fot. pixabay.com

Rybacy rekreacyjni domagają się rekompensat w związku z unijnymi zakazami połowu dorsza

Do rybaków rekreacyjnych do końca drugiego kwartału trafi 20 milionów złotych – zapowiedział minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk. Protestujący rybacy mówią, że to za mało i wzywają ministra do rozmów.

Armatorzy zajmujący się rybołówstwem rekreacyjnym są w trudnym położeniu po decyzji unijnych władz, które wprowadziły od stycznia zakaz połowu dorsza we wschodniej części Bałtyku, także rekreacyjnego. Rygory zostały wprowadzone w związku z fatalnym stanem populacji tego gatunku.

– Postulowaliśmy o trzy rzeczy: o godne odejście od zawodu, rekompensaty dla naszych załóg, rekompensaty za czas przestoju lub złomowanie naszych jednostek – wskazał Krzysztof Plewka, armator jednostek z Władysławowa, członek sztabu kryzysowego rybołówstwa rekreacyjnego.

Minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk zapewnił, że armatorzy jednostek rekreacyjnych mogą liczyć na wsparcie.

– Przygotowaliśmy kwotę 20 mln, która zostanie rozdysponowana dla rybaków rekreacyjnych. Obecnie trwają prace legislacyjne tak, by w drugim kwartale czyli w tych miesiącach, pieniądze trafiły dla rybaków rekreacyjnych – powiedział min. Marek Gróbarczyk.

Każdy rybak powinien dostać w granicach 200 tys. zł. To jednak nie satysfakcjonuje armatorów, którzy w poniedziałek podjęli protest. Do portu we Władysławowie wpłynęło ok. 50 jednostek z Kołobrzegu, Darłowa, Ustki i Łeby. Armatorzy zapowiadają, że jeśli minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej nie podejmie z nimi negocjacji, to dojdzie do zaostrzenia protestu. W nieoficjalnych rozmowach protestujący przyznają, że od godzin rannych w środę może dojść do zablokowania strategicznych portów.

 

TV Trwam News

drukuj