Dzięki Radiu Maryja zrodziła się wielka przyjaźń

Z o. dr. Tadeuszem Rydzykiem CSsR, dyrektorem Radia Maryja, rozmawia Katarzyna Cegielska

Jak zaczęła się współpraca, przyjaźń Ojca ze śp. ojcem Janem Mikrutem?

– Ówczesny prowincjał, ojciec Leszek Gajda, też już świętej pamięci, zgodził się na utworzenie Radia Maryja, dał błogosławieństwo i powiedział, żebym szukał ojców, którzy chcieliby współtworzyć rozgłośnię. Rozmawiałem między innymi z ojcem Janem Mikrutem i ojcem Eugeniuszem Karpielem i oni zgodzili się na współpracę w Radiu. Z ojcem Janem rozmawialiśmy praktycznie o wszystkim, jak to Radio będziemy prowadzić, jak widziałby swój udział w tym dziele. Bardzo często spotykaliśmy się, chociażby w czasie posiłków w Radiu, i rozmawialiśmy, co zrobić, co poprawić – o każdej sytuacji, właściwie o wszystkim. Ojciec Jan wszedł na całego w Radio, bardzo się zaangażował i czuł się odpowiedzialny za to dzieło. Często mówił, że musimy się spieszyć. Pamiętam, kiedy Radio emitowało swój program tylko w Toruniu i Bydgoszczy, mówił, że musimy iść dalej, dalej. Kiedy wyszła sprawa przydziału koncesji przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, mówił, że musimy się bardzo spieszyć i zrobić wszystko, co możliwe, żeby stacjami „pokryć” jak największą powierzchnię kraju. Ojciec Jan był bardzo konsekwentny, oddawał wszystkie siły Radiu Maryja. Mógłbym napisać książkę o zaangażowaniu ojca Jana w to dzieło ewangelizacji. To był niezwykły człowiek. Przez lata pracy zrodziła się między nami głęboka przyjaźń i bardzo mi go brakowało, kiedy odszedł z Radia Maryja.

Ojcowie poznali się w seminarium…

– Tak, ojciec Jan był starszy. Pamiętam taką sytuację z seminarium, kiedy o. Jan prowadził chór i źle się poczuł, powiedział, że nie może prowadzić dłużej chóru i mnie wskazał jako swego następcę. Opierałem się, ale powiedział „musisz” i zająłem się seminaryjnym chórem. Musiałem pogodzić studia, chór, potem także chór parafialny i inne zespoły młodzieżowe. Wzbudzał we mnie wielki respekt, zresztą nie tylko we mnie. W seminarium uczyliśmy się także grać na gitarze. Ojciec Jan był bardzo uzdolniony muzycznie. Już w juwenacie grał na organach i innych instrumentach. Był bardzo wyczulony na muzykę, na piękno. Potrafił kojarzyć i wykorzystać różne sprawy, angażować ludzi do dobrych rzeczy. Prowadził zespół Adoramus w Gliwicach, zakładał wspólnotę Odnowy w Duchu Świętym, wspólnotę oazową. Uczył młodych, by nie zamykać się w małej grupce, tylko współpracować szerzej. I tam, w Gliwicach, powstały pierwsze sygnały radiowe do poszczególnych audycji, np. Bogurodzica. Zrealizował to Leszek Tokarski właśnie z zespołu Adoramus.

Ojciec Jan miał udział w tworzeniu ramówki programu Radia Maryja?

– Bardzo mocno współpracowaliśmy z ojcem Janem przy tworzeniu audycji i organizowaniu zespołu ludzi do posługi w Radiu Maryja, potem także do Biur Radia Maryja, Kół Przyjaciół Radia Maryja. Ojciec Jan Mikrut miał ogromny udział w budowaniu rozgłośni. Bardzo wiele ustaleń w Radiu to jego koncepcje. Pamiętam kiedyś w samochodzie rozmawialiśmy z ojcem Janem i ojcem Kwiatkowskim – byliśmy na spotkaniu z jednym z biskupów w Szwajcarii. Chciałem ojcom pokazać, jaka jest sytuacja Kościoła, jak zorganizowana jest praca laikatu, jak ona przenika także na grunt Polski. I tak rozmawialiśmy o tym, czym wypełnimy ramówkę Radia Maryja. Ojciec Jan mówił: Jutrznia, brewiarz, medytacja.

W 2003 roku ojciec Jan przez chorobę serca zakończył bezpośrednią posługę w Radiu Maryja, stale jednak wspierał Ojca, rozgłośnię i inne dzieła przy niej powstałe…

– Tak. Bronił Radia Maryja. Był jasny i klarowny do samego końca. Rozmawiałem z nim kilka dni temu. Pytał, co z multipleksem, mówił: „Musicie go zdobyć”. Widział, jak w świecie rozprzestrzenia się ateizm, jak się rozpycha. Widział bardzo jasno sytuację Kościoła i naszej Ojczyzny. Wiedział, że nie można odpuścić.

Na sercu leżał mu także rozwój Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej.

– Kiedy ojciec Jan dostał zawału, to potem powiedział mi, że ofiarował swoje życie za uczelnię, za Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej. Wcześniej sam w ministerstwie załatwiał sprawy związane z powstaniem uczelni. Wprost powiedział, że ofiarował życie za uczelnię, bo uczelnia jest tak ważna, że sobie nawet nie wyobrażamy. Radio jest bardzo ważne, ale także ta szkoła. Wiedział, że ukształtowani ludzie o światłych umysłach i oddanych sercach mogą zrobić bardzo wiele dla głoszenia prawdy i ewangelizacji. Każde dzieło zaczyna się od człowieka. Stąd tak ważna jest jego formacja. Dobry, kompetentny człowiek zrobi wiele dobrego. I ojciec Jan bardzo wyraźnie widział rolę uczelni.

Jeszcze na początku kapłaństwa ojcowie uczyli się formacji młodzieży w Ruchu Światło-Życie od księdza Franciszka Blachnickiego.

– Pamiętam, zaraz po święceniach jeździłem na oazy z księdzem Franciszkiem Blachnickim. A pierwszy raz spotkałem się z nim, kiedy w Toruniu przygotowywaliśmy Sacrosong. I wtedy pojechałem do Krościenka na takie zgrupowanie, by zaprosić artystów. Poznałem wówczas księdza Blachnickiego. Mogłem z nim dłużej przebywać i tak się rozpoczęła moja przygoda z oazami młodzieżowymi. Później pojechaliśmy do księdza Blachnickiego do Krościenka z ojcem Janem. Ojciec bardzo mocno wszedł w ruch oazowy. Odkrył, że to jest znakomita droga formacji i później jeździł na rekolekcje, prowadził grupy, moderował. Następnie sam organizował rekolekcje na Ryniasie koło Zakopanego. Osobiście sprawował opiekę nad tym ośrodkiem. Odwiedziłem go w tym miejscu tylko raz. Ojciec Jan bardzo chciał mi pokazać to miejsce. Opowiadał mi, co organizuje, kto przyjeżdża do ośrodka. I angażował się w działalność ruchu oazowego, Odnowy w Duchu Świętym, organizował grupy modlitewne i wreszcie angażował się w dzieło Intronizacji Serca Pana Jezusa. Oczywiście zawsze rozmawiał o tym z pasterzami, nie robił nic na własną rękę. Bardzo się tym cieszył. Teraz będzie naszym orędownikiem w Domu Ojca.

 

Dziękuję Ojcu za rozmowę.

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl