Rzecznik KSP o pieszych podczas Marszu Niepodległości: Przyjechali pociągami i autokarami na zaproszenie organizatorów
Fakt pojawienia się pieszych w Alejach Jerozolimskich i burdy, które spowodowali m.in. pseudokibice uniemożliwiły przejazd jakichkolwiek pojazdów – poinformował rzecznik KSP nadkom. Sylwester Marczak. Dodał, że było tam tylu pieszych, ponieważ setki osób przyjechały pociągami i autokarami na zaproszenie organizatorów Marszu Niepodległości.
Jak podkreślali podczas czwartkowej konferencji organizatorzy Marszu Niepodległości, Zarząd Stowarzyszenia Marsz Niepodległości podjął wszelkie możliwe działania, żeby zapobiec prowokacjom i żeby uniknąć eskalacji wydarzeń. Natomiast według stowarzyszenia „policja złamała wszelkie ustalenia”.
„Pan Marczak, rzecznik stołecznej policji, przerzuca na nas odpowiedzialność za wczorajsze wydarzenia. Ja tylko powiem o bardzo ważnej sprawie. Od wczoraj większość kierowców usłyszała takie słowa od drogówki, że mają parkować na Woli i na marsz dostać się pieszo. Stąd po godz. 14.00 zaobserwowaliśmy tak dużą liczbę pieszych” – zaznaczał podczas konferencji rzecznik Stowarzyszenia Marszu Niepodległości Damian Kita.
Z kolei prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Robert Bąkiewicz mówił, że zarząd stowarzyszenia zrobił wszystko, aby nie doszło do tych prowokacji m.in. apelował o to, żeby świętowanie odbywało się w sposób zmotoryzowany w samochodach, na motocyklach, czy na rowerach.
„To w dużej mierze się udało o tyle, że przyjechało bardzo dużo tych samochodów. Natomiast policja nie dała możliwości udziału w świętowaniu tym zgromadzonym, blokowała ich w korkach dwie, trzy godziny, a innym kazała zostawić samochody i dołączać do ludzi poruszających się po Alejach Jerozolimskich” – powiedział Robert Bąkiewicz.
Do tych słów odniosła się Komenda Stołeczna Policji.
„Jest to nic innego jak kolejna próba zrzucenia z siebie odpowiedzialności za to, do czego doszło 11 listopada na ulicach Warszawy. Najpierw Pan Robert Bąkiewicz mówił o przejeździe zmotoryzowanym, by później samemu udać się pieszo ramię w ramię z innymi” – przekazał nadkom. Sylwester Marczak.
Jak podkreślił rzecznik KSP, fakt pojawienia się pieszych na Alejach Jerozolimskich i burdy, które spowodowali m.in. pseudokibice uniemożliwiły przejazd jakichkolwiek pojazdów, tak osób prywatnych, jak i komunikacji miejskiej.
„Jeżeli Stowarzyszenie zastanawia sią, dlaczego było tam tylu pieszych, to setki osób przyjechały pociągami i autokarami, właśnie na ich zaproszenie. Osoby te poruszały się później właśnie pieszo” – podał nadkom. Marczak.
„Należy mieć na uwadze, że do udziału w Marszu Niepodległości zapraszał Pan Robert Bąkiewicz. Policjanci kierujący ruchem drogowym w centrum miasta jedynie wskazywali niektórym kierującym, że nie ma możliwości wjazdu autem w strefę, gdzie po ulicach poruszają się osoby piesze” – poinformował nadkom. Marczak.
Dodał, że przez ten rejon można było przemieścić się tylko pieszo, o ile ktoś musiał koniecznie to zrobić.
„Żaden z policjantów nie kazał komukolwiek iść w nielegalnym zgromadzeniu” – wyjaśnił rzecznik KSP.
W środę ulicami Warszawy przeszedł Marsz Niepodległości. Mimo że – zgodnie z zapowiedziami organizatorów – miał być zmotoryzowany – wielu uczestników brało w nim udział pieszo. Podczas Marszu doszło do zamieszek; policja informowała m.in., że na rondzie de Gaulle’a w stronę policjantów poleciały kamienie i race. KSP informowała, że zgromadzenie pieszych jest nielegalne.
W związku z przestępstwami po środowym Marszu Niepodległości zatrzymano dotychczas 36 osób; wystawiono także ponad 260 mandatów, do sądu trafiło 420 wniosków o ukaranie. Rannych zostało 35 policjantów, a łącznie zatrzymano ponad 300 osób.
PAP