumieniem jest myślenie gnostyckie, które gardzi cielesnością człowieczej egzystencji. Materiale ciało według gnostyków jest ciężarem dla duszy i stąd tylko o krok od podważenia realizmu wcielenia Pana Jezusa. Nieporozumieniem jest postawa epikurejska, którą przytacza św. Paweł w liście do Koryntian: „Skoro zmarli nie zmartwychwstają, to jedzmy i pijmy, bo jutro pomrzemy” (15,32).

A o czym przypomina Kościół? Śmierć jest rozdzieleniem duszy i ciała. Ciało ulega rozkładowi, a dusza idzie na spotkanie z Bogiem. Dusza oczekuje jednak na ponowne zjednoczenie z uwielbionym, niezniszczalnym ciałem mocą Zmartwychwstania Jezusa. Nie potrafimy tego sobie wyobrazić, ale zmiana będzie radykalna. To nie znaczy jednak, że będziemy czuć się „nieswojo”. Będziemy całkowicie sobą. Będziemy tymi samymi osobami, a nie jakimiś innymi istotami. Przyjmując Eucharystię już dzisiaj doświadczamy przemienienia. Mówi św. Ireneusz, że „podobnie jak ziemski chleb dzięki wezwaniu Boga nie jest już zwykłym chlebem ale Eucharystią, a składa się z dwóch elementów, ziemskiego i niebieskiego, tak również my, przyjmując Eucharystię, wyzbywamy się zniszczalności, ponieważ mamy nadzieję zmartwychwstania”. Zmartwychwstaną wszyscy ludzie, którzy umarli: Ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny na zmartwychwstanie potępienia” (J 5, 29). Zmartwychwstanie zmarłych złączone jest powtórnym przyjściem Chrystusa: „Sam bowiem Pan zstąpi z nieba na hasło i na głos archanioła, i na dźwięk trąby Bożej, a zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi” (1 Tes 4, 16). U św. Jana czytamy także: „Jest wolą Tego, który Mię posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał, niczego nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym” (J 6,39).

Jak mamy żyć zmartwychwstaniem już dzisiaj? Kluczem jest nasza relacja ze Zmartwychwstałym. Śmierć nie odebrała Jezusowi przyszłości. Zmartwychwstały nie jest reanimowany, nie jest reinkarnacją. Żyje. My także zmartwychwstaniemy. Choć pewnie na drodze do życia wiecznego stanie nam śmierć. Jednak nie jest w stanie już nas zwyciężyć, bo została zwyciężona przez Jezusa Chrystusa. Śmierć nie pokona nie tylko naszej nieśmiertelnej duszy, ale w gruncie rzeczy nie pokona też ostatecznie naszego ciała, choć ono musi obumrzeć. Bóg nie da świętemu swemu ulec skażeniu. Dotknie nas swoją miłością i przyoblecze ciałem i będziemy żyć. Bo Panem jest Jezus.

Apostołowie po zmartwychwstaniu poznali Jezusa Chrystusa ożywiającego, Ducha dającego nowe życie, Ducha, który ich przekształcił, który dał im nową wizję życia, inne spojrzenie na codzienność I my także jako chrześcijanie mamy nową wizję życia, bo Życie objawiło się – jak naucza św. Jan Apostoł. ŻYCIE OBJAWIŁO SIĘ! Chrystus pragnie by to, życie objawiło się także w nas i przez nas, by inni doświadczyli mocy naszego Pana. Dlatego chrześcijaństwo to droga. Gdy wnikliwie przeczytacie Ewangelię nie znajdziecie Zmartwychwstałego Jezusa w pozycji siedzącej, On jest wędrowcem. Jezus mówi uczniom, by szli do Galilei. Co to znaczy, czym jest Galilea? Galilea w Ewangelii jest obrazem świata pogańskiego i tam właśnie Jezus chce się objawić przez nasze przepowiadanie. Mamy iść – jak to często podkreśla papież Franciszek – na „peryferie świata”. I nie chodzi tylko o geografię. Peryferiami świata bywają ludzkie serca, także moje. Chrystus i w mojej Galilei chce się objawić jako Żyjący na wieki wieków.

o. Dariusz Drążek CSsR

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl