Myśląc Ojczyzna


Pobierz

Pobierz

Szczęść Boże!

Artykuł 1 naszej Konstytucji głosi, że: „Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli.” Obywateli polskich. Dobrem wspólnym, tzn. jest całością wartości materialnych i duchowych, z jego kulturą, historią i gospodarką, wśród których żyjemy, które służą nam też do pracy i do wypoczynku, który jest naszym – Polaków domem i własnością, za którą jesteśmy też wspólnie odpowiedzialni. Ale to dobro, czyli Rzeczpospolita stwarzać ma nam – swym obywatelom także godziwe warunki życia i pracy.

Obserwując rozwój spraw polskich po 1989 r., można by jednak zadać sobie pytanie: czy rzeczywiście stwierdzenie fundamentalne w polskiej Konstytucji można pozytywnie zweryfikować w praktyce? Czy Rzeczpospolita Polska jest naszym, polskim dobrem wspólnym, wszystkich polskich obywateli? I czyim jest dobrem? Kto czuje się w Polsce dobrze, kto pobiera z tego polskiego, wspólnego dobra pożytki?

Otwarcie się Polski na świat po 1989 r., dziesięcioletnie później dostosowywanie się państwa do wymogów Unii Europejskiej, do gospodarek jej silniejszych członków i ostatecznie otwarcie polskiej gospodarki i rolnictwa na ekspansję obcych, silnych, wielkich koncernów europejskich i ponadnarodowych, doprowadziły w praktyce do wyeliminowania rodzącej się dopiero polskiej, jeszcze nie konkurencyjnej, przedsiębiorczości, polskiego handlu, usług i polskiego rolnictwa. Zmuszeni nierówną konkurencją do zamykania swych małych przedsiębiorstw i gospodarstw (też rodzinnych) Polacy z czasem, zamiast prowadzić własną działalność gospodarczą, wyrugowani z obrotu, stali się głównie pracownikami najemnymi zagranicznych koncernów i ajentami ich działalności. Międzynarodowe sieci handlowe bezwzględnie zaś wykorzystują gospodarzy polskiej ziemi, właścicieli polskiego dobra.

Upokarzające warunki pracy Polaków w zagranicznych koncernach w Polsce, często nieuczciwa konkurencja z polskimi firmami sprawiają, iż Polacy stali się w Polsce niespostrzeżenie swoistymi niewolnikami swych zagranicznych pracodawców. W czasie rządów PO/PSL zmieniano przepisy kodeksu pracy, dostosowując go niemal całkowicie do potrzeb przedsiębiorców, odbierając liczne gwarancje w zatrudnieniu polskich pracowników, przerzucając na nich też ryzyka związane z wykonywaniem pracy. 8-letnie rządy PO/PSL pogorszyły znacznie, w interesie panoszącego się w Polsce obcego biznesu, status prawny pracowników, jak też ograniczoną ich ochronę. Dopiero nowe władze po wyborach podwyższyły minimalną wysokość wynagrodzenia za godzinę na umowach zlecenia. Przywrócony zostanie poprzedni wiek przejścia na emeryturę, tj. 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn, by Polacy nie musieli umierać w pracy i mogli przez chwilę przed śmiercią zobaczyć jeszcze swoje wnuki, pocieszyć się swą rodziną i podleczyć zdrowie.

Bezwzględne kryterium zysku, było dla rządzących Polską PO/PSL jedynym w zasadzie kierunkowskazem zmian gospodarczych. Z reguły w interesie różnych, zagranicznych inwestorów. Inwestorzy ci nie musieli przy tym płacić podatków, tak jak to miało i ma powszechnie obowiązkowe miejsce w innych państwach europejskich. Korzystali z licznych zwolnień podatkowych, a niektórych podatków, np. tzw. handlowego – powszechnego w innych państwach, w Polsce nie płacili w ogóle.

Można więc spytać, czyim dobrem jest Rzeczpospolita Polska? Polskich obywateli? Polskich drobnych przedsiębiorców? Polskich obywateli zagranicznych korporacji? Kto żyje sobie w Polsce, w polskiej gospodarce jak „pączek w maśle’? Czyich interesów broniono? Kto odnosił największe zyski i korzyści z polskiego wspólnego dobra? Ostatnie afery korupcyjne dobrze to wyświetlają.

Warto zwrócić też uwagę, że nasz rynek handlowy opanowany jest przez agresywne, międzynarodowe, zagraniczne sieci handlowe, która dla zmylenia przybierając swojskie nazwy, a to Biedronka (będąca przecież własnością portugalską), a to Żabka (będąca od około 10 lat własnością międzynarodowego funduszu Penta Investments). Nazwy mają nam – polskim klientom kojarzyć się z bajkami naszej polskiej młodości, z polskimi pejzażami, z polską naturą. Są to jednak bardzo dobrze przemyślane zabiegi socjotechniczne, by skłonić nas – Polaków do kupowania tych niby-swojskich, polskich Żabkach czy Biedronkach. W końcu chodzimy tam jednak, bo sieci międzynarodowe wyrugowały polskich kupców, a zakupy w końcu trzeba przecież gdzieś robić.

Jak wspomniałam, sieci te dla jak największego zysku, bezwzględnie traktują swych polskich pracowników i ajentów, znacznie gorzej niż w swych krajach pochodzenia. Swego czasu sieć Biedronka miała poważne problemy z polskim prawem, za nieludzki sposób traktowania pracowników. Dziś polscy ajenci sieci Żabka skarżą się na ich umowy z tą spółką, które zawierają niewolnicze wprost postanowienia oraz liczne klauzule niedozwolone w polskim prawie, przerzucające wszelkie ryzyka finansowe na ajentów.

Ponieważ skala tych skarg złożonych do mojego biura poselskiego była już duża, wysłałam do prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów pismo z prośbą, by przyjrzał się tym podejrzanym, umownym klauzulom i postanowieniom. Bo jak ocenić status polskiego ajenta Żabki w świetle np. §3 p.5 wzorcowej umowy ajenta z tą spółką, który to paragraf postanawia, że ajent Żabki: „będzie prowadził Działalność Handlową w Sklepie i Sklep będzie otwarty i dostępny dla Klientów 7 dni w tygodniu w godzinach od 6.00 do 23.00 (…). Wyjątek stanowi dzień 24 grudnia (tj. Wigilii Bożego Narodzenia), w którym Sklep otwarty będzie do godziny 16.00”. A jak ocenić „smycz”, na jakiej Żabka Polska trzyma swych polskich ajentów, tj. §4 p.23 tej wzorcowej umowy, zobowiązujący ajenta do zapewnienia „stałego kontaktu telefonicznego, ze spółką Żabka, 24 godziny na dobę, przez 365 dni w roku” z nim lub inną osobą należycie przez tego ajenta umocowaną”?

Czyim więc dobrem, dla kogo dobrem jest Rzeczpospolita Polska, na której dowolnie pasożytują obcy, a polscy pracownicy i ajenci mają status zbliżony do niewolniczego? Czekam teraz na odpowiedź od organu antymonopolowego.

Szczęść Boże!

drukuj