fot. Agnieszka Kulka Sobkowicz

Św. Józef – wzór ojcostwa

„Ukochany ojciec, ojciec czułości, w posłuszeństwie i w gościnności; ojciec twórczej odwagi, robotnik, zawsze w cieniu” – tymi słowami papież Franciszek opisuje św. Józefa. Czy w dzisiejszych czasach ten Święty może być wzorem w byciu ojcem? Okazuje się, że tak. Postać, która żyła ponad 2 000 lat temu jest nadal aktualna i bardzo potrzebna. Na jego wzór powinno być przesiąknięte ziemskie ojcostwo.

Bycie ojcem to niełatwe zadanie. Ojciec Święty Franciszek zaznaczył, że św. Józef konkretnie wyraził swoje przybrane ojcostwo, „czyniąc ze swego życia ofiarę z siebie w miłości oddanej służbie Mesjaszowi”.  Czym jest więc bycie ojcem dla współczesnych mężczyzn? To pytanie trafiło na żyzny grunt. Moi rozmówcy to zaangażowani ojcowie, którzy starają się, jak najlepiej wypełniać swoje powołanie.

Dariusz Jędrzejewski twórca bloga https://tataniemaczasu.pl/ oraz „tata nie ma czasu” na facebooku, autor książki „Co Biblia mówi o homoseksualizmie?” (niedługo w sprzedaży). Przede wszystkim mąż, ojciec sześciorga dzieci, ostatnie 13 lat poświęcił chrześcijańskiej służbie misyjnej.

Zostanie ojcem było dla mnie takim naturalnym etapem doświadczeń życiowych jako mężczyzny. Chęć zostania tatą wypływała z mojego wnętrza i obserwując siebie, mogę śmiało powiedzieć, że było to Boże powołanie dla mnie, za którym poszedłem. Natomiast „bycie” ojcem to jest już wyższy poziom, polegający na dostosowywaniu swojej tożsamości, czyli myślenia i zachowań pod rolę wykraczającą poza wcześniejsze życiowe role. Wcześniej należało „zdać egzamin” z pracy nad sobą i ukształtowania na tyle dobrego i atrakcyjnego charakteru, żeby być atrakcyjnym dla dziewczyny.
Samokontrola, umiejętność rozprawiania się z grzechem, cierpliwość to przykładowe dobre cechy do ukształtowania w tym okresie życia. Kiedy dziewczyna zostaje żoną, trzeba poradzić sobie z nową rolą brania odpowiedzialności za nas dwoje. Umiejętność rozwiązywania konfliktów, znajdowanie wspólnych zainteresowań, cieszenie się sobą nawzajem, nie bycie tkliwym na swoim punkcie, poświęcenie, bycie głową rodziny i duchowym przewodnikiem, to są dobre hasła na okres małżeństwa, które notabene jest na wyższym poziome ważności niż bycie rodzicem. To od męża powinna wychodzić inicjatywa: „Pomodlimy się ?”. Jeśli małżonkowie są otwarci na to i „Bóg da”, to wtedy pojawia się dziecko. Nie trzeba się zbytnio przygotowywać do roli ojca, jeśli dbało się o te wcześniejsze etapy życia. Naprawdę wszystkie wcześniej zdobyte i ukształtowane pozytywne cechy charakteru będą procentować w ojcostwie. Będziemy mogli wtedy skupić się na wychowaniu dziecka jako wartościowej jednostki, a nie popadać w patologiczne stany jak np. dowartościowywanie się sukcesami dziecka  czy traktowanie dziecka bardziej priorytetowo niż żonę. Staram się nakreślić, że dla mnie bycie ojcem nie jest najważniejsze. Są ważniejsze dwie rzeczy: relacja z Bogiem i relacja z żoną. Z pewnością  ojcostwu poświęcam więcej czasu i sił witalnych.  Ponieważ w swoim sercu mam ustawione priorytety, to mam z czego dawać dzieciom, a nie żerować emocjonalnie na nich. Bycie ojcem to rola, przywilej, powołanie, sprawdzian. Tak, to sprawdzian męskości! Niektórzy go zdają dobrze, inni gorzej, a jeszcze inni zawodzą.

Dla Dariusza św. Józef to wzór relacji, jaką mężczyzna powinien stworzyć z Bogiem.

Zawsze Boże Słowo jest aktualne dla każdego człowieka. Jeśli jakaś osoba jest opisana na kartach Biblii, to jest to po to, aby poprzez przykład lub antyprzykład tej osoby nauczyć nas pewnej prawdy o Bogu. Bo w Niego, Bogu, powinny być utkwione oczy mężczyzny, który jest ojcem. Z pewnością na Bogu były skupione myśli, nadzieje i „oczy serca” wspomnianego św. Józefa. Józef miał osobistą zażyłą relację z Ojcem w Niebie i pewnie dlatego Bóg wybrał go na bycie opiekunem Zbawiciela świata. Gdy mężczyzna wybiera, aby mieć własną zażyłą relację z Ojcem w Niebie, Bóg z pewnością powierzy mężczyźnie zadanie odpowiednio do niego dostosowane. Inne ważne cechy u św. Józefa to słuchanie Bożego głosu i niezważanie przy tym na opinię ludzi (jak to było z poślubieniem brzemiennej Maryi), czyli zdecydowane działanie jeśli trzeba ( jak to było z ucieczką z małym Jezusem do Egiptu), rozsądne funkcjonowanie pod wpływem stresu (jak to było przy „szukaniu miejsca w gospodzie”). Św. Józef to był prawdziwy mężczyzna, który był obecny przy rodzinie. Może słowo „obecny” to słowo klucz dla każdego współczesnego ojca? Jest tyle pokus, aby zejść z posterunku, uciec w wirtualny świat, w pornografię, w emocjonalną oziębłość, w pracoholizm lub odejść od żony, gdy pojawią się trudności. Uciec w „coś”  lub odejść od żony, to nie są odruchy św. Józefa i tego się sam trzymam. Św. Józef oprócz inspirowania nas swoimi dokonaniami, w pewnym sensie swoim życiem, wskazuje nam, na kim powinniśmy się skupić, czyli na Jezusie i na relacji z Nim. Ja osobiście powierzyłem Jezusowi swoje życie w wieku 17 lat. Zyskałem dzięki temu sens życia, poczucie bezpieczeństwa, tego ziemskiego i tego w przyszłym życiu, przebaczenie grzechów, realną pozytywną zmianę charakteru. Zaufanie Jezusowi to był mój najlepszy krok, najlepsza inwestycja, którą mogłem uczynić, żeby wypełnić swoje powołanie jako człowieka i ojca.  Tak, jak św. Józef miał zaufanie do Ojca w Niebie i mógł wypełnić powołanie bycia opiekunem Zbawiciela. Tak współczesny ojciec, może uwierzyć w Zbawiciela i dzięki temu dobrze wypełnić swoje osobiste powołanie. 

Maciej Sikorski, instruktor teatralny, twórca teatru EXIT, mąż, ojciec siedmiorga dzieci i autor książki „Byłem w piekle. Nie polecam” mówi o swoim trudzie ojcostwa ze względu na brak jego ojca w życiu, ale również o tym, że można wypełnić swoją życiową rolę pomimo tego.

– Wychowywałem się bez ojca. Rodzice rozwiedli się, kiedy miałem siedem lat. W momencie kiedy na świecie pojawiały się moje dzieci, miałem pewnego rodzaju obawy, jakim ojcem może być człowiek, który sam nie miał ojca. To było dla mnie niezwykłe trudne, bo wyobrażałem sobie, że ja tego nie potrafię, że przecież nie mam żadnego wzorca. Jak się nie ma swojego ojca, to szuka się idola w zastępstwie i szukałem.  Zadawałem sobie pytania: Jakim mogę być ojcem i jakim chcę być? Doszedłem do tego, że przede wszystkim chcę być przyjacielem dla swoich dzieci, ale to nie wystarczy. Swoich wzorców szukałem w Ewangelii, w Piśmie Świętym i wydaje mi się, że tam są wszystkie odpowiedzi. Nawet nie mając fizycznie ojca, to można dojść do wniosku, że moim najważniejszym zadaniem jest przekazanie wiary i to powinno być bardzo świadome. Jeśli nie ma ojca, to nie ma dla dziecka figury Boga Ojca, a u nas w społeczeństwie przywykło się, że to kobiety przekazują wiarę (jest to oczywiście dobre, że ktokolwiek to robi),  a ojcowie są jacyś bardzo wycofani. Uważam, że muszę pokazać moim dzieciom prawdziwą relację z Bogiem, że ona jest na wyciągnięcie ręki, że każdy może jej doświadczyć i muszę być w tym wiarygodny, prawdziwy. Pojmuję to jako moje najważniejsze zadanie. Oczywiście są też inne, jak to, żeby przygotować dziecko do samodzielnego życia, w jakiś sposób się nim zaopiekować, ale one też będą miały swoją mądrość i jeśli pokażę im te podstawowe rzeczy, to reszta niejako załatwi się sama. Daje im taki kompas, gdzie oni po prostu nie pobłądzą.

Maciej zwraca uwagę na ogromną pokorę św. Józefa.

– Pokora św. Józefa jest w ogóle poza zasięgiem. To jest święty bardzo potrzebny w tych czasach, w których żyjemy. Jego postawa jest dokładnie na drugim biegunie tego, w jaki sposób się lansuje mężczyzn i w ogóle życie człowieka. Święty Józef był wycofany, skupiał się na rodzinie, zapewniał byt Maryi, nie brylował na salonach. Żyjemy w takim świecie i również ja jako artysta żyję w takim świecie, że kluczem jest to brylowanie na salonach. Masa ludzi marzy o tym, żeby się pokazywać. Mężczyzna ma być tym, który błyszczy, który jest przebojowy, niesłychanie ekspansywny, że sobie znakomicie radzi. To jest bardzo trudne, żeby odnaleźć w tym wszystkim coś z drugiego bieguna. Dla mnie to jest taki święty, który jest absolutnie poza zasięgiem moich wyobrażeń, że można być aż tak pokornym. Podziwiam go, ale to jest taki podziw trochę graniczący z lękiem, to jest taki podziw, który pokazuje mi, że tak trzeba, ale także wiem, że to jest bardzo trudne. Myślę, że to jest postać, która uświadamia, że to jest nasz wzór. Świat kompletnie odbiegł od tego, co on robił, jak żył. Uważam, że powinniśmy go stawiać za wzór, zwłaszcza w zawodach artystycznych, gdzie jesteśmy wszyscy narcyzami, egoistami zapatrzonymi w swoją karierę i w siebie. To jest bardzo trudne,  ale niezbędne, dlatego że bez tego staniemy się takimi „Piotrusiami Panami”, czyli staniemy się kimś takim, jakim obecnie oferuje nam świat. A świat proponuje nam, żeby nie było obowiązków, nie było odpowiedzialności. Natomiast św. Józef proponuje nam dokładnie na odwrót: odpowiedzialność i obowiązki. Dla mnie to jest figura absolutnie niezwykła. Pomimo, że on jest bardzo odległy, to  powinno się absolutnie brać z niego przykład. Jego postawa jest kompletnie niewystępująca w naszym świecie i tym bardziej pożądana.

Krzysztof Kuziemkowski – od 25 lat mąż, ojciec czwórki dzieci, dziadek, przedsiębiorca. Dla niego ojcostwo jest czymś, co ciągle na nowo odkrywa.

Ojcostwo jest wyzwaniem. Człowiek po prostu cały czas stara się być taką figurą, kręgosłupem dla swoich dzieci, żeby miały obraz rodziny, małżeństwa, pozytywny obraz ojca. Chociaż wiadomo, że bywa różnie w życiu codziennym, bo przecież zdarzają się różne sytuacje stresowe, nie zawsze człowiek zachowuje się tak jak powinien, ale staram się każdego dnia być dla swoich dzieci w pewien sposób autorytetem w dzisiejszych trudnych czasach. Szukam wsparcia, dlatego wraz z żoną formujemy się w Kościele katolickim na drodze neokatechumenalnej od 12 lat, gdzie człowiek może wzrastać. Bardzo mi to pomaga, ale także potrzebne jest wsparcie innych ojców. Dlatego należę do ciekawej inicjatywy, która powstała dla ojców, czyli Klub Ojcowski. Dostaję tam dużo wskazówek i możliwości pracy nad sobą, oczywiście opartych na wartościach katolickich. Moje ojcostwo na początku drogi było zupełnie inne niż to, które jest obecnie. Miałem różne relacje ze swoim ojcem, który też miał swoje problemy, swoje zmagania pokoleniowe pewnie, które też jego ojca dotykały, więc szukałem poprawy dla swojego ojcostwa, żeby być dobrym ojcem, żeby być kochającym ojcem, żeby mieć relacje ze swoimi dziećmi, żeby przede wszystkim mieć więcej czasu dla nich. Kiedyś właśnie miałem tego czasu bardzo niewiele, pędziłem, nie dostrzegałem pewnych rzeczy, a teraz z perspektywy widzę, że czas poświęcony dla dzieci jest bardzo ważny. Widzę to zwłaszcza kiedy mojej najstarszej córki nie ma, bo założyła już własną rodzinę i mam świadomość, jak figura ojca jest potrzebna. Chociaż czasami ciężko jest z relacjami, z dialogiem, ale staram się po prostu być i świadczyć jako ojciec i wspomagać ich, jak się otwierają. Staram się łapać tę chwilę i wykorzystać w pełni. Daję przykład każdego dnia tym, że odciążam żonę w zwykłych przyziemnych sprawach, by moje dzieci widziały jak prawidłowo buduje się relacje, że nie tylko coś bierzemy, ale również staramy się dawać. Moje ojcostwo cały czas się zmienia, ale praca nad sobą owocuje. Zrozumiałem wiele rzeczy przez sytuacje, które się wydarzyły i znalazłem również wybaczenie dla swojego ziemskiego ojca, który był dobrym człowiekiem, kochałem go, ale miał słabość związaną z alkoholem i dlatego nasze relacje były różne. Dlatego bardzo mocno przylgnąłem do Boga Ojca i Jego mam za wzór bycia dobrym ojcem.

Dla Krzysztofa św. Józef może być wzorem dla ojców, choć sam dotarł do świętego inną drogą.

Pierwszy raz, kiedy zacząłem się zwracać do św. Józefa, to było kilka lat temu. Modliłem się do niego codziennie po Koronce w związku z tym, że prowadziłem działalność gospodarczą i ta działalność za bardzo mi nie szła tak po ludzku. Dlatego pojawiła się regularna codzienna modlitwa do patrona ludzi pracy. Z firmą bywało różnie, ale z perspektywy czasu widzę, że Bóg za przyczyną św. Józefa miał plan. Wyrwał mnie z tej firmy, dlatego że to był taki mój bożek, który zabierał mi bardzo dużo czasu, którego miałem mniej dla rodziny, dla żony, dla dzieci, byłem często zestresowany. Teraz już tej firmy nie prowadzę. Do św. Józefa zwracam się nadal, nawet teraz mam przed sobą modlitewnik do św. Józefa, który wydała s. Bożena Maria Hanusiak. Zawierzyłem również swoją rodzinę w Sanktuarium św. Józefa w Kaliszu. Postać tego świętego jest dla mnie bardzo intrygująca, tajemnicza, o której nadal bardzo mało się mówi i dlatego sam staram się zgłębiać jego historię. Niedawno trafiłem na historię sióstr zakonnych, które mają u siebie figurę św. Józefa i jeżeli mają jakiś problem, to zanoszą go na karteczce właśnie pod tę figurę, i on to rozwiązuje. Wspaniałe świadectwo, więc wszystko przede mną.

Droga do św. Józefa bywa czasem burzliwa i nieoczekiwana, ale niezmiernie ważna, by zrozumieć sens pojawienia się tego człowieka na kartach Pisma Świętego i w życiu Jezusa Chrystusa. To w Nim „Jezus widział czułość Boga” – przypomniał Franciszek. Niech więc każdy z nas, a zwłaszcza ojcowie, kierują swój wzrok na św. Józefa i jego życie jak kalkę przykładają do swojego i korygują to, co złe. Niech wracają do wzoru, bo Józef nigdy nie szukał dróg na skróty, ale brał odpowiedzialność za życie najbliższych mu osób.

Anita Suraj-Bagińska/radiomaryja.pl

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl