Myśląc Ojczyzna


Pobierz Pobierz

Szczęść Boże!

Prowokacje i blokady opozycji w czasie Marszu Niepodległości, w ostatnią niedzielę 11 listopada, nie powiodły się. Wspólny marsz państwowo-społeczny ze Stowarzyszeniem Marsz Niepodległości odbył się bez większych zakłóceń. Był najliczniejszym zgromadzeniem po 1989 roku. Ponad ćwierć miliona Polaków pod naszymi narodowymi, biało-czerwonymi barwami robiło ogromne wrażenie. Wspólne odśpiewanie naszego narodowego hymnu przez ćwierć miliona ludzi na początku marszu wywoływało ciarki na plecach. Poza dwoma próbami blokady trasy przemarszu przez jakieś feministki, które – jak napisały na czarnym banerze – są przeciwko faszyzmowi i poza próbą zablokowania marszu przez garstkę awanturników od KODziarzy czy przez sektę Obywatele, żadne inne grupy nie poważyły się nawet zbliżyć do maszerującego pochodu Polaków. Natomiast, wśród uczestników pochodu za naruszenie porządku publicznego uznano odpalanie rac, udział kilkunastu osób z organizacji włoskich narodowców i spalenie unijnego symbolu na niebieskim tle, od czego polscy narodowcy nie odcinali się, uważając, że Unia Europejska coraz bardziej łamie i ogranicza suwerenność państw członkowskich.

Tak gigantycznie liczebny marsz przeprowadzono więc wzorowo, bez żadnych szkód. Nikt – jak to ma miejsce np. w Niemczech czy we Francji – nie wybijał szyb wystawowych, nie podpalał samochodów, nie pobił nikogo. Mimo to niemieckie media w Polsce narzuciły w swych antypolsko nastawionych stacjach przekaz o kolejnym marszu (tu cytuję) „faszystów i nazistów polskich i zagranicznych”, który to przekaz został przekazywany kłamliwie w świat, z kłamliwymi zdjęciami jakiś zagranicznych demonstracji sprzed kilku lat. Przekaz działających w Polsce zagranicznych mediów niemieckich jest tak kłamliwy i szczujący na obecne polskie władze, że każda taka sytuacja potwierdza jedynie bardzo potrzebną już reformę mediów w Polsce i doprowadzenie rynku medialnego co najmniej do sytuacji jak ma miejsce w Niemczech czy we Francji. Reforma taka jest konieczna, by zbudować w Polsce uczciwy, niezakłamany przekaz informacji o życiu społecznym, politycznym i gospodarczym w Polsce. Reforma mediów, jak zapowiedział to prezes Jarosław Kaczyński, może się odbyć dopiero w następnej kadencji Sejmu, by nie otwierać nowego frontu walki z opozycją w czasie trwania kolejnych kampanii wyborczych – na wiosnę przyszłego roku (2019) do Parlamentu Europejskiego, a na jesieni przyszłego roku do Sejmu.

Idąc w niedzielę w marszu z setkami tysięcy Polaków główną arterią Warszawy, tj. Alejami Jerozolimskimi, zastanawiałam się jak to jest możliwe, że mieszkańcy Warszawy – miasta tak boleśnie i tragicznie doświadczonego w ciągu tych 100 lat od odzyskania niepodległości w 1918 roku, ale i wcześniej – na kolejne kadencje od lat wybierają na włodarzy osoby, które odcinają się od bohaterskich tradycji Polski, Warszawy, jej mieszkańców, nazywając ich patriotyczne zgromadzenia „marszami faszystów i nazistów”, a polityczny szef warszawskich prezydentów, tj. Hanny Gronkiewicz-Waltz i przyszłego prezydenta Rafała Trzaskowskiego, nazywają marsze Polaków w rocznicę odzyskania swego państwa „marszami hańby”, a Polaków „szarańczą, którą trzeba z polskiego drzewa strząsnąć”. Drugi polityczny lider opozycji przezywa nas-Polaków „współczesnymi bolszewikami”. Obelżywość i upokarzający charakter tego określenia podkreśla fakt, że to bolszewicy rosyjscy w 1920 roku próbowali odebrać nam Polskę odzyskaną dwa lata wcześniej na mocy traktatu wersalskiego. Bolszewicy dokonywali zawsze na Polsce i Polakach gwałtów i zbrodni. Rosjanie zawsze podbijali państwo polskie i wspólnie z Prusakami, a potem z Niemcami chcieli wymazać je z mapy świata. Były polski premier Donald Tusk nazywając Polaków „współczesnymi bolszewikami” używa wobec nas języka kłamstwa, pogardy i języka nienawiści.

Główne uroczystości jubileuszu Polski kończą się powoli, jednak czekają nas kolejne sprawdziany naszej polskości i patriotyzmu w czasie zbliżających się wyborów do unijnego Parlamentu i polskiego Sejmu. Będziemy od teraz straszeni, iż to rząd Prawa i Sprawiedliwości chce wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej, co jest kłamstwem obliczonym na skierowanie gniewu większości Polaków, którzy (jak powidziałam) w swej większości chcą obecności tej organizacji – przeciwko polskiej prawicy. Opozycja i biurokraci unijni chcieliby, byśmy własnymi rękami odsunęli od władzy w Polsce tych, którzy w rzeczywistości bronią w Unii suwerennego statusu naszej Ojczyzny i dają tym zaraźliwy przykład innym członkom Unii, jak wrócić do jej pierwotnie zakładanego charakteru, tj. organizacji suwerennych państw współpracujących na fundamentach i wartościach chrześcijańskich.

 

 Szczęść Boże!

drukuj