[TYLKO U NAS] Prof. J. Żaryn: Naród polski ma swoją wyjątkowość opartą na dorobku Kościoła i wpływie katolicyzmu
Zarówno Kościół, jak i ludzie Kościoła przez pokolenia byli budowniczymi polskiej tożsamości republikańskiej, monarchii, a więc wielkiego dzieła piastowsko–jagiellońskiego i później królów elekcyjnych. Nie przez przypadek interreksem – czyli tym, który w ustroju Rzeczpospolitej miał chronić państwowość na czas bezkrólewia, był zawsze Prymas Polski – mówił w czwartkowych „Rozmowach niedokończonych” w TV Trwam prof. Jan Żaryn, dyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego.
Kościół, katolicyzm był niewątpliwie najważniejszym elementem tożsamościowym i największym skarbem narodu polskiego. Nie byłoby I Rzeczpospolitej bez ewidentnego wkładu Kościoła i ludzi Kościoła.
– Zarówno Kościół, jak i ludzie Kościoła przez pokolenia byli budowniczymi polskiej tożsamości republikańskiej, monarchii, a więc wielkiego dzieła piastowsko–jagiellońskiego i później królów elekcyjnych. Nie przez przypadek interreksem – czyli tym, który w ustroju Rzeczpospolitej miał chronić państwowość na czas bezkrólewia, był zawsze Prymas Polski. On, który reprezentował Kościół i wiarę, tworzył ciągłość. Bez wiary nie ma polskiej tożsamości – mówił profesor Jan Żaryn.
Dyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego wskazywał, że w budowaniu polskiej tożsamości wielką rolę odegrała pobożność ludu polskiego. Profesor Jan Żaryn przywołał postać Jana Ludwika Popławskiego – niedocenionego wybitnego działacza Narodowej Demokracji, przyjaciela Romana Dmowskiego, który pisał w „Głosie”, że „naród polski i Polacy, ta polskość nowoczesna, nie jest tylko budowana przez pamięć elit; czy to elit Kościoła, czy to elit szlachecko–inteligenckich. Ona jest także budowana przez niezwykłą podmiotową pobożność ludu polskiego”.
– Jeżeli oświecona część narodu ugrzęźnie w scjentyźmie, pozytywizmie, w prądach umysłowych końca XIX wieku, które de facto oddalają od polskości, bo są nosicielami pewnych idei, które może i są zgrabnie wymyślone, ale za to są bardzo nieosadzone w polskiej tradycji oraz w polskim rozumieniu najważniejszych pojęć, to stracimy niezwykłą polskość, czyli oryginalną. Lud właśnie nam o niej przypomina – zaznaczał profesor.
To właśnie w momencie próby, czyli w okresie I wojny światowej, a potem szczególnie w roku 1920, okazało się, że nie tylko polska elita, ale także warstwy ludowe ujawniły wolę posiadania własnego polskiego państwa.
– Warstwy ludowe stanęły na wysokości zadania. To nie tylko elita obarczona brakiem komunikacji z resztą społeczeństwa reprezentowała Polskę, ale to lud dał wyraz poprzez swoją modlitwę, pobożność w okresie Bitwy Warszawskiej. Lud dał wyraz woli, chęci posiadania własnego państwa – podkreślał dyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego.
Z wiary siłę czerpało wielu wybitnych ludzi, świętych, błogosławionych kandydatów na ołtarze, jak chociażby Romuald Traugutt.
– Dyktator, który jest jednocześnie męczennikiem polskim, ale to także niezwykle pobożny, religijny człowiek, który siłę z pobożności ma tak mocną, że pozwala mu ona zginąć za Polskę. Przecież nie musiał się godzić. Wiedział, że ma warunki, bo ma kompetencje jako były oficer. Przecież mógł zostać w swoim majątku. Nikt nie wymuszał jego zgody, żeby stanął na czele i został dyktatorem. On czerpał siłę z wiary – zaznaczał prof. Jan Żaryn.
Jak wskazywał profesor Jan Żaryn, ksiądz Kazimierz Lutosławski, członek Komisji Narodowej, tłumaczył, że „polskość i katolicyzm polski jest siłą niezwykłą, która buduje naszą tożsamość, a nie ideologie zewnętrzne. Nie wolno się nimi zachłystywać, choćby one brzmiały niezwykle urokliwe w sensie intelektualnym, ale nie są one jedynymi nosicielami naszej umiejętności odczytywania polskich potrzeb czy świata zewnętrznego”.
Dlatego też – jak podkreślał profesor – nie można budować polskości, narodu polskiego bez samych Polaków, takimi jakimi oni są. To niezwykle cenna lekcja, jeżeli chodzi o rozumienie dzisiejszych, także naszych, wewnętrznych uwarunkowań.
– To znaczy, że jeżeli sami się wzajemnie jako Polacy wewnętrznie nie chcemy polubić przez to, że jedni chcą degradować innych i uważać ich za podludzi czy nosicieli gorszych tendencji polskich, to nie tylko mogą stracić elektorat, ale także mogą przestać się komunikować z dorobkiem polskości, który jest dorobkiem wielobarwnym niewynikającym tylko i wyłącznie z dominacji jednej grupy społecznej – podsumował dyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego.
radiomaryja.pl