Myśląc Ojczyzna
Szczęść Boże!
Jesteśmy świadkami ostatecznego upadku mitu, upadku symbolu polskich dążeń niepodległościowo–społecznych lat 80-tych, upadku człowieka, który dla wielu Polaków był, a dla niektórych ciągle pozostaje, uosobieniem walki z komunistami końcowego okresu PRL-u. Na naszych oczach opadają maski i skrzętnie skrywane tajemnice tworzenia obecnej III Rzeczpospolitej wychodzą na światło dzienne. Okazuje się, że Lech Wałęsa, człowiek, w którym miliony Polaków w latach 70-tych i 80-tych pokładały nadzieje godnego reprezentowania ich interesów wobec komunistów, okazał się zdrajcą i kłamcą; że reprezentował tylko swoje prywatne, finansowe interesy i swą własną zachłanność, donosząc za pieniądze na kolegów ze stoczni; że pozwalał się wykorzystywać i działał jako marionetka i parawan najgroźniejszych, najbardziej bezwzględnych oprawców Polski i Polaków, generałom: Jaruzelskiemu i Kiszczakowi, pilnujących w Polsce rosyjskich interesów.
Wiele wskazuje na to, że także będąc już prezydentem Polski, które to stanowisko Polacy wybrali Lecha Wałęsę z nadzieją i jak pamiętam z ogromną radością, że ktoś „nasz”, mimo że prosty i niewykształcony, ale patriota, będzie sprawował urząd prezydenta Polski, po opuszczeniu tego stanowiska przez rosyjskiego agenta W. Jaruzelskiego. Pamiętam entuzjazm milionów Polaków, którzy w czasie kampanii wyborczej Lecha Wałęsy na prezydenta, zakładali koszulki z jego podobizną.
Ja sama, w dniu prezydenckich wyborów byłam w Warszawie w sztabie wyborczym Lecha Wałęsy. Sztab mieścił się w kawiarni na placu Konstytucji. Jak bardzo cieszyliśmy się z wygranej Wałęsy, po której wszyscy mówili do siebie po prostu „Lechu”, jak bardzo byliśmy dumni, gdy wcześniej w latach 80-tych, w stanie wojennym Lech Wałęsa otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla, ale otrzymał ją jako reprezentant całego ruchu „Solidarności”, za pokojową walkę z odchodzącą powoli, choć krwawo komuną. Sama napisałam wtedy do Lecha Wałęsy list z gratulacjami. Otrzymałam nawet od niego odpowiedź własnoręcznie podpisaną, że to nagroda nie dla niego, a dla wszystkich członków „Solidarności”.
Polacy cieszyli się bardzo, choć już podczas rozmów Okrągłego Stołu w lutym 1989 roku dochodziły do nas informacje, że prawdziwy układ Polaków z władzą PRL-u zawierany jest nie przy Okrągłym Stole w Warszawie, gdzie ja osobiście przedstawiałam założenia nowej ustawy o zgromadzeniach, uchwalonej zresztą niedługo potem w 1990 roku, ale że prawdziwy układ komunistów z wybranymi przez nich do rozmów jako opozycja, głównie lewicowymi, partyjnymi reformatorami socjalizmu PRL, czyli Geremkiem, Kuroniem, Modzelewskim, czy również Michnikiem, Wałęsą itp. zawierano w tajemnicy w Magdalence pod Warszawą.
Filmy, które pokazywały świętowanie tego zdradzieckiego układu widzieliśmy niedawno w telewizji publicznej. Tam w Magdalence pod Warszawą dogadali się odchodzący komunistyczni zdrajcy z nowymi zdrajcami układającymi się we własnych i lewicowych interesach, w istocie przeciwko Polsce. To założycielskie kłamstwo III RP z Magdalenki wykorzystujące do dalszego utrzymania władzy postkomunistów, ufundowano m.in. na kłamstwie i wcześniejszej zdradzie Lecha Wałęsy. Całe tu „magdalenkowe” lewicowe towarzystwo wojskowo-esbecko-partyjne i wybrana przez nich zdradziecka, lewicowa opozycja byłych członków PZPR i zwolenników tzw. socjalizmu z ludzką twarzą, a przy tym gorących przeciwników polskiego, tradycyjnego Kościoła, patriotyzmu zwanego przez nich nacjonalizmem, trzymała Polskę w kłamstwie i szachu do dziś.
Dziś w fundamentu III RP wyjęto i obnażono paradoksalnie rękoma wdowy po komunistycznym generale Kiszczaku cegiełkę dotyczącą zdrady Lecha Wałęsy szkodzącego Polsce i Polakom jako tajny współpracownik komunistów o pseudonimie „Bolek”. Zresztą Wałęsa także później, jako wybrany przez Polaków prezydent, podejmował wiele niezrozumiałych w tamtym czasie antypolskich, a wyraźnie prorosyjskich decyzji. Np. wystąpił z pomysłem o jakimś NATO-bis, aby uniemożliwić wejście Polski do NATO, czy o zatrzymaniu na dłużej baz rosyjskich w Polsce. Pamiętamy, jak obalał też rząd Olszewskiego, który chciał wykonać uchwałę sejmową o lustracji na szczytach władzy. Wielu wiedziało, że na liście agentów jest też Lech Wałęsa pseudonim „Bolek”.
Ja osobiście czuję się przez Lecha Wałęsę jako Polka, jako człowiek upokorzona, oszukana i oszukiwania przez tyle lat, chociaż od dawna prawdziwe oblicze i działalność Lecha Wałęsy ukazywali np. p. Krzysztof Wyszkowski, działacz Wolnych Związków Zawodowych z Gdańska, czy historycy z IPN – prof. Sławomir Cenckiewicz i p. dr P. Gontarczyk. Teraz, dziwnym zrządzeniem, jedna z najbardziej strzeżonych tajemnic i teczek z dokumentami „wyszła” do publicznego oglądu. Oczywiście pamiętajmy jednak, że zmian demokratycznych w Polsce w latach 80-tych dokonało kilkanaście milionów Polaków, a nie jedna osoba o nazwisku Wałęsa, która jak dziś widać podrzucona motorówką do stoczni, podstawiona została przez tajne służby na czele ruchu „Solidarność”. Pamiętajmy też, że nie ma znaku równości między Lechem Wałęsą i „Solidarnością”. Ruch „Solidarność” był złożony z milionów ofiarnych Polaków, jego dokonania przetrwały i jego owoce mamy do dziś, choć gdyby nie zdrada układu Polska byłaby już, jako państwo, znacznie dalej w rozwoju.
Będziemy dalej Polskę odbudowywać i oczyszczać, mimo iż człowiek będący dotąd symbolem przemian, przez swą zdradę i dodatkowo przez swe obecne tchórzostwo spadł z fałszywego pomnika popchnięty ręką żony esbeka Kiszczaka.
Naprawdę szczerze współczuję obywatelowi, człowiekowi Lechowi Wałęsie. Mam nadzieję, że w jego sercu prawda jednak kiedyś zwycięży. Oby zdążył.
Szczęść Boże!