Hospicjum uczy pokory

Z Kamilem Kowalskim, alumnem Wyższego Seminarium Duchownego w Radomiu, wolontariuszem radomskiego Hospicjum Królowej Apostołów, rozmawia Izabela Kozłowska

Jaki był początek „przygody” z wolontariatem?

– Moja służba chorym rozpoczęła się już po pierwszym roku seminarium duchownego w Radomiu. W czasie wakacji wraz z czterema braćmi pojechałem na praktykę do ośrodka dla niepełnosprawnych w Piekoszowie. To był dla mnie pierwszy bezpośredni kontakt z osobami chorymi potrzebującymi pomocy przy  wykonywaniu podstawowych czynności życia codziennego.

Do dziś mam przed oczami obraz osoby bardzo sparaliżowanej, która modląc się, zmagała się ze swoją niepełnosprawnością, jak z wielkim trudem utrzymywała w ręku różaniec. Wtedy zrozumiałem, że z jej cierpieniem utożsamia się sam Jezus  Chrystus.

W tej osobie modlącej się w wielkim cierpieniu dostrzegłem Chrystusa ukrzyżowanego, który całkowicie oddał swoje życie w modlitwie Bogu Ojcu. To tam po raz pierwszy doświadczyłem wiele ciepła, jakie bije z ich serca, i ogromną wiarę przenikniętą cierpieniem. To spowodowało, że służba względem chorych nie skończyła się na jednorazowej praktyce wakacyjnej. Na czwartym roku seminarium, przejęty świadectwami starszych braci, którzy jeździli do Hospicjum Królowej Apostołów w Radomiu, postanowiłem zapisać się do wolontariatu osób posługujących chorym.

Te wyjazdy do hospicjum nie byłyby możliwe, gdyby nie zgodził się na nie ks. dr Jarosław Wojtkun, rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Radomiu. To dzięki niemu mamy możliwość wyjazdów do chorych, którymi opiekuje się hospicjum. Od tamtego czasu z wielką radością podejmuję służbę w hospicjum, pamiętając przy tym słowa z Ewangelii Świętego Mateusza: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili” (Mt 25, 40).

Na czym polega posługa w hospicjum i jak wyglądają dyżury?

– Klerycy oprócz praktyk wakacyjnych podejmują wiele różnorakich posług na różnych szczeblach w czasie roku formacyjnego. Mam tutaj na myśli między innymi posługę w hospicjum, w domu dziecka, w zakładzie karnym czy w świetlicach środowiskowych. W hospicjum jesteśmy obecni w każdą środę, tuż po zajęciach, i w każdą sobotę.

Wtedy to klerycy, poświęcając swój wolny czas, wyjeżdżają do chorych, odwiedzają ich we własnych domach. Jeśli chodzi o dyżury, z reguły na dany dzień jest zaplanowanych kilka wizyt. Jednak nie da się jednoznacznie określić ich liczby w ciągu dnia, ponieważ potrzebujących pomocy jest tylu, że ciężko przewidzieć, kiedy i o której godzinie zwrócą się do hospicjum o pomoc. Nasza posługa w sumie niczym się nie różni od posługi wolontariusza. Nie zawęża się ona tylko do pomocy medycznej osobom chorym w terminalnym stadium, zarówno dzieciom, jak i osobom dorosłym, ale obejmuje ona wszystkie płaszczyzny ludzkiej egzystencji.

Mam tutaj na myśli przede wszystkim pomoc duchową opartą na modlitwie, rozmowach, dawanie świadectwa o Bogu, posługę sakramentalną, którą wypełniają księża posługujący w hospicjum. Oprócz tej pomocy medycznej i duchowej staramy się wspierać psychicznie w problemach związanych ze strachem przed chorobą, często przed śmiercią, niepokojem o rodzinę czy utratą roli życiowej. Pomoc w hospicjum obejmuje również bliskich chorego, którzy też cierpią i czasami nie potrafią się pogodzić z daną sytuacją, która dotyka bezpośrednio ich rodzinę.

Co przyszłemu kapłanowi daje niesienie pomocy chorym i ich rodzinom poprzez posługiwanie w hospicjum?

– Kapłan towarzyszy i pomaga człowiekowi w drodze do zbawienia od samego jego początku aż po naturalną śmierć. I niewątpliwie na drodze kapłańskiego życia będę się spotykał z ludzkim cierpieniem, doświadczeniem choroby czy bólem najbliższej rodziny, a nawet śmiercią.

Posługa w hospicjum przygotowuje mnie więc bezpośrednio do podjęcia odważnej służby chorym w tym ostatnim etapie ludzkiego życia. Daje mi ona wiele radości ze spotkania się z drugim człowiekiem. Doświadczam, że cierpienie można przeżywać w radości, która niekoniecznie musi objawiać się uśmiechem na twarzy, ale obejmuje ona ludzkie serce. Ponadto dostrzegam tam kruchość ludzkiego życia, a także wielkie ubóstwo człowieka względem choroby czy śmierci.

Bo w tym momencie każdy z nas stanie się ubogi. Nie ma wtedy znaczenia, czy ktoś jest bogaty, czy biedny, jaki ma zawód czy status społeczny, wszyscy zostajemy zrównani do jednego poziomu. Służba w wolontariacie uczy mnie więc pokory, sprawia, że zaczynam każdego dnia patrzeć na swoje życie w pełnej  perspektywie, że jest ono kruche, że ma swoje granice i że przyjdzie z niego zdać sprawę przed Panem Bogiem.

Niewątpliwie, więcej radości jest w dawaniu aniżeli w braniu. W dawaniu swojego czasu, modlitwy, może dobrego słowa czy po prostu zwykłej obecności przy osobie potrzebującej naszej pomocy. Dlatego też podziwiam wszystkich wolontariuszy, którzy mając własne rodziny, dom, pracę, ofiarowują swój cenny czas innym, często zupełnie nieznanym ludziom, i ogromnie się cieszę, że w dzisiejszych czasach są ludzie, dla których dobro innych ma kolosalne znaczenie.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl