Środowa Audiencja Generalna
Po polsku:
Serdecznie pozdrawiam polskich pielgrzymów, a szczególnie Rodzinę Radia Maryja z biskupami.
Każdy człowiek niesie w sobie tajemniczą tęsknotę za Bogiem. Pragnienie spotkania z Nim jest zaczynem wiary, wewnętrznym impulsem do szukania Go. Módlmy się, aby ten Rok wiary był dla nas wszystkich czasem osobistego spotkania z Bogiem. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Treść katechezy:
Drodzy Bracia i Siostry,
Droga refleksji jaką wspólnie podejmujemy w obecnym Roku Wiary prowadzi nas dziś do rozważania nad fascynującym aspektem ludzkiego i chrześcijańskiego doświadczenia: człowiek nosi w sobie tajemnicze pragnienie Boga. W sposób bardzo znamienny, Katechizm Kościoła Katolickiego otwiera się właśnie następującym spostrzeżeniem: “Pragnienie Boga jest wpisane w serce człowieka, ponieważ został on stworzony przez Boga i dla Boga. Bóg nie przestaje przyciągać człowieka do siebie i tylko w Bogu człowiek znajdzie prawdę i szczęście, których nieustannie szuka” (nr 27).
Takie twierdzenie, także dzisiaj, w wielu kontekstach kulturowych wydaje się być w pełni akceptowane, jakby oczywiste, natomiast w przestrzeni zsekularyzowanej kultury zachodniej wydaje się być prowokacją. Wielu ludzi współczesnych mogłoby rzeczywiście postawić zarzut, że oni przecież nie czują takiego pragnienia Boga. W wielu sektorach społeczeństwa nie jest On już tym oczekiwanym, upragnionym, ile raczej rzeczywistością, wobec której pozostaje się obojętnym i na temat której nie warto się nawet wypowiadać. W rzeczywistości, to co nazwaliśmy “pragnieniem Boga” nie znikło zupełnie i pojawia się jeszcze dziś, na wiele sposobów, w sercu człowieka. Pragnienie ludzkie ukierunkowane jest zawsze ku określonym, konkretnym dobrom, którymi często nie są absolutnie dobra duchowe; mimo tego człowiek staje wobec pytania, czym naprawdę jest “dobro”, a więc wobec czegoś co jest różne od niego, czego człowiek nie może sam zbudować, ale do rozpoznania czego został powołany. Co tak naprawdę może zaspokoić pragnienie człowieka?
W mojej pierwszej encyklice Deus Caritas est, starałem się przeanalizować jak taki dynamizm realizuje się w doświadczeniu ludzkiej miłości, w doświadczeniu, które w naszej epoce często jest postrzegane jako chwila uniesienia (ekstazy), wyjścia z siebie, w której człowiek spostrzega, że został dotknięty pragnieniem, które go przerasta. Poprzez miłość, mężczyzna i kobieta doświadczają w nowy sposób, jedno dzięki drugiemu, wielkości i piękna życia. Jeśli to czego doświadczam nie jest tylko zwykłą iluzją, jeśli naprawdę pragnę dobra drugiego człowieka, jako drogi także mojego dobra, wówczas muszę być gotowy do wyjścia z egocentryzmu, bycia do jego dyspozycji, aż do rezygnacji z samego siebie. Odpowiedź na pytanie o sens doświadczenia miłości przechodzi więc poprzez oczyszczenie i uzdrowienie woli, czego domaga się samo dobro, którym chce się obdarzyć drugiego człowieka. Trzeba ćwiczyć się, trenować, korygować, aby to dobro było prawdziwie chcianym.
W ten sposób początkowe uniesienie (ekstaza) przekształca się w pielgrzymowanie, w „trwałe wychodzenie z « ja » zamkniętego w samym sobie, w kierunku wyzwolenia « ja », w darze z siebie i właśnie tak w kierunku ponownego znalezienia siebie, a nawet w kierunku odkrycia Boga” (Enc. Deus caritas est, 6). Na tej drodze człowiek może stopniowo pogłębiać znajomość tej miłości, której doświadczył na początku. I będzie szedł coraz bardziej zgłębiał tajemnicę, którą ona zawiera: nawet osoba kochana, w rzeczywistości nie jest w stanie zaspokoić pragnienia, które mieszka w sercu człowieka, co więcej, im bardziej prawdziwa jest miłość dla drugiego człowieka, tym bardziej pozostaje otwarte pytanie o jej pochodzenie i jej przeznaczenie, o możliwość jej trwania na zawsze. W ten sposób, ludzkie doświadczenie miłości posiada w sobie dynamizm, który odsyła poza samych siebie, jest doświadczeniem dobra, które prowadzi do wychodzenia z siebie i do znalezienia się w obliczu misterium, które przenika całą ludzką egzystencję.
Podobne refleksje można uczynić w odniesieniu do innych ludzkich doświadczeń, takich jak przyjaźń, doświadczenie piękna, umiłowanie wiedzy: wszelkie dobro jakiego doświadcza człowiek rozszerza się na tajemnicę samego człowieka; każde pragnienie, które dotyka serca człowieka, odzwierciedla fundamentalne pragnienie, które nigdy w pełni nie jest zaspokojone. Z tego głębokiego pragnienia, które kryje w sobie także coś zagadkowego, z pewnością nie można bezpośrednio przejść do wiary. Człowiek, mimo wszystko, zna dobrze to, co nie zaspokaja jego pragnień, ale nie potrafi wyobrazić sobie lub określić tego, co pozwoliłoby mu doświadczyć tego szczęścia, za którym tęskni w swoim sercu. Nie można poznać Boga wychodząc z samego tylko pragnienia człowieka. Z tego punktu widzenia pozostaje tajemnica: człowiek jest poszukiwaczem Absolutu, poszukiwaczem stawiającym małe i niepewne kroki. Jednakże, już samo doświadczenie pragnienia, „niespokojnego serca”, jak je nazwał św. Augustyn, jest bardzo wymowne. Świadczy ono, że człowiek w swojej głębi jest istotą religijną (por. Katechizm Kościoła Katolickiego, 28), jest „żebrakiem Bożym”. Możemy powiedzieć za Pascalem: „Człowiek nieskończenie przerasta człowieka” (Myśli, wyd. Chevalier, 438). Oczy rozpoznają przedmioty, gdy te są oświetlone przez światło. Stąd pragnienie poznania samego światła, które oświeca rzeczy tego świata a wraz z nimi zapala poczucie piękna.
Powinniśmy zatem być przekonani, że jest możliwe, także w naszych czasach, najwyraźniej opornych na wymiar transcendentny, wejście na drogę autentycznie religijnego sensu życia, które pokazuje, iż dar wiary nie jest absurdalny, nie jest nieracjonalny. Byłoby bardzo przydatne w tym celu, promowanie pewnego rodzaju pedagogiki pragnienia, zarówno dla tych, którzy jeszcze nie wierzą i dla tych, którzy już otrzymali dar wiary. Pedagogiki, która obejmuje co najmniej dwa aspekty. Po pierwsze, uczenie się na nowo smaku autentycznych radości życia. Nie wszystkie satysfakcje powodują w nas ten sam efekt: niektóre pozostawiają pozytywny ślad, są w stanie napełnić duszę pokojem, czynią nas bardziej dynamicznymi i wspaniałomyślnymi. Inne natomiast, po początkowym świetle, raczej zawodzą oczekiwania, które wzbudziły a czasami pozostawiają za sobą gorycz, niezadowolenie lub poczucie pustki. Wychowanie od najmłodszych lat do smakowania prawdziwych radości, we wszystkich dziedzinach życia – rodzinie, przyjaźni, solidarności z tymi, którzy cierpią, rezygnacji z własnego ja, aby służyć innym, miłości dla wiedzy, dla sztuki, dla piękna natury. Wszystko to jest praktykowaniem wewnętrznego smaku i wytwarzaniem skutecznych „przeciwciał” przeciwko rozpowszechnionej dzisiaj banalizacji i spłaszczeniu. Również dorośli powinni odnaleźć te radości, pragnienie autentycznych rzeczywistości, oczyszczając się z przeciętności, w którą mogą być uwikłani. Wtedy łatwiejszym stanie się zrzucenie z siebie lub odrzucenie tego wszystkiego, co choć pozornie jest atrakcyjne, okazuje się być raczej nijakie, może być źródłem uzależnienia, a nie wolności. A to z kolei pozwoli dojść do głosu pragnieniu Boga, o którym mówimy.
Drugim aspektem, który idzie w parze z poprzednim, jest nie zadowalanie się nigdy tym, co już zostało osiągnięte. Właśnie te najprawdziwsze radości są w stanie wyzwolić w nas zdrowy niepokój, który czyni nas bardziej wymagającymi – pragniemy wtedy dobra coraz wyższego, coraz głębszego. Pozwala nam on także coraz wyraźniej dostrzegać, że nic co ma swój koniec, nie jest w stanie zaspokoić naszego serca. Nauczymy się w ten sposób bezbronnie zmierzać w kierunku dobra, którego nie jesteśmy w stanie zbudować lub nabyć naszymi siłami; nie pozwolimy, aby zatrzymywały nas trudności i przeszkody, które pochodzą z naszego grzechu.
W związku z tym nie możemy zapominać, że dynamika pragnienia jest zawsze otwarta na odkupienie. Nawet wtedy, gdy kieruje się ono na manowce, gdy biegnie za sztucznym rajem i wydaje się, że już traci zdolność do tęsknoty za prawdziwym dobrem. Nawet w otchłani grzechu nie gaśnie w człowieku ta iskra, która pozwala mu rozpoznać prawdziwe dobro, skosztować go, a tym samym, rozpocząć na nowo drogę prowadząca w górę, na której Bóg, poprzez dar Jego łaski, zawsze udziela pomocy. Wszyscy, zresztą, musimy przejść drogą oczyszczenia i uzdrowienia pragnienia. Jesteśmy pielgrzymami zmierzającymi do niebieskiej ojczyzny, do tej pełni dobra, dobra wiecznego, którego już nic nam nie wyrwie. Nie chodzi więc o stłumienie pragnienia, które jest w sercu człowieka, ale o uwolnienie go, tak, aby osiągnęło swoją prawdziwą wysokość. Kiedy w pragnieniu otworzy się okno na Boga, to już jest to znak obecności wiary w duszy, wiary będącej łaską Boga. Święty Augustyn stwierdza: „Kiedy oczekujemy, Bóg rozszerza nasze pragnienie, kiedy pragniemy poszerza duszę, a rozszerzając ją zwiększa jej pojemność „(Komentarz do Pierwszego Listu św. Jana, 4,6: PL 35, 2009).
W tej pielgrzymce poczujmy, że jesteśmy braćmi wszystkich ludzi, towarzyszami podróży również tych, którzy nie wierzą; tych, którzy poszukują; tych, którzy stawiają sobie pytania mając szczere pragnienia prawdy i dobra.
Módlmy się w tym Roku Wiary, aby Bóg ukazał swoją twarz wszystkim, którzy szukają Go szczerym sercem.
Tłumaczenie: Radio Maryja