Felieton „Z Ojczyzny Jezusa”


Pobierz Pobierz

Pokój i Dobro!

Tematem dzisiejszego felietonu jest ważna rocznica dotycząca Polski i Izraela, Żydów oraz Polaków. 65 lat temu hitlerowskie Niemcy rozpoczęły realizację procesu masowej zagłady Żydów. W odpowiedzi Polacy zorganizowali falę solidarnego przeciwstawienia się temu skrajnemu złu. Świadków tamtych wydarzeń zostało już niewielu. Jednym z nich jest prof. Władysław Bartoszewski, więzień Oświęcimia. Do obozu koncentracyjnego dostał się na początku wojny bez szczególnego powodu, po prostu za bycie Polakiem w okularach. Sam dziś żartobliwie twierdzi, iż okulary stały się przyczyną jego uwięzienia, bo mogły go kwalifikować w oczach niemieckiego okupanta w kategorii intelektualistów. Prof. Bartoszewski przebywa w tych dniach w Izraelu, gdzie ma cykl wykładów z okazji 65 rocznicy powstania organizacji „Żegota” niosącej pomoc ludności żydowskiej w okupowanej Polsce.

Wśród zaproszonych na spotkanie z prof. Bartoszewskim na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie, zorganizowanym przez panią Ambasador Agnieszkę Magdziak-Miszewską nie zabrakło przedstawicieli polskiego duchowieństwa oraz sióstr zakonnych. W długim wprowadzeniu prof. Israel Gutman, Żyd urodzony w Warszawie, przedstawił bogaty życiorys Bartoszewskiego, a zwłaszcza swoje wspomnienia z licznych z nim spotkań oraz wspólnie podejmowanych inicjatyw na polu dialogu polsko-żydowskiego.

Władysław Bartoszewski swoją prelekcje, wygłoszoną spontanicznym i energicznym tonem, rozpoczął od następującego stwierdzenia: „w historii zło nigdy nie występuje samo, ale przy nim pojawiają się zawsze promyki dobra”. Tym promykiem w okresie nazistowskim była akcja przeciwdziałania, zorganizowanej na terenach okupowanych, zbrodni zagłady żydów. W Polsce oprócz wielu indywidualnych akcji pomocy powołano do istnienia oficjalną organizację państwową. Była nią utworzona w grudniu 1942 roku Rada Pomocy Żydom przy Pełnomocniku Rządu na Kraj, tzw. „Żegota”. Przejeła ona zadania działającego od września Tymczasowego Komitetu Pomocy Żydom. „Żegota” był to kryptonim wymyślony przez Zofię Kossak, do którego dla lepszej konspiracji dodano później imię Konrad. Miało to utrudnić kojarzenie nazwy z Żydami. W jej skład wchodzili zarówno Polacy jak i Żydzi, katolicy i niewierzący, socjaliści i syjoniści wywodzący się z różnych sfer społecznych. Organizacja odwoływała się do najróżnorodniejszych ludzkich uczuć. Z innych motywów działali tam członkowie parti politycznych prawicowych i lewicowych polskiego podziemia, działacze koalicji i organizacji żydowskich a z innych siostry zakonne. Wszystkim chodziło jednak o to, by ratować człowieka.

Według prof. Bartoszewskiego działalność „Żegoty” można nazwać „przysłowiową walką Dawida z Goliatem”. Siły dobra były wątłe i nieliczne. Jej początki można porównać do lawiny, zaczynającej się na górze od kilku kamyków, która później zbiera ich coraz więcej i więcej. Zorganizowaną akcję pomocy zaczęły Zofia Kossak-Szczucka i Wanda Krahelska-Filipowicz. Typowym przykładem wchłonięcia przez „Żegotę” istniejących inicjatyw była działalność Ireny Sendler. Jako pracownik Urzędu Miejskiego w Warszawie, była odpowiedzialna na dział opieki nad dziećmi bezdomnymi i sierotami. Oficjalnie miała to być pomoc dla dzieci aryjskich, ale w rzeczywistości opieką zostały objęte przede wszystkim dzieci żydowskie.

Na pytanie ile osób mogło działać w Żegocie prof. Bartoszewski odpowiada porównaniem z klęską żywiołową, jaką jest np. powódź lub pożar. W akcję ratowania mienia i mieszkańców włączają się oprócz organów oficjalnych zwykli ludzie. Niektórzy pracują dłużej, inni krócej ale wszystkim na sercu leży jedna sprawa: ratować drugiego. Większość z tych wolontariuszy akcji ratunkowej pozostaje nieznanych, bezimiennych. Tym bardziej ta taktyka obowiązywała w czasie okupacji, kiedy za ratowanie Żyda groziła kara śmierci. Im mniej wiedziano tym lepiej dla wszystkich. W przypadku aresztowania i tortur niewiedza była najlepszym sposobem obrony.

Głównym terenem działalności „Żegoty” była Warszawa, gdzie mieścił się centralny zarząd, ale posiadała ona także rady okręgowe w Krakowie i Lwowie. Rada otrzymywała poparcie i pomoc materialną od londyńskiego rządu. Do zadań „Żegoty” należało dostarczanie fałszywych dokumentów, tzw. „aryjskich papierów”, wyszukiwanie kryjówek i mieszkań dla ukrywających się Żydów, rozprowadzanie zapomóg i żywności, organizowanie opieki lekarskiej czy też pomocy dla ludności żydowskiej w obozach. Według oceny Bartoszewskiego od września 1942 do stycznia 1945 roku rozprowadzonych zostało ponad 100 tys. fałszywych dokumentów: metryk chrztu i różnego rodzaju przepustek, które zapewno pomagały ale nie gwarantowały Żydom całkowitego bezpieczeństwa. Jedną z dziedzin działania Rady Pomocy Żydom było zbieranie informacji o katastrofie ludności żydowskiej. Wielką rolę w uświadomieniu władz zarówno w Londynie jak i w Ameryce o tragedii zagłady Żydów w Polsce miały informację przekazane od Rady przez kuriera Jana Karskiego.

Pytanie ile osób uratowano dzięki pomocy „Żegoty”, powinno brzmieć raczej: ile ludzi chciano uratować? Próbowano ratować dziesiątki tysięcy osób. Ilu faktycznie ludzi przeżyło dzięki fałszywym dokumentom i innym akcjom pomocy, tego nigdy się nie dowiemy. Szeroko zakrojoną akcję „Żegota” prof. Bartoszewski porównuje do próby wylewania w czasie potopu wody kubkiem. Taka była dysproporcja sił zła do czynionego dobra.

Władysław Bartoszewski, działający pod pseudonimem „Ludwik”, osobiście zna tylko 2 przypadki, w których jest pewny skuteczności jego pomocy. Sądzi się jednak, że za sprawą „Żegoty” uratowało się kilka tysięcy Żydów, w tym około dwóch tysięcy dzieci. Czasy były niezwykle trudne i działania bardzo ryzykowne. Byli też tacy, którzy z różnych pobudek, głównie ze strachu czy z obawy o własną rodzinę, zdradzili. „Można wobec tego faktu – powiedział prof. Bartoszewski – przypomnieć zdradę Jezusa przez Judasza, jednego z 12 apostołów. Nie ma takiego społeczeństwa, takiego grona, gdzie nie zdarza się zdrada i błąd”.

Dlaczego Rada Pomocy Żydom działająca w okupowanej Polsce była tak mało znana w powojennej ojczyźnie? Zdaniem prof. Bartoszewskiego powód jest bardzo prosty. „Żegota” powstała przy organizacyjnym, politycznym i materialnym wsparciu rządu londyńskiego, który był „wyklęty” w Polsce Ludowej. Jej działaczami były osoby nie wchodzące w schemat komunistycznej władzy, dlatego nie wolno było o nich powiedzieć niczego dobrego.

W Izraelu działalność „Żegoty” została doceniona i upamiętniona. W Jerozolimie, w Yad Vashem, 28 października 1963 roku prof. Bartoszewski i pani Maria Kann posadzili drzewko na alei sprawiedliwych wśród narodów świata. To było drzewko dla całej organizacji Rady Pomocy Żydom. Przywołując na pamięć biblijną opowieść o karze dla Sodomy i Gomory, kiedy Pan Bóg nie znalazł 10 sprawiedliwych, prof. Bartoszewski na zakończenie podkreślił, iż ponad sześć tysięcy polskich nazwisk zapisanych w Yad Vashem jako Sprawiedliwi wśród narodów spośród wszystkich 21 tysięcy dowodzi, że było wielu uczciwych Polaków. Wszyscy ci, znani z imienia jak i ci bezimienni, z różnych pobudek, często przyjaźni, litości, wspólnej wrogości wobec Hitlera, a nade wszystko kierowani miłością bliźniego wypływającą z wiary w Boga, pomagali prześladowanym Żydom.

jk

drukuj