Egzamin Kościoła


Pobierz Pobierz

Sądzę, że źle broni Kościoła ten, kto usiłuje zamazać choćby najbardziej bolesną i trudną prawdę o jego przedstawicielach. Nie widziałam „teczki” ks. abp. Stanisława Wielgusa. Nie wzięłam też do ręki „Gazety Polskiej”. Jednak racjonalne myślenie i głos sumienia nakazują, aby nie milczeć, bo milczenie także może być zdradą wobec prawdy, do której poszukiwania wszyscy jesteśmy zobowiązani. Ale gdzie jest prawda?

Gdyby „rewelacje” „Gazety Polskiej” ukazały się kilka lat wcześniej, można by w nie uwierzyć. Albo mieć wątpliwości. Odsłony lustracyjnej dokonano w przeddzień ingresu ks. abp. Stanisława Wielgusa, gdy Polska i Warszawa cieszą się z jego nominacji.

Dlaczego ks. abp Wielgus został zaatakowany? Nie jest człowiekiem, który może podobać się przeciwnikom czy wrogom Kościoła. Jest wybitnym intelektualistą, a z takim trudno jest wygrać bez argumentów albo urabiać go według zaplanowanych metod. Bardzo dogłębnie rozumie mechanizmy współczesnej filozofii postmodernistycznej i z odwagą je obnaża. Ma także wielką umiejętność przekładania posiadanej wiedzy na codzienność. O najtrudniejszych sprawach mówi jasno, komunikatywnie. Skupia uwagę wokół problemu wszystkich, którzy go słuchają. Zapowiada kontakty ze światem nauki i kultury. Nie boi się mediów, które nie darzą go szczególną sympatią. Informacja o jego nominacji była na dalekim planie medialnym.

Można zauważyć, że w tej akcji przeciw ks. abp. S. Wielgusowi nie jest najważniejsza nawet jego osoba. Ważne jest, że są to „dobre” metody do uderzenia w Kościół w Polsce. Jest to mocne podważenie jego autorytetu. Niektórzy dziennikarze zacierają ręce. A dziennikarze z pogranicza katolickiej lewicy stwierdzają niejako z satysfakcją, że lustracja musi iść dalej lub zostanie zatrzymana, bo dotyka jednego z najważniejszych hierarchów. To prawda, że Kościół w płaszczyźnie ludzkiej jest drogą i miejscem nieustannego oczyszczania. Tylko, że spowiedź w Kościele nie odbywa się w blasku fleszy medialnych. Jest tajemnicą Bożej łaski i ludzkim zobowiązaniem do absolutnego milczenia o grzechach penitentów.

Wyliczanie grzechów innych ludzi niech nie będzie specjalnością dziennikarzy czy nawet księży, którzy uznają siebie za „wyjątek”. To jest typowy grzech faryzeusza (Łk 18, 9-14).

Nie wiem, czy warto powtarzać, że każdy ksiądz miał założoną „teczkę”, w której wpisywano różne rzeczy. A jeżeli nawet niektórzy z nich się złamali, jak „syn marnotrawny”? Czy Apostołowie Jezusa Chrystusa nie załamywali się po drodze?

W obliczu kolejnego linczu należy nam wszystkim oceniającym wydarzenia postawić pytanie: Czy potrafimy zrozumieć strategię miłosierdzia (Łk 15, 11-32)? Czy zaakceptujemy to „świętowanie”, o którym pisał Łukasz?

Najbardziej wymagający egzamin wiary chrześcijańskiej polega na zmierzeniu wielkości serca! Lustracja to kolejny egzamin dla ludzi Kościoła. Egzamin trudny! Czy potrafimy zaakceptować otwarte ramiona Ojca przygarniającego „marnotrawnego syna” w geście bezgranicznego przebaczenia? Czy potrafimy?

Czy może chcemy, jak ów drugi syn, czynić „dobro”, wołając o lustrację w Kościele z pominięciem dyskrecji, wstydu, zbyt dumnie, z wyjątkowym poczuciem wyższości ludzi należących do „klubu zawsze przyzwoitych”, ze szczególnym zaświadczeniem: „to mnie nie dotyczy”? Jest to egzamin dla całego Kościoła!

Ostatnią refleksję pragnę zadedykować ks. abp. Stanisławowi Wielgusowi, a przypomniał o niej proboszcz mojej parafii. Kościół warszawski był w historii Kościołem cierpienia, wystarczy przywołać nazwiska jego pasterzy: arcybiskupa Szczęsnego Felińskiego, kardynała Augusta Hlonda, Prymasa Stefana Wyszyńskiego czy także Prymasa Józefa Glempa. Jest więc ksiądz arcybiskup w gronie właściwym.

prof. Krystyna Czuba

drukuj