Tarnów: Policjanci zlikwidowali domową plantację konopi indyjskich
Policjanci zlikwidowali domową plantację konopi indyjskich znajdującą się w miejscowości Radłów k. Tarnowa. Właściciel wpadł, bo wzniecił ogień na swojej działce. W trakcie przesłuchania twierdził, że jest zakażony koronawirusem.
Jak poinformował rzecznik małopolskiej policji Sebastian Gleń, 46-letni właściciel plantacji usłyszał zarzuty, za które grozi mu do 8 lat więzienia.
Jego plantacja została odkryta, kiedy policjanci interweniowali w związku z wznieceniem na posesji kilkumetrowego ognia. Obecni na miejscu funkcjonariusze wypatrzyli przy okazji pojedyncze sadzonki konopi indyjskich. One doprowadziły ich do urządzonej w domu dobrze zorganizowanej i zautomatyzowanej plantacji.
Podczas gruntownego przeszukania nieruchomości policjanci znaleźli 120 sztuk krzaków konopi indyjskiej w różnej fazie rozwoju – rośliny miały od 30 do 150 centymetrów wysokości. Umieszczone były praktycznie we wszystkich pomieszczeniach domu. Ponadto był tam profesjonalny sprzęt służący do ich uprawy.
W wielu miejscach, w tym np. w chlebaku policjanci natknęli się również na gotowy susz marihuany, którego w sumie zabezpieczono podczas pół kilograma. Łącznie z przejętych roślin można było uzyskać ponad 3 kilogramy marihuany.
Właściciel plantacji został zatrzymany i usłyszał zarzuty, za które grozi mu do 8 lat więzienia. W trakcie przesłuchania w tarnowskiej prokuraturze gorzej się poczuł, twierdząc, że może być zarażony koronawirusem. Wykonany test wykluczył u niego COVID-19.
PAP