Unia zbada nasze wędliny
Na przełomie lutego i marca inspekcja weterynaryjna zbada zawartość substancji smolistych w wędlinach. Kontroli poddane zostaną wyroby z wędzarni tradycyjnych. Celem badania jest ustalenie ile przedsiębiorstw nie spełnia norm Unii Europejskiej.
Właściciele zakładów mięsnych twierdzą, że nowe przepisy przyczynią się do likwidacji wielu firm produkujących wędliny metodami tradycyjnymi. Jak mówi Edyta Jaroszewska-Nowak, przewodnicząca zachodniopomorskiego oddziału stowarzyszenia Ekoland, właściciele wędzarni zostali postawieni w bardzo trudnej sytuacji.
– Nikt z nas tych badań nie robi; to są badania drogie. Myślę, że rząd powinien sygnować na ten cel pieniądze, żeby faktycznie sprawdzić ilu małych przetwórców te normy w jakiś sposób dotkną (ograniczenie tych norm). Wiem na pewno, że część wędlin, które uzyskały certyfikat unijny żywności tradycyjnej, wyrobów specjalnych, tradycyjnych, mają w technologii już pewnego rodzaju zastosowanie, że np. muszą być wędzone w ogniu – mówi Edyta Jaroszewska-Nowak.
Kontrola będzie dotyczyć próbek z około 150 zakładów. Firm zajmujących się wędzeniem tradycyjnym jest ponad tysiąc, tak więc badanie nie pokaże prawdziwej skali problemu. Cena analizy jednej próbki waha się w granicach od 200 do 800 złotych. Według służb weterynaryjnych, to na producentach spoczywa obowiązek regularnych badań swoich produktów. Producenci narzekają na brak spójnych informacji na temat tego jak powinni przeprowadzać takie badania. Edyta Jaroszewska-Nowak zauważa, że przyczyną inspekcji może być rosnące zainteresowanie produktami ekologicznymi czego skutkiem są malejące zyski hipermarketów.
– Jak widać jesteśmy coraz większym zagrożeniem dla wielkiego przemysłu spożywczego. Obroty w supermarketach bardzo znacząco spadły. W tym kierunku muszą pójść jakieś działania lobbingowe ze strony tych koncernów. One w jakiś sposób muszą zahamować tę ekspansję naszych dobrych produktów i nie tylko w Polsce – bo tutaj też stanowimy zagrożenie – ale i też z zagranicy. Może nasze wędliny, ta Polska jakość jest bardzo doceniana, poszukiwana, to jest znaczący eksport tej żywności. Nasz kraj, rząd, ministerstwa: rolnictwa i zdrowia powinny wspólnie chronić tych małych producentów i jakość naszych produktów – stwierdza Edyta Jaroszewska-Nowak.
RIRM