Związek Przedsiębiorców i Pracodawców oraz Warsaw Enterprise Institute uruchomiły licznik strat lockdownowych
Licznik strat lockdownowych to uruchomiona dziś wspólna inicjatywa Warsaw Enterprise Institute (WEI) i Związku Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP). Według pomysłodawców ma on informować o rzeczywistych stratach powstałych w wyniku sektorowego zamrożenia gospodarki.
#lockdownSTOP Na elewacji „Świetlicy Wolności” pojawiły się ekrany wyświetlające LICZNIK STRAT LOCKDOWNOWYCH, od marca 2020 r. polska #gospodarka w wyniku wprowadzenia #lockdown'u straciła już ponad 30 mld zł. Licznik dostępny jest pod adresem 👉 https://t.co/meFSShKIHf
— Związek Przedsiębiorców i Pracodawców Lubelskie (@ZLubelskie) February 11, 2021
Podczas wspólnej konferencji prasowej ZPP i WEI przedstawiciele tych instytucji stwierdzili, że jeśli chodzi o sektorowe zamykanie gospodarki w związku z pandemią koronawirusa, „trzeba patrzeć również na stronę kosztową, a nie tylko na stronę korzyści”.
Prezes WEI Tomasz Wróblewski wskazał, że w otoczeniu „Świetlicy Wolności”, na elewacji której zawisł licznik strat lockdownowych, znajdują się „same restauracje”, obecnie zamknięte w związku z obostrzeniami.
„To jest wszystko polski kapitał, którego zaraz nie będzie” – powiedział prezes.
„Grozi nam sytuacja, w której będziemy mieli tylko państwowe spółki skarbu państwa i będziemy mieli wielkie, zagraniczne koncerny. Małe i średnie firmy nie będą miały po prostu kapitału na dalsze funkcjonowanie” – ocenił.
W opinii Tomasza Wróblewskiego największym problemem dla biznesu w związku z obostrzeniami pandemicznymi jest obecnie brak przewidywalności.
„Wiemy, że otwierają się kasyna, ale nie otwierają się puby i restauracje i wiele innych instytucji, które z punktu widzenia są nie bardziej groźne (…). Brak przewidywalności powoduje, że ten problem pandemii tylko się akumuluje” – stwierdził prezes WEI.
Problemy związane z sektorowym zamykaniem gospodarki nie dotyczą jedynie właścicieli firm, ale również ich rodzin, dzieci, a także możliwości rozwoju i tworzenia nowego biznesu – powiedział na konferencji Tomasz Wróblewski.
„Uważamy że większość tych rzeczy była do przewidzenia i nie trzeba było tego lockdownu trzymać tak długo. Większość przedsiębiorców była świetnie przygotowana na pandemię, zachowaliśmy dystans, zainwestowaliśmy w środki konieczne do dezynfekcji, dotyczy to barów, restauracji, siłowni, całego sektora, którego straty idą w dziesiątki milionów, jak nie miliardy złotych” – wyliczał prezes WEI.
„My oczywiście rozumiemy, że państwo stać na to, żeby drukować pieniądze i je rozdawać, pomijam, jakie to będzie miało skutki makroekonomiczne, ale nie jest to ani moralne, ani nie buduje społeczeństwa takiego, które będzie chciało ciężko inwestować w siebie i dalej uczestniczyć w pogoni za Zachodem i za rozwojem naszego kraju” – ocenił Tomasz Wróblewski.
Wskazał, że choć straty są w całej Europie, również w Niemczech i Francji, to „jeśli porównamy PKB na głowę tych państw i Polski, która wciąż jest na dorobku, to dla nas cofnięcie się 15-20 proc. w tył oznacza cofnięcie się do lat 90-tych, jeśli chodzi o jakość życia”.
Przedstawiciele WEI i ZPP zaapelowali do rządu o „jak najszybsze podjęcie działań i otwarcie wszystkich podmiotów, które spełniają warunki bezpieczeństwa sanitarnego”. Jak podkreślili, straty, które ukazuje stworzony przez obie organizacje licznik, „to są pieniądze, które już nie wrócą”.
Licznik strat lockdownowych oparty jest o sektorowy model input-output. Dzięki temu, według twórców, oprócz bezpośrednich efektów zamrożenia poszczególnych sektorów i spadków w nich wartości dodanej można uchwycić efekty pośrednie w gospodarce. Chodzi o spadki produkcji w branżach nieobjętych bezpośrednio restrykcjami, takich jak transport, handel hurtowy czy energetyka.
Uruchomiony w czwartek licznik ZPP i WEI informuje o stratach dla branż: fitness, hotelarskiej, gastronomicznej, rozrywkowo-kulturalnej oraz stratach wynikających ze spadku PKB.
PAP