Felieton „Myśląc Ojczyzna”


Pobierz Pobierz

Włączeni w tajemnicę krzyża

Drodzy Telewidzowie, Drodzy Radiosłuchacze! Kochana Rodzino
Radia Maryja!
Dotykamy się w tych dniach największych tajemnic naszego zbawienia. Wiarą
i miłością nie tylko odkrywamy – wciąż na nowo – miłość Boga, ale chcemy
na
tę miłość odpowiedzieć. Powinienem dzisiaj rozważać drugie przykazanie Dekalogu,
które z jednej strony wzywa do nie używania Imienia Bożego do czczych rzeczy,
a z drugiej – wskazuje, że tylko w tym świętym Imieniu jest nasze zbawienie.
Proszę jednak pozwolić, że refleksję nad papieskim Dekalogiem podejmę na
nowo już po Świętach, a dzisiaj przekażę nieco inne, bardziej osobiste przesłanie.
Tak się bowiem złożyło, że przemawiam do Was dzisiaj z łoża boleści, po ciężkiej
operacji. Mogę dzisiaj powtórzyć za św. Pawłem, że "razem z Chrystusem zostałem
przybity do krzyża" (Ga 3,19). Jakże pragnę, by mógł także powtórzyć za Apostołem
dalsze Jego słowa: "Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus"
(Ga 3,20). Ale tu potrzeba wiele pracy duchowej, którą w swym życiu, cierpieniu
i umieraniu ukazał tak wyraziście Jan Paweł II.
W tej walce, która ma – nie ukrywajmy tego – podwójny wymiar: jest walką
o powrót do zdrowia, ale też walką, by doświadczanie cierpienie nie naruszyło
zawierzenia
życia Chrystusowi i włączenia w Jego Krzyż, doświadczałem potęgi modlitwy,
która była zanoszona w Radio Maryja w mojej intencji. Wielka to zasługa Ojców,
z Ojcem
Dyrektorem Tadeuszem na czele. Chcę za tę duchową łączność serdecznie podziękować.
Pragnę też podkreślić, że było to dla mnie ogromne wsparcie także w czysto
ludzkim wymiarze. Świadomość, że tak wielu ludzi, także tych, którch nie
dane mi było
poznać osobiście, modli się o mój powrót do zdrowia, sprawiał, że łatwiej
przychodziło mi przeżywać te naprawdę trudne doświadczenia.
Nie mogę też nie podkreślić, że doświadczenie choroby pozwoliło mi – zresztą
kolejny raz w życiu – doświadczyć w życiu dobroci i serdeczności lekarzy.
Jest czymś naprawdę godnym najwyższej wdzięczności spotkanie z osobami, których
wybitna
fachowość w dziedzinie sztuki medycznej łączy się z równie niezwykłym doświadczeniem
człowieczeństwa, poczucia bliskości duchowej i przekonaniem, że to sam Bóg
stawia tych ludzi na naszej drodze, abyśmy w trudnych momentach życia zaufali
także
dobroci ludzkiej. Niech mi będzie wolno z tej wielkiej grupy osób z lubelskiej
Służby Zdrowia wyróżnić trzy osoby i na ich ręce złożyć podziękowanie dla
wszystkich, bo na obecnym etapie mojego leczenia te osoby odegrały i odgrywają
decydująca
rolę. Chodzi o Panią Ordynator Oddziału Chemioterapii – doktor Elżbietę Starosławską
i wspierającą ją Panią doktor Bożenę Budny, a przede wszystkim o znakomitego
neurochirurga – Pana Profesora Tomasza Trojanowskiego, który mnie operował.
Powtarzam często taką maksymę: ponieważ zaufałem we wszystkim Bogu, ufam także
ludziom,
którzy podejmują się dzieła leczenia i ratowania życia.
Ale nie wolno nam wszystkim zapominać też o tych, którzy – podobnie jak ja
– zmagają się z doświadczeniem choroby i poszukują sensu cierpienia. Nasz
udział
w Eucharystii – a więc w Ofierze Chrystusa, która nieustannie uobecnia Jego
zbawczą śmierć na Krzyżu, powinien znaleźć przedłużenie w naszej trosce o ludzi
cierpiących i chorych. Wielu z nas przyznaje szczerze, że nie zawsze potrafi
jednak zbliżyć się do ciężko chorych, bo nie nie umie rozmawiać o tajemnicy
krzyża w życiu człowieka.
Dlatego pragnę przypomnieć słowa Jana Pawła II, który napisał w "Liście o cierpieniu",
że cierpienie ludzkie "na swój sposób onieśmiela". Cierpiący, który sam doświadcza
tego onieśmielenia, łatwiej rozumie reakcje swojego otoczenia: lęk przed spotkaniem
(bo, co powiem; czy potrafię pocieszyć) albo spotkanie pełne uników, niekiedy
zaś przepełnione potokiem niepotrzebnych słów.
Jan Paweł II wyraża przekonanie, że to onieśmielenie cierpieniem możliwe jest
do przezwyciężenia na podwójnej drodze: na drodze "najgłębszej potrzeby serca"
oraz przez odwołanie się do "głębokiego imperatywu wiary". Stwierdza wprost:
"Wokół tematu cierpienia te dwa motywy wydają się szczególnie zbliżać do siebie
i z sobą łączyć: potrzeba serca każe nam przezwyciężać onieśmielenie, a imperatyw
wiary […] dostarcza treści, w imię której i mocą której ośmielamy się dotknąć
tego, co w każdym człowieku wydaje się tak bardzo nietykalne: człowiek w swoim
cierpieniu pozostaje nietykalną tajemnicą" (SD 4).
Dzisiaj możemy powiedzieć, że Ojciec Święty potwierdził całym swym życiem to,
jak umiał być z chorymi i cierpiącymi z potrzeby serca i jak znajdował w wierze
Chrystusa ten imperatyw, który możliwy jest do odczytania przez Krzyż jako
najwyższy znak Miłości i Miłosierdzia. Pamięć o tym jest dla nas wszystkich
zaproszeniem
do podejmowania dzieła miłosierdzia w duchu Chrystusowego Krzyża.
A na koniec proszę przyjąć wielkanocne życzenie: Niech zwycięska Miłość Chrystusa
Zmartwychwstałego pozwala nam zwyciężać wszelkie zło: nie tylko choroby ciała,
ale także choroby duszy.
Pozdrawiam wszystkich. Szczęść Boże.

ks. prof. dr hab. Janusz Nagórny

drukuj