PAP/EPA

[TYLKO U NAS] Prof. K. Kubiak: Póki co największym zwycięzcą wojny na Ukrainie są Chiny

Jeden z analityków pozycję Chin ocenił w sposób dość obrazowy, ale nader prawdziwy – przyglądają się europejskiej rozgrywce tak, jak chiński mandaryn przygląda się dwóm walczącym tygrysom. Chińczycy są w sumie zainteresowani i osłabieniem zachodniej strony rozgrywki, i osłabieniem Rosji. W tej chwili z prawdopodobieństwem bliskim pewności można zakładać, że – póki co – największym zwycięzcą tej wojny są Chiny – mówił w poniedziałkowej audycji „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja prof. Krzysztof Kubiak, porucznik rezerwy, ekspert ds. wojskowości.

W piątek Stany Zjednoczone, w odwecie za śmierć amerykańskiego żołnierza podczas irańskiego ataku dronowego, ostrzelały irańską bazę w Syrii. Wskutek ataku USA zginęło 19 osób. Warto przypomnieć w tym kontekście, że prezydent Joe Biden niedawno zapewniał, iż jakikolwiek atak wymierzony w obywateli jego kraju spotka się ze zdecydowaną odpowiedzią militarną ze strony Stanów Zjednoczonych.

– To jest swego rodzaju wzorzec polityki imperialnej, a Stany Zjednoczone są imperium i to nie jest określenie wartościujące, tylko definiujące. Państwo, które zamierza odgrywać czołową rolę w systemie międzynarodowym wyznacza tego rodzaju granice i ma to analogie w historii. Tą nieprzekraczalną granicą są ataki na instalacje amerykańskie i na amerykańskich obywateli, oczywiście pod kilkoma warunkami. Chodzi przede wszystkim o tych obywateli, którzy wykonują oficjalne zlecenie wojskowe, bo gdy giną tzw. private military contractors, zazwyczaj nikt łez nie rozlewa – mówił prof. Krzysztof Kubiak.

„Nieprzekraczalne granice” stawia nie tylko USA. Także Rosja, również mająca ambicje imperialne, stara się stosować tego rodzaju rozwiązania, choć w jej wykonaniu wyglądają one nieco inaczej. Władimir Putin zapowiedział kilka dni temu rozmieszczenie broni atomowej na terytorium Białorusi. Zachodni komentatorzy interpretują ten krok jako prężenie muskułów albo próbę zagarnięcia Białorusi przez Moskwę.

– Nie ulega wątpliwości, że w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy potęga rosyjska została bardzo mocno osłabiona, by nie powiedzieć: wydrenowana. Jednym z ostatnich fundamentów uważania Rosji za wielkie mocarstwo jest broń atomowa. O tym, że Moskwa będzie posługiwać się tym instrumentem, w zasadzie wiedzieliśmy od początku wojny – zwrócił uwagę ekspert.

Nie bez znaczenia w obecnym układzie geopolitycznym są również Chiny. Trudno jest jednoznacznie stwierdzić, po jakiej stronie stoją, gdyż jednocześnie są ogromnymi przeciwnikami Stanów Zjednoczonych, a z drugiej strony nie są też zbyt skore (przynajmniej oficjalnie) do pomocy Rosji.

– Jeden z analityków pozycję Chin ocenił w sposób dość obrazowy, ale nader prawdziwy – przewodniczący Xi i Chińska Partia Komunistyczna przyglądają się europejskiej rozgrywce tak, jak chiński mandaryn przygląda się dwóm walczącym tygrysom. Chińczycy są w sumie zainteresowani i osłabieniem zachodniej strony rozgrywki, i osłabieniem Rosji. Natomiast w jakim stopniu w interesie Chin byłoby wydrenowanie potęgi rosyjskiej to już jest kwestia zupełnie odrębna, choć w tej chwili z prawdopodobieństwem bliskim pewności można zakładać, że – póki co – największym zwycięzcą tej wojny są Chiny – zaznaczył gość „Aktualności dnia”.

Podkreślił, że w kwestii Chin i tego, czy i w jakim stopniu militarnie pomogą Rosji, również nie można wykluczyć żadnego scenariusza.

W poniedziałek w Zakładach Metalowych Dezamet w Nowej Dębie spotkali się premier Mateusz Morawiecki; szef MON, Mariusz Błaszczak, oraz unijny komisarz ds. przemysłu i wspólnego rynku, Thierry Breton. Tematem rozmów była kwestia zwiększenia produkcji amunicji w Polsce i innych krajach Unii Europejskiej.

– Wizyta wysokiego oficjela unijnego związana jest bezpośrednio z podjętą kilka dni temu inicjatywą unijną koordynacji ds. amunicji 155 mm dla Ukrainy – kluczowego i najcięższego w tej chwili kalibru używanego w artylerii polowej – wyjaśnił rozmówca Radia Maryja.

Powiedział, że nie da się jednoznacznie stwierdzić, czy oznacza to, że Europa się „budzi”, czy też prowadzi własną grę.

– Zdecydowanej, jasnej, czarno-białej odpowiedzi nie ma. Jest w tym element strachu, jest w tym element zagrania va banque, ale jest w tym również dostrzeżenie możliwości pewnej rewitalizacji własnego przemysłu zbrojeniowego. Motywy międzynarodowe trudno kategoryzować w czarno-białej palecie. Nie ulega wątpliwości, że z punktu widzenia Ukrainy inicjatywa koordynacji ds. amunicji jest jak najbardziej zasadna. Służy ukraińskiemu celowi, służy naszemu celowi, natomiast jakie cele przyświecają konkretnym państwom europejskim trudno jednoznacznie oceniać – mówił prof. Krzysztof Kubiak.

Nowe fabryki amunicji w Polsce pomogą nam odnowić zapas mobilizacyjny, którego spora część przekazana została Ukrainie. W dodatku większa ilość amunicji potrzebna będzie, by zasilać nowy sprzęt wojskowy, w tym artyleryjski.

– Czy po wojnie może się okazać, że przeszacowaliśmy? Może się tak okazać, ale proszę pamiętać, że przemysł zbrojeniowy, przemysł amunicyjny jest również na swój sposób kołem zamachowym gospodarki. Uruchomienie w tej chwili produkcji amunicyjnej będzie wymagało wyszkolenia grona wysoko wykwalifikowanych fachowców, którzy bez problemu odnajdą się również w sytuacji powojennej. Istnieje taka możliwość, że zostaniemy z pewnymi mocami produkcyjnymi, ale to jest związane z samą logiką systemu międzynarodowego. Można by to porównać z wykupywaniem dość kosztownej polisy ubezpieczeniowej, która wszak – dopóki nie stanie się nic złego – może być uważana za niepotrzebną – tłumaczył ekspert.

Zwiększenie produkcji amunicji, przy odpowiedniej postawie zarządów fabryk i władz państwowych, może także poprawić sytuację Polski na rynku handlu uzbrojeniem.

Całość rozmowy z prof. Krzysztofem Kubiakiem jest dostępna [tutaj].

 

radiomaryja.pl

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl