Szef PSP: Kwestie bezpieczeństwa jednym z powodów wcześniejszego powrotu polskich ratowników z Libanu
Jednym z powodów wcześniejszego powrotu naszej grupy poszukiwawczo-ratowniczej z Libanu są kwestie bezpieczeństwa – zaznaczył komendant główny PSP nadbryg. Andrzej Bartkowiak. Dodał, że polscy ratownicy do kraju wracają z ogromnym bonusem w postaci doświadczenia.
Szef Państwowej Straży Pożarnej zaznaczył, że to kwestie bezpieczeństwa były w dużej mierze powodem decyzji o wcześniejszym powrocie polskiej grupy poszukiwawczo-ratowniczej, która w środę wyleciała z misją ratunkową do Bejrutu. Decyzję o zakończeniu akcji podjęła też strona libańska. Komendant główny PSP podkreślił, że choć Polakom nie udało się odnaleźć w gruzach żywych ludzi, to członkowie grupy wykonali na miejscu szereg działań.
Strażacy z Polski przekazali pomoc i spotkali się z przedstawicielem ambasady RP w Libanie. Razem z grupą ratowników MUSAR POLAND są już w drodze do kraju. Planowany przylot około godziny 19.30.#Lebanon #Beirut #EUCivPro #dgecho #EUSavesLives #civpro pic.twitter.com/OjmPd6oxfj
— Straż Pożarna (@KGPSP) August 10, 2020
Dodał, że polska grupa działała na ok. 60 hektarach, gdzie strażacy-ratownicy m.in. udzielali pierwszej pomocy, a także – przy pomocy specjalistycznego sprzętu – oceniali stan budynków.
„Dostawaliśmy też zapotrzebowanie od innych grup na psy. Nasze psy brały więc także udział w poszukiwaniach prowadzonych w innych strefach” – powiedział komendant.
Polacy na miejscu zostawili również lekarstwa przygotowane na cały czas trwania akcji, o wartości ok. 50 tys. zł.
Nadbryg. Andrzej Bartkowiak podkreślił również profesjonalizm polskich ratowników, którzy oprócz Francuzów jako jedyni dostali pozwolenie od rządu libańskiego do prac na terenie miasta.
Materiały i sprzęt dla mieszkańców Libanu już na pokładzie samolotu PLL LOT. Tym samym samolotem wrócą strażacy grupy MUSAR POLAND, którzy prowadzili działania poszukiwawczo-ratownicze. Planowany przylot strażaków dziś około godziny 19.#Beirut #EUCivPro #EUSavesLives #civpro pic.twitter.com/wrIavNWwZt
— Straż Pożarna (@KGPSP) August 10, 2020
„Dostaliśmy tę zgodę ze względu na nasz profesjonalizm i to jest dla mnie najważniejsza informacja” – zaznaczył.
Dodał, że jadąc do Libanu, polscy strażacy pomogli miejscowej ludności, ale także zdobyli doświadczenie, które zostanie wykorzystane w przyszłości.
„To wszystko daje nam dzisiaj ogromny bonus w postaci tego, że jesteśmy postrzegani na świecie jako jedna z najlepszych ekip poszukiwawczo-ratowniczych. Mogę to dzisiaj powiedzieć z uniesioną głową: tak, jesteśmy jednymi z najlepszych” – ocenił.
Nadbryg. Andrzej Bartkowiak zaznaczył również, że choć polscy strażacy brali już udział w podobnych akcjach poszukiwawczych m.in. w Nepalu i na Haiti, to tę akcje wyróżnia szybkość reakcji.
„To rzeczywiście historyczne tempo. W poprzednich razach lataliśmy dużo później. Tym razem wyjechaliśmy już na drugi dzień, więc bardzo szybko udało się to wszystko zorganizować. To świadczy o tym, że przez te lata nauczyliśmy się, jak to się robi” – zaznaczył.
„Jeśli będziesz się długo zastanawiał na akcji to możesz już nikogo nie uratować. My musimy działać szybko, sprawnie” – dodał.
Szef PSP podkreślił też dobrą współpracę z MSWiA, ale także z MSZ i PLL LOT.
Polscy strażacy zakończyli w niedzielę działania poszukiwawczo-ratownicze w Bejrucie. Do kraju wrócą dzisiaj wieczorem samolotem, który dostarczył dodatkową pomoc dla stolicy Libanu.
W ostatni wtorek doszło do eksplozji w składach bejruckiego portu, gdzie od kilku lat przechowywano saletrę amonową, zmagazynowaną tam bez niezbędnych zabezpieczeń. Wybuch był tak silny, że było go słychać na Cyprze oddalonym od Bejrutu o 240 km. Jako przyczynę tragedii władze libańskie podały prace spawalnicze w składach, gdzie trzymano 2750 ton saletry amonowej (azotanu amonu) wcześniej skonfiskowanej przez władze.
Gotowość do natychmiastowego wyjazdu do działań ratowniczych w Libanie polscy strażacy zgłosili już następnego dnia. Samolot PLL LOT ze strażakami, zespołem medycznym, psami oraz sprzętem medycznym, lekami i środkami opatrunkowymi wystartował do Bejrutu w środę po godz. 23.00 z warszawskiego Lotniska Chopina. Na lotnisku w Bejrucie wylądował w czwartek po godz. 2.00.
W skład grupy strażaków weszło: 39 ratowników grup poszukiwawczych z Warszawy, Poznania, Łodzi, Nowego Sącza, czterech ratowników chemicznych oraz cztery psy. Grupą dowodził st. bryg. Mariusz Feltynowski, kierujący wcześniej działaniami ratowniczymi w czasie misji po trzęsieniach ziemi na Haiti i w Nepalu.
Razem ze strażakami poleciał 11-osobowy zespół medyczny z Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej. W jego skład weszli zarówno lekarze, jak i specjaliści ds. pomocy humanitarnej, którzy na miejscu zajmowali się m.in. oceną potrzeb i rozdziałem pomocy, w taki sposób, by trafiała ona do osób najbardziej potrzebujących.
Eksplozja w Bejrucie pochłonęła ponad 160 ofiar, a ponad 6 tys. osób zostało rannych. W centrum libańskiej stolicy w sobotę wybuchły gwałtowne protesty. Protestujący wtargnęli m.in. do ministerstwa spraw zagranicznych, domagając się ustąpienia i ukarania władz.
PAP