III kazanie pasyjne księdza arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia wygłoszone w trzecią niedzielę Wielkiego Postu, 11 marca 2007 r., w czasie nabożeństwa Gorzkich Żali


Pobierz Pobierz

Od trzystu lat, we wszystkie niedziele Wielkiego Postu, w warszawskim kościele Świętego Krzyża odprawiane są Gorzkie Żale, niezwykłe polskie nabożeństwo pasyjne, którego część stanowi kazanie nazywane przez lud Warszawy „świętokrzyskim”. Głosili je najwięksi polscy kapłani z Prymasem Tysiąclecia na czele. W tym roku ich autorem jest abp Sławoj Leszek Głódź, ordynariusz warszawsko-praski.

Pragnę, Matko zostać z Tobą,

Dzielić się Twoją żałobą

Śmierci Syna Twojego.

Umiłowani Bracia i Siostry!

Znowu w duchu wiary stajemy wobec Miłości Ukrzyżowanej. W godzinie naszej wieczornej modlitwy, wpatrzeni w Chrystusowy Krzyż, powtarzamy słowa Gorzkich Żalów: „Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami”.

I. „STWÓRZ, O BOŻE, WE MNIE SERCE CZYSTE”

Rozważania wielkopostne mają nam dopomóc, aby pod Chrystusowym Krzyżem stanąć z sercem czystym. A serce czyste to w języku biblijnym centrum osoby, miejsce uczuć, pragnień, postanowień, a także tego, co najważniejsze – spotkania z Bogiem. „Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste” (Ps 51, 12) – powtarzamy w duchu wiary wołanie Psalmisty. A „Mieć serce czyste – uświadamiał nam Jan Paweł II – to być nowym człowiekiem, przywróconym przez odkupieńczą miłość Chrystusa do życia w komunii z Bogiem i z całym stworzeniem – tej komunii, która jest jego pierwotnym przeznaczeniem” (Sandomierz, 12 czerwca 1999).

Nasze zbawienie „przyszło przez krzyż”. Chcemy tę tajemnicę pojąć. Zrozumieć. Skonfrontować z własnym życiem. Stanąć w prawdzie własnego ja wobec słów, które wypowiadamy podczas każdej Mszy św.: „Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjścia w chwale”.

To najważniejsza prawda naszego życia. Dzięki zbawieniu, które przyszło przez Krzyż, dzięki zmartwychwstałemu Panu, życie ludzkie nabrało nowego sensu, dotąd nieznanego i ukrytego. Nie sposób wobec tego zbawczego zdarzenia przejść obojętnie, nie sposób stawiać je na jednej linii innych ważnych zdarzeń, które dotykają życia ludzkiego.

„Duszo oziębła, czemu nie gorejesz?/ Serce me, czemu całe nie truchlejesz?” wobec tajemnicy Miłości Ukrzyżowanej – pytał z wyrzutem siebie i swoich współczesnych ks. Wawrzyniec Benik, autor słów Gorzkich Żalów. Tamto pytanie, adresowane do ludzi XVII wieku, jest pytaniem skierowanym do nas – ludzi naszego czasu. „Duszo oziębła, czemu nie gorejesz?”. Bo przecież te dusze oziębłe wciąż są. Gorzkie Żale nie tracą i dziś na swojej aktualności.

Więc „Gorzkie żale przybywajcie, serca nasze przenikajcie”.

Chrystus nie chce, abyśmy byli częścią tego tłumu jerozolimskiego, który mijał na drodze na Golgotę. I dziś ten tłum zajęty swoimi sprawami, z obojętnością patrzy na Drogę Krzyżową, która jest odprawiana na szlaku tamtej drogi ku Zbawieniu, sprzed dwóch tysięcy lat. On czeka na nasze indywidualne gesty – współczucia z Jego cierpieniem, duchowej identyfikacji. Chce w nas obudzić gotowość do gestu Weroniki, ocierającej chustą Jego zbroczoną krwią twarz, szukać pośród nas nowych Szymonów z Cyreny, którzy pomogą w dźwiganiu krzyża. Chce w nas wykrzesać ofiarność Józefa z Arymatei, który wielkodusznie oddaje przygotowany dla siebie grób na spoczynek dla umęczonego ciała Ukrzyżowanego. Jezus chce, abyśmy stanęli pod Jego krzyżem obok Matki i umiłowanego Ucznia w godzinie odkupienia. Więcej! On chce, abyśmy razem z Nim szli przez życie. Bo to On, którego „Ojciec zesłał jako zbawiciela świata (por. 1 J 4,14), umarł – zgodnie z Pismem – za nasze grzechy” (1 Kor 15,3). Nazwał nas przecież swymi przyjaciółmi: „Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję (J 15, 14) umiłowawszy swoich… do końca ich umiłował” (J 13,1).

Krzyżu Chrystusa, bądźże pochwalony

Na wieczne czasy bądźże pozdrowiony

Ta sama Krew cię skropiła.

Która nas z grzechów obmyła.

Bracia i Siostry!

„Przypatrzmy się powołaniu naszemu”.

Na kolejnej stacji naszych rozważań skierujemy nasz wzrok na rodzinę. To najważniejsza struktura życia człowieka. Rodzina przecież przyjmuje dar nowego życia. Rozpala tę Bożą iskrę ludzkiego istnienia, pielęgnuje ją i kształtuje. Tworzy nowego człowieka.


II. RODZINA EWANGELIĄ ŻYCIA I NADZIEI

W rodzinie w sposób namacalny człowiek dotyka tajemnicy Boga, który jest Miłością, który jest dawcą życia. To On „Mężczyzną i niewiastą stworzył ich” (Rdz 1,27), aby poprzez wzajemny związek, unormowany Bożymi prawami, tworzyli wspólnotę życia, miłości i odpowiedzialności. „A tak już nie są dwoje, ale jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela” (Mt 19,8). To w tej wspólnocie małżonkowie realizują Boże wezwanie zapisane w Księdze Rodzaju: „Bądzcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ja sobie poddaną” (Rdz 1, 28). Podejmują świadome i odpowiedzialne ojcostwo i macierzyństwo. W tym darze nowego życia, w nowo narodzonym dziecięciu, widzą zwieńczenie swej wzajemnej miłości. Są w tym duchowym, afirmatywnym nastawieniu podobni do Stwórcy, który „chce człowieka dla niego samego”.

„Wierny i płodny związek mężczyzny i kobiety, pobłogosławiony łaską Chrystusa, stanowi prawdziwą Ewangelię życia i nadziei dla ludzkości” (Rozważania przed modlitwą Anioł Pański, 26 stycznia 2003). A „Przyszłość ludzkości idzie przez rodzinę” – (adhortacjia „Familiaris Consortio”) – nauczał Jan Paweł II.

„Ten, którego przebili” (por J 19,37) – Jezus Chrystus prowadzi nas do źródła rodziny. Święta Rodzina – to wzór dla chrześcijańskich rodzin. Wskazuje na nią Kościół, wskazuje nauczanie Papieży.

Na Golgocie, z wysokości Krzyża, Jezus żegna „Matkę swoją”. Matkę Bolesną , która stała się świadkiem kaźni Syna. Matkę zawierzenia i miłości. Z pokorą przyjęła zapowiedź, że urodzi „Syna Najwyższego”. „Oto ja służebnica Pańska. Niech mi się stanie wedle Słowa Twego”(Łk 1,38). Łaski pełna, posłuszna woli Tego, który ją wybrał spośród niewiast ziemi, na ziemską Matkę swego Syna, stała się wzorem dla wszystkich matek, które są świadome świętości życia, Bożych źródeł macierzyństwa. Wstąpiła z ufnością w dom poślubionego sobie Józefa cieśli, który z oddaniem wypełniał obowiązki ojca rodziny. Pracą rąk swoich zapewniał jej podstawę egzystencji, nie pozwalał, aby w progi nazaretańskiego domu wkradał się niepokój o niepewne jutro. W domu Marii i Józefa Jezus objawił swoje człowieczeństwo, wzrastał w nim będąc „posłusznym” ( por. Łk 2,51), rodzina stała się środowiskiem życia dla Syna Człowieczego – wcielonego Przedwiecznego Słowa.


III. RODZINA JEST DROGĄ KOŚCIOŁA

Przyjrzyjmy się powołaniu naszemu.

Kościół pokazuje drogę rodziny i wielkość rodziny. Bowiem tak jak człowiek jest drogą Kościoła, tak i Rodzina jest jego drogą. Kim byłby człowiek bez rodzinnego zaplecza? Jak wyglądałby ten ewangeliczny siew, gdyby zabrakło rodziny ? Co by się stało z ludzką samowiedzą, z zakorzenieniem człowieka we wspólnocie wiary, miłości, pamięci?

Spotykamy na naszych drogach – może są i tutaj – ludzi, którzy nie doświadczyli kreacyjnej siły życia w rodzinie. Różne były tego przyczyny. Tylko oni mogliby dać świadectwo swej nostalgii, swej tęsknoty, opowiedzieć o obrabowanym z wielkiego dobra dzieciństwie, o trudzie zdobywania tego, co w środowisku rodzinnym przychodzi w sposób nijako naturalny. Także o poczuciu odrzucenia, społecznym sieroctwie, zdruzgotanym często ładzie serca.

Idźmy wraz z nimi do Ukrzyżowanego Pana – źródła pociechy. Z sierotami, z odrzuconymi, z dziećmi z niepełnych, rozerwanych rodzin, z rozbitkami już na życiowym starcie, z porzuconymi, z dotkliwie okaleczonymi – brakiem miłości.

„Któryś za nas cierpiał rany. Jezu Chryste zmiłuj się nad nami”.

Tym naszym braciom Kościół przynosi Ewangelię pocieszenia i nadziei, wspólnoty z Mężem Boleści, Miłości i Miłosierdzia. Także to na co Ewangelia pocieszenia przekłada się w wymiarze życia. Bowiem „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci Moich najmniejszych, Mnieście uczynili”. (Mt 25, 40). Dzieła Caritas, Domy Samotnej Matki. Ośrodki Adopcyjne. Domy Opieki. Sierocińce. W wymiarze Kościoła w Polsce. I wymiarze naszych dwóch stołecznych diecezji. Bowiem Kościół pragnie leczyć rany zadane miłości, zadane świętości rodziny.

Zanosimy dziś te rany i bóle, tam, pod Krzyż Zbawiciela. Rany zadane temu najbardziej niewinnemu – dziecku, które szczególnie bolą. A poprzez niego Bogu, który nie chce nieszczęścia człowieka.

Przyjrzyjmy się powołaniu naszemu.

Rodzina to „Kościół domowy”, to wspólnota miłości i odpowiedzialności”. „Rodzina chrześcijańska jest dobrą nowiną dla trzeciego tysiąclecia” – mówił Jan Paweł II.

Bowiem rodzina chrześcijańską może ocalić rodzinę ludzka. I musi to zrobić.

Znamy różnorakie kryzysy rodziny, jakie od lat diagnozuje Kościół. Wiele z nich , to pochodna kryzysu europejskiej cywilizacji i coraz bardziej -szczególnie w krajach Zachodu – zsekularyzowanej mentalności. Swoista degradacja kulturowa próbuje usunąć zakorzenione w Bogu normy ludzkiego sumienia. Gotowa jest tworzyć nowy ład technologii, dobrobytu, hedonizmu, utylitaryzmu. Ład, któremu niepotrzebny jest Bóg i Jego dekalog, niepotrzebny Chrystus ze swoją Ewangelią miłości. Niepotrzebny chrześcijański ład moralny. Zbędny i anachroniczny model chrześcijańskiej rodziny.

W miejsce wspólnoty miłości – wspólnota egoizmów, zatroskanych o własne ja, karierę, sukces. W miejsce wspólnoty na dobre i złe, aż do śmierci – kryzys wierności i plaga rozwodów, także tzw. małżeństwa na próbę i „wolne związki”. W miejsce wolności, która ściśle wiąże się z odpowiedzialnością za drugiego – przeżywanie wolności bez hamulców. W miejsce powołania do rodzicielstwa – strach przed nowym człowiekiem. W miejsce małżeńskiego współżycia coraz częstsza realizacja ojcostwa i macierzyństwa za pomocą technik biomedycznych. W miejsce związku mężczyzny i kobiety – ustawowo usankcjonowane związki osób tej samej płci. Mamy tego już konkretne przykłady w Europie i nowe prawodawstwo w Hiszpanii, któremu tak ostro sprzeciwia się Episkopat tego kraju. To jest już inny niż rewolucji październikowej płomień, który idzie przez Europę.

Skoro tak jest, skoro są takie zagrożenia, coraz mocniej w naszym chrześcijańskiej postawie musi do głosu dochodzić przekonanie: „Rodzino, bądź ożywczym źródłem życia i miłości.

Bo rodzina potrzebuje ewangelizacji i wsparcia wobec zewnętrznych zagrożeń. Także dlatego mówił Benedykt XVI podczas Kongresu Diecezji Rzymskiej, „że chrześcijańskie rodziny odgrywają decydującą role w wychowaniu w wierze i w budowaniu Kościoła jako wspólnoty, to one stanowią o jego zdolności do misyjnego oddziaływania w rożnych życiowych sytuacjach oraz do przemieniania w chrześcijańskim duchu panującej kultury i struktur społecznych”.

IV. NARÓD RODZINĄ SILNY

Przyjrzyjmy się powołaniu naszemu!

Przyjrzyj się sobie, polska rodzino. Co w Tobie wielkie, piękne, Bogu miłe? A co skarlało, strąciło blask, uległo presji prądów, mód, zachowań, dyktatowi mediów? Jak czyste jest to źródło życia i miłości, z którego masz czerpać energię na dobre działanie, na wierność Chrystusowi, choć wiesz, że różne moce tego świata sprzeciwiać mu się będą? Czy Chrystus jest wciąż dla Ciebie znakiem codzienności, we wspólnej modlitwie, w błogosławieństwie posiłków, w rozmowie, tej spokojnej, w rodzinnym kręgu, kiedy wszyscy są z sobą i dla siebie?

Przyjrzyjmy się powołaniu naszemu.

Ale rodzina ma prawo wymagać, żądać, apelować do wyobraźni polityków, tych, którzy podejmują decyzje, które kształtują życie narodu. Bo jeśli słabnie rodzina, słabnie naród. Słabnie też wtedy, kiedy podupada jej funkcja wychowawcza i formacyjna. Dziecka w sposób pełny nie ukształtuje szkoła. Człowieka uformuje tylko – odpowiedzialna, świadoma, bezpieczna rodzina. Bo rodzina ma społeczny wymiar. On promieniuje na stosunki pracy, na kształt publicznego i obywatelskiego życia.

Przynosimy pod Krzyż Chrystusa niepokój młodych polskich rodzin. O pracę, mieszkanie, życiowy start. Iluż z nich wyjechało z kraju w poszukiwaniu pracy. Ilu z nich wróci? Ilu z nich zostanie? Uszczupli żywotne siły narodu, osłabi, przez swą nieobecność, kształt Polski jutra.

Duszpasterze rodzin sygnalizują zjawiska, które stają się zmorą naszych czasów. To relacje pracodawca-pracownik, szczególnie gdy jest to człowiek młody. Manipulowanie umowami o prace, zatrudnianie na umowę-zlecenie, odsuwanie perspektyw stałego zatrudnienia. Brak stabilności, jasnej perspektywy, stan stresujący, oddziaływujący negatywnie na atmosferę w rodzinie. A także nowa rzeczywistość stosunków pracy: pełna dyspozycyjność, gotowość do pracy ponad normę, zwykle bez dodatkowego wynagrodzenia. Jakby praca, była jedynym środowiskiem życia. Ile to bólu czyni rodzinie. Ile strat przynosi jej jedności?

Przypatrzmy się powołaniu naszemu.

Rodzina tworzy rdzeń narodu. To w środowisku rodzinnym kształtowała się polskość, zakorzeniała się pamięć, świadomość narodowej wspólnoty. I to powołanie rodziny do kształtowania polskości jest wciąż aktualne. Szczególnie teraz, gdy tak bardzo zbliżył się do nas świat przez Internet, przez podróże. Gdy świat wartości polskich jakby stracił – w zetknięciu z atrakcjami świata. Kiedy na pierwszy plan wychodzi myślenie o jutrze, o przyszłości. A przeszłość to dziś tylko cokolwiek dalej, pisał Norwid. Niejeden pyta czy warto się jej przyglądać, czy potrafi jeszcze czegoś nauczyć?

Ocalaj, polska rodzino, pamięć o sobie, o swej przeszłości, o doświadczeniach ojców i dziadów, o minionych dniach ojczyzny, jej dramatach, porywach, upokorzeniach. I przekazuj młodej generacji. Gdy tego nie uczynisz, staną się jak człowiek bez imienia, który nie zna siebie, który nie wie skąd przychodzi, co niesie, dokąd ma iść.

Przychodzimy pod Krzyż Jezusa z bólami i troskami polskiej rodziny. Po chleb życia, po Eucharystię, po doświadczenie Bożej miłości. Stajemy wobec Krzyża z tajemnicą rodziny. Tajemnicą daru – nowego człowieka, ziarna miłości, które pada w glebę życia, na wzrastanie, na trwanie rodzaju ludzkiego, na jego drogę ku Bogu.

V. WARTOŚĆ ŻYCIA NIE MA ALTERNATYWY

Przyjrzyjmy się powołaniu naszemu.

Pod Krzyżem Chrystusa stoi Matka pięknej miłości, wzór dla wszystkich Matek. Matka wierna. Pokorna służebnica Pańska.

Obok Maryi, pod krzyżem Pana, odnajdziemy i nasze matki, te które już odeszły od Pana. Tylko nasze serca wiedzą, co im zawdzięczamy. Tylko Boże serce zna ich modlitwy, które w naszej intencji zanosiły. To im zawdzięczamy także to, że w ten wieczór jesteśmy tutaj, we wspólnocie z Miłością Ukrzyżowaną. Bo to one pokazały nam Chrystusa.

Bądźcie błogosławione polskie matki i ojcowie.

Zanosimy pod Krzyż Zbawiciela promieniowanie ojcostwa, które stanowi dopełnieniem tamtego Bożego ojcostwa, sprawiedliwego, zatroskanego, miłującego.

Także tajemnicę macierzyństwa. Przynosimy ją ze współczesnego świata, który tak bardzo rani kobietę. obdziera z godności, z wielkości jej powołania. Nie trzeba sporządzać katalogu tych ran. Znacie je dobrze. Znają je dobrze wszystkie kobiety. A jak niesiecie petycje, to nieście pod krzyż.

„Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami”.

Naszą epokę cechuje strach przed życiem. To jakiś tragiczny syndrom czasu. Zamiast kultury życia, kultura śmierci. Znamię głębokiego kryzysu..

Kościół głosi nieprzerwanie Ewangelię życia. Mówi o prawie do życia od poczęcia do naturalnej śmieci. I będzie o tym wciąż mówił. Wbrew hałasowi świata, wbrew wrzawie feministek, wbrew krzykliwym hasłom o prawie kobiety do decydowania o własnym ciele. Ale to nie jest jej ciało. To jest On. Ten drugi. Człowiek. Ziarno nowego życia, które rodzi się pod sercem kobiety. Nowy człowiek, odkupiony i zbawiony. przez Tego, który także – Bóg wcielony – ukształtował się pod sercem Matki. Maryi z Nazaretu. Budujmy więc cywilizację życia.

Bo człowiek, który zabija życie, zabija także siebie – własną godność, własne sumienie. Czymże się różni człowiek, który skazuje na śmierć bezbronnego, od tych systemów, od których się z pogardą odwracamy, które stanowią wyrzut sumienia ludzkości. Tam też człowiek się nie liczył, szczególnie ten słaby, stary, innej narodu, innej rasy .

„Naród, który zabija własne dzieci, staje się narodem bez przyszłości” – mówił Ojciec Święty Jan Paweł II w Kaliszu w 1997 r. Bo wszystkie dzieci narodu są jego dziećmi. Nawet te, które są niechciane, nawet te, w których poczęciu w tragiczny sposób splotła się tajemnica zła i nieprawości.

Projekt zmiany konstytucji, który wywołuje takie protesty, dotyczy kwestii która dla nas chrześcijan jest fundamentalna i oczywista zarazem: stwierdzenia, że dziecku poczętemu w łonie matki też przysługują prawa człowieka. Bo jest człowiekiem. Pod sercem matki dojrzewa, aby znaleźć w tej zbawczej rzeczywistość życia odkupionej krwią Chrystusa, aby poprzez chrzest włączyć się w Jego śmierć i zmartwychwstanie.

„Wartość życia nie ma alternatywy. To największe bogactwo Ojczyzny i jedyna rękojmia jego szczęśliwej przyszłości, a spór o życie człowieka rozstrzyga ostatecznie najwyższy Prawodawca i Stwórca życia w przykazaniu: „Nie zabijaj””.

To słowa abp. Kazimierza Majdańskiego, sędziwego polskiego biskupa – 91 lat życia – który „przez całe życie służył rodzinie i życiu”, założyciela pierwszego w świecie akademickiego Instytutu Studiów nad Rodziną, więźnia Dachau, ofiary okrutnych eksperymentów pseudomedycznych. Kapłana, który w swoim życiu doświadczył okrucieństwa „cywilizacji śmierci”. Słowa z listu, który w ostatnich dniach Ksiądz Arcybiskup – apostoł życia – skierował do Prezydenta, wszystkich członków rządu i parlamentu. Jeśli nas słyszy, pozdrawiamy go i dziękujemy za te słowa. Za jego świadectwo, za służbę życiu.

„Przypatrzmy się powołaniu naszemu”.

Stajemy przed Chrystusem, Boskim Oblubieńcem – dzieci Kościoła – Jego Oblubienicy. Naszej Matki i Wychowawczyni. To w nim wypełniamy nasze życiowe powołanie. To od Kościoła w naszej drodze przez życie ku naszym ostatecznym celom – wiecznej radości w domu Ojcu – otrzymujemy łaskę sakramentów, które umacniają nas na tej drodze.

Dziś wraz z całym Kościołem stajemy pod krzyżem Miłości Ukrzyżowanej. Stajemy Obok Matki – pod której sercem Słowo stało się Ciałem.

I w ten wieczór przedwiośnia, ze świętokrzyskiego Sanktuarium Świętego Krzyża kierujemy ku niej słowa pieśni, która jest naszą modlitwą

Matko coś miłości zdrojem

Spraw niech czuję w sercu moim

Ból Twój u Jezusa nóg!

Spraw, by serce me gorzało,

By radością życia całą

Stał się dla mnie Chrystus Bóg.

Amen.

www.idziemy.com.pl

drukuj