fot. Dawid Bagiński

[TYLKO U NAS] Ks. kard. G. Müller: W Kościele w żaden sposób nie chodzi o władzę w sensie politycznym, lecz o prawdę Chrystusa, która nas wyzwala

Obecnie wiele osób zabiera publicznie głos, domagając się czegoś, zupełnie nie rozumiejąc, czym jest Kościół. Mylą Kościół z jakąś organizacją, w której chodzi o władzę. Widzą, że ktoś ma władzę, więc domagają się jej dla siebie. A to jest wielkim nieporozumieniem. W Kościele w żaden sposób nie chodzi o władzę w sensie politycznym, lecz chodzi o prawdę Chrystusa, która nas wyzwala – mówił J.E. ks. kard. Gerhard L. Müller, prefekt Kongregacji Nauki Wiary w latach 2012–2017, w wywiadzie udzielonym TV Trwam.

Wojna na Ukrainie to jeden z tematów podjętych w rozmowie z ks. Kardynałem. Odniósł się on do wydarzeń, które dzieją się za naszą wschodnią granicą. Duchowny zaznaczył, że „w kontekście napaści każdy z nas ma prawo do obrony własnego życia, swojej rodziny, swojego narodu przed niesprawiedliwym agresorem”.

– Korzystając z prawa do obrony, powinniśmy jednak pamiętać, że wszelkie wysiłki człowieka są bezcelowe, jeśli nie towarzyszy im łaska Boża. Jako chrześcijanie, o wstawiennictwo możemy prosić Maryję i wszystkich świętych. Na pytanie, po co się modlić i zabiegać o wstawiennictwo świętych, jeśli wszystko jest w rękach Opatrzności, św. Tomasz z Akwinu odpowiada: „Aby stać się godnymi uczestnictwa w Bożym planie zbawienia”. Albowiem Bóg sprawi, że wszystko służy dla dobra tych, którzy Go miłują. U kresu historii zwycięży zbawcza wola Boga. Zwycięży ona również w konkretnych sytuacjach tej obecnej historii, która jest naszym udziałem – wyjaśnił ks. kard. Gerhard Müller.

fot. Dawid Bagiński

Dodał, że jest to analogia do niesprawiedliwej agresji Rosji na Ukrainę.

Nie chodzi mi tutaj o tło polityczne czy dyplomatyczne, ale o ten straszny fakt, że z woli jednych cierpią inni (…)To wszystko dokonywane jest rękoma narodu, który 1000 lat temu przyjął chrzest. Aktów przemocy dokonuje Rosja, w której Cerkiew prawosławna jest Kościołem państwowym i nosicielem kultury rosyjskiej, a jej wierni powinni być oddani chrześcijańskiemu prawu miłości drugiego człowieka. To właśnie Cerkiew i jej hierarchowie powinni krytycznie odnieść się do dążeń i zamiarów władz świeckich. Kiedy państwo nie przestrzega zasad etycznych i nie troszczy się o bonum commune (o dobro wspólne obywateli), kiedy staje się imperialistyczne, prowadzi wojny i dopuszcza się bezprawia tylko po to, aby rządzący czuli się największymi władcami świata (nowym Piotrem Wielkim, nową Katarzyna Wielką) wówczas to prowadzi do jakiegoś obłędu – wskazał.

Były prefekt Kongregacji Nauki Wiary został zapytany, gdzie w obliczu wojny jest Bóg ze swoją miłością i miłosierdziem. Odpowiedział, że „Chrystus nie przyszedł na świat po to, abyśmy mieli piękniejsze, lepsze, bezpieczniejsze i wygodniejsze życie, ale po to, abyśmy mogli przezwyciężyć nędzę tego życia”.

– Przyszedł, abyśmy mieli nadzieję, że na końcu zwycięży sprawiedliwość Boga. Pojawia się tutaj ponownie znane nam pytanie o Auschwitz: „Czy Auschwitz jest uosobieniem i szczytem ludzkiej niegodziwości wobec innych ludzi?” W obliczu tego pytania człowiekowi zawsze pozostaje modlitwa. Jednocześnie nie można zapomnieć, że Bóg był również obecny na ustach tych, którzy do Niego wołali. Ofiary zyskały usprawiedliwienie przed Bogiem, podczas gdy złoczyńcy podlegają osądowi Boga. Na końcu to Bóg ma rację i ten, kto stoi po stronie Boga, ten będzie usprawiedliwiony – mówił ks. Kardynał.

fot. Dawid Bagiński

Kapłan poruszył również temat synodu i zamieszanie wokół niego.

– Zamieszanie wokół synodu jest przesadzone. Synod niczego nie rewolucjonizuje, lecz potwierdza jedynie to, że chrześcijanie działają wspólnie z biskupami i kapłanami. Nie tylko kler, lecz także katolicy świeccy są odpowiedzialni za Kościół. To jednak nie ma nic wspólnego z polityzacją Kościoła. Kościół nie jest organizacją polityczną, w której rządzący mogą być pozbawieni władzy tak, by inne grupy mogły do niej dojść. Kościół nie jest grą o władzę, lecz jest Królestwem Bożym, które nadchodzi, do którego powołani są wszyscy poprzez wiarę i chrzest. Choć przed Bogiem wszyscy są równi, to jednak w Mistycznym Ciele Chrystusa istnieją różne członki, które nie wykonują tej samej posługi. Urzędu Nauczycielskiego, kapłaństwa czy posługi pasterskiej nie może przekazać kapłanom czy biskupom jakaś grupa wiernych, gdyż nie ma ona mandatu do działania mocą Chrystusa. Chrystus sam powołuje niektórych z grona uczniów i czyni ich apostołami, by głosili Królestwo Boże, odpuszczali grzechy, uzdrawiali chorych – podkreślił.

Zwrócił jednak uwagę, że obecnie wiele osób zabiera publicznie głos, zupełnie nie rozumiejąc, czym jest Kościół.

– Mylą Kościół z jakąś organizacją, w której chodzi o władzę. Widzą, że ktoś ma władzę, więc domagają się jej dla siebie. A to jest wielkim nieporozumieniem. W Kościele w żaden sposób nie chodzi o władzę w sensie politycznym, lecz chodzi o prawdę Chrystusa, która nas wyzwala – wyjaśnił.

Zauważył także, że dezorientacji z pojmowaniem takich pojęć jak: synodalność, dialog, rygoryzm bądź rozeznanie nie pokona się, jeśli „będzie używać się ich jak pustosłowie”.

– Nie możemy nadużywać pojęcia „synod”, mówiąc, że jest to jakiś dialog. Jedni mówią, że małżeństwo jest nierozerwalne, inni zaś, że owszem, takie było ono w przeszłości, dzisiaj jednak jest ono rozwiązywalne. W taki sposób nie prowadzi się dialogu w Kościele. Dialog w Kościele oznacza wspólne wsłuchiwanie się w Słowo Boże, nie zaś wmawianie innym osobistych wyobrażeń według zasady: „Wy jesteście konserwatystami, średniowieczem, my natomiast jesteśmy nowocześni, idziemy krok w krok ze współczesnym światem, my jesteśmy adwokatami LGBT, więc pary homoseksualne można błogosławić tak jak małżeństwa”. W Kościele nie prowadzi się dialogu, tak jakby to były dwie równoważne pozycje. Jedna z nich wyraża Bożą prawdę głoszoną przez Kościół, druga zaś jest jej zaprzeczeniem. Nie ma to nic wspólnego z heglowską dialektyką, w której dwa przeciwieństwa tak długo ze sobą się ścierają, aż powstanie z nich jakaś wyższa synteza – ocenił.

Duchowny zwrócił uwagę, że wiele głosów przesłanych do Rzymu przez różne państwa często ma niewiele wspólnego z wiarą katolicką.

– To domaganie się jakiejś innej religii, swego rodzaju religii cywilnej, czegoś podobnego do programu partii zielonych, w której nie mówi się już o łasce Bożej, o powszechnym planie zbawienia, lecz stawia się w centrum ochronę środowiska, zmiany klimatyczne, zagrożenia niedźwiedzi polarnych bądź ocieplenie klimatu, domagając się nawet święceń kobiet, jako elementu ogólnej emancypacji. Takie postulaty są skutkiem całkowicie błędnego pojmowania sakramentu święceń. Czy jest to możliwe, czy nie – wynika z natury samego sakramentu, że to kapłan i biskup reprezentują Chrystusa jako Oblubieńca Kościoła. Zgodnie z naturą sakramentu może to czynić jedynie mężczyzna, ale nie dlatego, że inni zostają wykluczeni. Ani mężczyźni, ani kobiety nie mogą domagać się takiego powołania (…)Powołanie zaczyna się od wewnętrznego, duchowego doświadczenia, tak że ktoś czuje się powołanym. Jest to jednak dopiero pierwsze odczucie, a nie fakt, że jest się powołanym. To potwierdza jedynie Chrystus ustami Kościoł Stąd jest rzeczą niesłychanie ważną, aby procesu synodalnego nie podporządkowywać niekościelnym, ateologicznym pojęciom, takim jak konserwatywny czy progresywny, lecz pytać, czy jest on zgodny z Objawieniem, czy też nie. Jest to wielka różnica i nie możemy Bożego planu zbawienia wtłaczać w nasze małe, ludzkie kategorie, które od czasów rewolucji francuskiej dzielą społeczeństwa europejskie – wyjaśnił.

fot. Dawid Bagiński

Dodał także, że kto choć trochę zna swoją wiarę, wie, że ideologiczne i polityczne kategorie w ogóle nie mają nic wspólnego z naszą relacją do Pana Boga.

– Kto zaś dzieli Kościół na tego typu obozy lub grupy ideologiczne, zaciąga winę względem jedności Kościoła, którą manifestujemy w Wyznaniu wiary: „Wierzę w jeden, święty, katolicki Kościół”. Dlaczego istnieje tylko jeden Kościół? Z pewnością nie dlatego, że w Rzymie zasiada ktoś, komu poprzez dyplomację lub rozgrywki polityczne udaje się w jakiś sposób wszystko trzymać z ryzach. Taka sytuacja nie miałaby nic wspólnego z jednością Kościoła. Jedność Kościoła jest odbiciem jedności pomiędzy Ojcem i Synem w Duchu Świętym. Na tym polega jedność Kościoła, że to my stanowimy jedno, podobnie jak cały Kościół jest jedno z Chrystusem, a Chrystus z Ojcem. Jedności Kościoła nie można porównywać z podzielonymi lub zjednoczonymi ze sobą partiami, ze skłóconymi lub pojednanymi rodzinami. Są to zupełnie odmienne rzeczywistości, które nie mają z jednością Kościoła nic wspó Kościoła nie można wtłaczać we własne bądź w świeckie, czasem – niestety – dość prymitywne wyobrażenia, które szkodzą Kościołowi, a nawet go niszczą (…)Dobro duchowe, zbawienie dusz, prawda Ewangelii muszą być jedyną miarą działania w Kościele – akcentował ks. Kardynał.

radiomaryja.pl

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl