[TYLKO U NAS] Red. S. Karczewski o wyroku Sądu Apelacyjnego w Łodzi ws. M. Lisińskiego uznającego go za kłamcę: Jedynym celem pana M. Lisińskiego było wyłudzenie pieniędzy
Mamy prawomocny wyrok sądu, który stwierdza, że żadne z twierdzeń Marka Lisińskiego, które składał przed sądem kanonicznym i przed sądem biskupim nie jest i nie było prawdziwe. (…) Jedynym celem pana Marka Lisińskiego, co zresztą Sąd Apelacyjny w Łodzi napisał w uzasadnieniu, było wyłudzenie pieniędzy – podkreślił red. Sebastian Karczewski, publicysta, redaktor „Naszego Dziennika”, redaktor naczelny miesięcznika „Non Possumus”, w piątkowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja.
Łódzki Sąd Apelacyjny uznał, że Marek Lisiński, podający się za ofiarę księdza-pedofila, kłamał. Okazało się, że nie był on – jak twierdził – ministrantem ani też nie był molestowany [czytaj więcej].
M. #Lisiński udawał ofiarę księdza-pedofila, by wyłudzać pieniądze https://t.co/WBbCH09h37
— Radio Maryja (@RadioMaryja) December 17, 2021
Sprawę Marka Lisińskiego badał również red. Sebastian Karczewski i jak sam podkreślił, natknął się na nią przypadkowo.
– Zupełnie przypadkowo w 2014 roku, kiedy zajmowałem się sprawą ks. abp Stanisława Wilgusa i sprawami diecezji płockiej, trafiłem na dokumenty w sprawie tegoż oskarżonego księdza, które wskazywały, że coś tu nie grało, że oskarżenie może być fałszywe – zaznaczył publicysta i wskazał, że na podstawie zeznań świadków i dokumentów, postanowił przeprowadzić własne śledztwo, by ustalić fakty.
Po zweryfikowaniu faktów okazało się, że oskarżenie było fałszywe.
– Były ewidentne dowody w dokumentach i w zeznaniach świadków, że nie może być to prawda. Zacząłem interweniować w Kongregacji Nauki Wiary, w Nuncjaturze Apostolskiej w KEP, mówiąc o tym, że mamy do czynienia z oszustwem. Nie chciano mnie jednak słuchać – podkreślił redaktor.
– Za wszelką cenę chciano zrobić z Marka Lisińskiego ikonę walki z pedofilią wśród duchowieństwa – dodał.
Bulwersującym faktem w sprawie oskarżenia kapłana o molestowanie Marka Lisińskiego był brak dowodów, ale i tak duchowny został skazany. Przyznał to w swoim wyroku Sąd Apelacyjny w Łodzi. Publicysta ocenił, że tego typu działania są bardzo częste.
– Jeżeli sprawa oskarżonego księdza trafia do sądu, to sąd wbrew faktom, wbrew dowodom (…) robi wszystko, by księdza skazać – zauważył red. Stanisław Karczewski.
Gość Radia Maryja przyznał, że ma nadzieję, że środowiska, które wspierały i promowały Marka Lisińskiego, wyjawią, na jakiej podstawie go wspierano jako rzekomą ofiarę księdza-pedofila.
– Mamy prawomocny wyrok sądu, który stwierdza, że żadne z twierdzeń Marka Lisińskiego, które składał i przed sądem kanonicznym, i przed sądem biskupim nie jest i nie było prawdziwe. (…) Jedynym celem pana Marka Lisińskiego, co zresztą Sąd Apelacyjny napisał w uzasadnieniu, było wyłudzenie pieniędzy – akcentował publicysta.
Red. Sebastian Karczewski zauważył, że w sprawach dotyczących księży nie ma mowy o domniemaniu niewinności, tylko o domniemaniu winy.
– Ksiądz wybrnie z sytuacji, jeżeli udowodni swoją niewinność. Myśmy wywrócili z jednej strony całe prawo kościelne lub wytyczne kościelne, a z drugiej strony prawo świeckie, bo w procesach, w których uczestniczę, widać jedno: ksiądz ma udowodnić swoją niewinność, bo jest twierdzenie oskarżyciela, tak jak w przypadku pana Marka Lisińskiego i to jest traktowane jako dowód. Nikt już tego nie sprawdza – dodał.
Publicysta zwrócił również uwagę na to, że tego typu sprawy są wyłączone z jawności.
– Gdyby w sprawie pana Marka Lisińskiego nie wyłączono jawności i mogli w niej uczestniczyć dziennikarze i publiczność, to ta sprawa nie ciągnęłaby się tyle lat, bo można by było pisać o zeznaniach. Pisząc o tym, co zeznaje przed sądem pan Marek Lisiński, to jestem przekonany, że jednego czy drugiego dnia mielibyśmy po setce świadków, którzy powiedzieliby, że to nie jest prawda – dodał.
Całą rozmowę z red. Sebastianem Karczewskim można odsłuchać [tutaj].
radiomaryja.pl