[TYLKO U NAS] Ks. P. Chomiak o sytuacji na Ukrainie: Chcę bardzo podziękować Polakom, którzy nie poprzestali jedynie na współczuciu, ale jako pierwsi zapytali, w czym mogą nam pomóc
Wojna zawsze rodzi brak podstawowych rzeczy. Chodzi przede wszystkim o kasze, makarony i inne produkty z długą datą ważności. Potrzebna jest także chemia i środki higieniczne. Chcę bardzo podziękować Polakom, którzy nie poprzestali jedynie na współczuciu, ale jako pierwsi zapytali, w czym mogą nam pomóc. Obecnie chcemy stworzyć humanitarny korytarz, by móc przewozić otrzymane środki przez granicę – podkreślił ks. Paweł Chomiak, proboszcz katedry w Łucku na Ukrainie, podczas piątkowego programu „Polski punkt widzenia” w TV Trwam.
Ukraina broni się przed inwazją Rosji. Wojska rosyjskie próbują zdobyć Kijów. Wielu Ukraińców postanowiło opuścić kraj, natomiast ci, którzy zostali, poszukują bezpiecznego miejsca do schronienia. Na Ukrainie panuje lęk i chaos, a ponadto w sklepach już widoczne są braki towarów.
– Tak naprawdę wojna na Ukrainie trwa już 8 lat. Po prostu od kilku dni stała się ona jawna. Kiedy 24 lutego br. po raz pierwszy padły strzały, to uświadomiliśmy sobie, że wojna jest blisko – powiedział ks. Paweł Chomiak.
Zdaniem gościa programu „Polski punkt widzenia” część ukraińskiego społeczeństwa nie do końca jeszcze wierzy w to, co się dzieje oraz nie zdaje sobie sprawy, jak ogromne niebezpieczeństwo im zagraża.
– Podstawowym problemem jest bezpieczeństwo dzieci i kobiet. Ponadto niektórzy ludzie stracili pracę, co generuje problemy finansowe. Widzimy, że ceny wzrosły. Mamy również kłopot z kupieniem chleba oraz z zatankowaniem samochodu – wskazał proboszcz katedry w Łucku na Ukrainie.
Na Ukrainie są miejsca, gdzie cywile mogą szukać schronienia. Duchowny wyjaśnił, że władze lokalne publikują komunikaty dotyczące lokalizacji schronów. Jednak nie gwarantują one bezpieczeństwa w dłuższej perspektywie.
– Chodzi o zapewnienie bezpieczeństwa w dłuższej perspektywie niż jedna noc. Żaden rodzic nie chce, żeby jego dziecko widziało wojnę – dodał kapłan.
Ks. Paweł Chomiak ocenił, że widać znaczne różnice w zachowaniu ukraińskiego społeczeństwa od momentu inwazji wojsk rosyjskich.
– Przede wszystkim zmniejszyła się ilość osób przebywających w miastach. Władze apelują, by bez potrzeby nie wychodzić na ulice. Spora część ludności zdecydowała się wyjechać na Zachód – powiedział duchowny.
Proboszcz katedry w Łucku na Ukrainie zwrócił uwagę, że w obliczu zagrożenia naród w zjednoczeniu broni swojego państwa.
– Ta sytuacja pokazała spójność społeczeństwa i solidarność zachodnich państw. Z Polski, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych płynie do nas pomoc. Te państwa przekazały Ukrainie broń. Ponadto wielu Ukraińców zgłosiło swoją gotowość do walki (…). Nasi żołnierze dzielnie walczą, choć wcześniej twierdzono, że Ukraina nie potrafi się obronić – ocenił gość TV Trwam.
Pomimo ducha walki Ukraińcy potrzebują wsparcia ze strony innych państw.
– Każdy może pomóc i wesprzeć armię ukraińską przekazując środki finansowe. Tutaj na miejscu ludzie zbierają odzież i żywność, po czym przekazują ją obronie terytorialnej. Caritas w Łucku jeździ w nocy i rozwozi jedzenie dla wojskowych, którzy chronią porządku w naszym mieście. Jest dość zimno, więc ciepła herbata lub zupa to dla nich znaczna pomoc. Ponadto robimy ochronną siatkę dla wojskowych. Każdy stara się pomóc, jak tylko może – wyjaśnił kapłan.
Obok wsparcia żołnierzy pomocy potrzebują również cywile. Najbardziej doskwierającym problemem jest brak żywności.
– Wojna zawsze rodzi brak podstawowych rzeczy. Chodzi przede wszystkim o kasze, makarony i inne produkty z długą datą ważności. Potrzebna jest także chemia i środki higieniczne. Chcę bardzo podziękować Polakom, którzy nie poprzestali jedynie na współczuciu, ale jako pierwsi zapytali, w czym mogą nam pomóc. Obecnie chcemy stworzyć humanitarny korytarz, by móc przewozić otrzymane środki przez granicę. Oprócz żywności i odzieży niezbędne są także leki – wskazał proboszcz katedry w Łucku.
W wyrazie solidarności Unia Europejska zapowiedziała nałożenie kolejnych sankcji na Rosję. Jednak w ocenie Ukraińców są to za małe kary, które nie powstrzymają agresji ze strony Władimira Putina.
– Unia Europejska nie uświadamia sobie, że Ukraina jest ostatnim państwem przed jej terenem. Dlatego powinna działać solidarnie z Ukrainą. Nałożone sankcje dotkną ubogie społeczeństwo rosyjskie, a nie prezydenta Federacji Rosyjskiej i ludzi z jego otoczenia (…). Prezydent Ukrainy od samego początku szuka rozwiązania tego konfliktu. Obecna sytuacja jest okazją do tego, żeby w końcu Ukraina stała się w pełni suwerennym państwem – powiedział gość „Polskiego punktu widzenia”.
radiomaryja.pl