Wyzwanie rzucone Rosji
Prezydent Wołodymyr Zełenski chce osobiście spotkać się z Władimirem Putinem. Do negocjacji pokojowych ma dojść w czwartek w Turcji. Udziału w rozmowach nie wyklucza amerykański przywódca, Donald Trump. Nie milkną też echa wizyty zachodnich przywódców w Kijowie i roli, jaką przewidziano tam dla polskiego premiera.
W sobotę liderzy Ukrainy, Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Polski wezwali Rosję do bezwarunkowego przyjęcia 30-dniowego zawieszenia broni, grożąc przy tym nałożeniem kolejnych sankcji. Odpowiedź nadeszła w ciągu kilku godzin. Władimir Putin wyszedł z kontrpropozycją rozpoczęcia negocjacji między Rosją a Ukrainą w najbliższy czwartek, w Turcji.
– Proponujemy władzom w Kijowie wznowienie negocjacji, które przerwali pod koniec 2022 roku – zaznaczył Władimir Putin.
Zawieszenie broni nie nastąpiło, ale wariant negocjacji pokojowych cały czas jest na stole. Prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski, rzucił Władimirowi Putinowi wyzwanie, aby ten osobiście stawił się na rozmowach w Stambule.
– Osobiście oczekuję Putina w Turcji. Mam nadzieję, że tym razem Putin nie będzie szukał żadnych wymówek. Jesteśmy gotowi do rozmów na rzecz zakończenia wojny. Prezydent Trump ją poparł, popierają ją wszyscy przywódcy – podkreślił Wołodymyr Zełenski.
Obecnie nie wiadomo, czy Władimir Putin osobiście pojawi się w Stambule, ani czy Rosja zgodzi się na zawieszenie broni przed czwartkiem. Po propozycji Zełenskiego rzecznik Kremla wystosował jedynie lakoniczny komunikat.
– Jesteśmy zaangażowani w poważne poszukiwanie sposobów na długoterminowe pokojowe rozwiązanie problemu, ale język ultimatum jest dla Rosji nie do przyjęcia – stwierdził Dmitrij Pieskow.
Władimir Putin z Wołodymyrem Zełenskim ostatni raz spotkali się w 2019 roku we Francji. Ale już po wybuchu pełnoskalowej wojny Kreml niejednokrotnie próbował pozbawić życia ukraińskiego przywódcę.
Jak analizuje dr Wojciech Kozioł, Wołodymyr Zełenski zrobił odważny krok i postawił Rosję w niekomfortowej sytuacji.
– Gdzie będzie musiała przyznać otwarcie, czy jest za kontynuacją wojny, czy będzie chciała siąść do rozmów, co będzie równoznaczne z przyznaniem się przez nią do klęski – mówił Wojciech Kozioł z portalu Defence24.pl.
Turcja, utrzymująca dobre kontakty zarówno z Ukrainą, jak i Rosją, potwierdziła gotowość do zorganizowania spotkania i podkreśliła swoje zaangażowanie w mediację. Także prezydent USA, Donald Trump, zasygnalizował, że chciałby zasiąść do stołu mediacyjnego.
– Myślę, że możemy mieć dobry wynik z czwartkowego spotkania w Turcji między Rosją a Ukrainą. I sądzę, że obaj przywódcy mają tam być. Myślałem o przylocie. Nie wiem, gdzie będę w czwartek. Mam tyle spotkań, ale myślałem o tym, żeby tam polecieć. Jest taka możliwość – powiedział prezydent Stanów Zjednoczonych.
Tymczasem nie ustają komentarze z wizyty zachodnich przywódców w Kijowie i roli, jaką przewidziano tam dla polskiego premiera. Donald Tusk, Friedrich Merz, Keir Starmer i Emmanuel Macron spotkali się w piątek wieczorem w Rzeszowie, skąd udali się do Kijowa. Z publikowanych zdjęć wynika, że Donald Tusk podróż odbył osobno, a trzej pozostali przywódcy wspólnie. Dla europosła z PiS, Waldemara Budy, to potwierdzenie statusu Tuska i kraju wobec Zachodu.
– To jest obrazek, który pokazuje, w jakim jesteśmy miejscu jako Polska. Tusk mówiący o tym, że jest królem Europy, a tam był traktowany naprawdę prześmiewczo – akcentował Waldemar Buda.
Rzecznik MSZ, Paweł Wroński, tłumaczy samotną podróż premiera Donalda Tuska względami bezpieczeństwa, narzuconymi przez stronę ukraińską.
– Która dysponuje pewnymi określonymi składami pociągów, w ten sposób zorganizowała podróż od swojej granicy. Tak to zorganizowali i nie będziemy wpływać na Ukrainę – powiedział Paweł Wroński.
Polskie MSZ nie zareagowało na takie potraktowanie polskiego premiera. Dla politologa Przemysława Majewskiego jest ważnym fakt, że polski głos wybrzmiał w miniony weekend na Ukrainie, ale nadal jesteśmy traktowani przez Kijów jako kraj drugiej kategorii.
– Dzisiaj te relacje nie są na tyle dobre, jak moglibyśmy tego oczekiwać, a chcielibyśmy, żeby ze strony ukraińskiej była dobra wola do współpracy. Niestety, nie zawsze tak jest – zaznaczył Przemysław Majewski.
Choć Polska nie planuje wysłać swoich wojsk na Ukrainę jako misji pokojowej, to nasze wojsko, sprzęt i infrastruktura będą wykorzystane na użytek tzw. koalicji chętnych.
TV Trwam News