W niedzielnych wyborach samorządowych – po zmianach w Kodeksie wyborczym – pracować będzie jedna komisja wyborcza
W przeciwieństwie do ostatnich wyborów samorządowych, teraz w lokalach wyborczych będzie pracować jedna, a nie dwie komisje wyborcze. To wynik zmian w Kodeksie wyborczym. W 2018 roku jedna komisja czuwała nad przeprowadzeniem głosowania, a druga liczyła głosy.
Zmiany chwali Państwowa Komisja Wyborcza, wskazując, że poprzedni system rodził komplikacje związane z obsadzeniem składów komisji.
Sekretarz PKW i szefowa Krajowego Biura Wyborczego, Magdalena Pietrzak, mówi, że problem dotyczył m.in. stolicy.
– Mieliśmy w bardzo wielu miejscach minimalne składy. Na przykład w Warszawie, która ma duże obwody głosowania i bardzo dużo osób przychodzi do takiego lokalu wyborczego, były sytuacje, w których były tylko 5-osobowe składy komisji w ciągu dnia, które musiały jeszcze się wymieniać, zrobić sobie jakąś przerwę, więc z tego powodu tworzyły się wtedy kolejki. W tej chwili takich problemów nie ma, bo mamy właściwie pełne składy komisji. To też wpływa na to, że ta komisja działa po prostu sprawniej, jeśli tych osób jest więcej – tłumaczy Magdalena Pietrzak.
Za czas pracy w komisji jej członkowie otrzymują nieopodatkowaną dietę. W przypadku komisji obwodowych przewodniczącemu przysługuje 900 zł, zastępcy 800 zł, a członkowi 700 zł.
Zasiadającym w komisjach przysługuje również zwolnienie od pracy na dzień głosowania oraz liczenia głosów, a także na dzień następujący po dniu, w którym zakończono liczenie głosów.
RIRM