Rozłam w partii Szymona Hołowni
Polska 2050 finalizuje porozumienie wyborcze z PSL-em. Jeszcze przed majówką mamy poznać szczegóły wspólnego startu obu partii w jesiennych wyborach parlamentarnych. Tymczasem lokalni działacze opuszczają ugrupowanie Szymona Hołowni.
– Podjęliśmy dzisiaj trudną dla nas decyzje – poinformowała Monika Jadwiga Piątkowska.
Większość członków partii Polska 2050 w okręgu 20, czyli powiatach otaczających Warszawę opuściło partię.
– Nie możemy zgodzić się na stawianie interesu partyjnego czy osobistego ponad interesem całej, demokratycznej wspólnoty – powiedzieli działacze.
Dziś większość członków partii Polska 2050 SH budujących okręg 20 (Warszawa) podjęła trudną decyzje o rezygnacji z partii. Zapewniamy, że swojej aktywności nie kończymy… pic.twitter.com/atrqRWbUAa
— Monika Jadwiga Piątkowska (@MJPiatkowska) April 24, 2023
Kierownictwo Polski 2050 przekonuje, że koło partii w tzw. obwarzanku warszawskim zostało zamknięte przed tygodniem. Zarząd Krajowy uznał, że ich przedstawiciele w terenie nie wywiązali się z wyznaczonego obowiązku, czyli tworzenia list wyborczych na jesiennie wybory parlamentarne.
– Oczekujemy od naszych koleżanek i kolegów w strukturach, że będą wykonywali swoje zadania bardzo poważnie. Tutaj nie było tego poważnego traktowania – tłumaczył poseł Mirosław Suchoń.
Media spekulują o innych, nieznanych publicznie powodach rozstania działaczy z partią. Finalizuje się wspólny strat Polski 2050 z PSL-em. Jeszcze przed majówką mamy poznać szczegóły. Według nieoficjalnych informacji w okręgu 20, do którego należeli działacze Szymona Hołowni, jedynka na liście została przyznana Ludowcom.
– Gdzieś jest to drugie dno, czyli walka o miejsca na listach wyborczych czy po prostu jakaś kalkulacja tego, kto ma faktycznie realne szanse na to, aby dostać się do parlamentu – wskazał politolog Bartosz Brzyski.
Druga teoria to słabe sondaże Polski 2050 i ucieczka działaczy do większej partii – być może do Platformy Obywatelskiej. Polska 2050 i PSL nie chcą wspólnego startu całej opozycji, o co od miesięcy apeluje Donald Tusk. Szef PO nie krył żalu wobec liderów tych partii, jednak teraz spuścił z tonu.
– Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia to są ludzie przyzwoici. (…) Możemy się z nimi nie zgadzać, ale ja chcę z nimi współpracować i będę współpracował. To są patrioci i będę o nich mówił wyłącznie dobrze – zaznaczył Donald Tusk.
Platforma prowadzi swoją prekampenię. Odwiedza kolejne województwa – tym razem podkarpackie. Organizuje spotkania z wyborcami. Prawdziwa kampania przed jesiennymi wyborami ma się oficjalnie rozpocząć 4 czerwca. Donald Tusk zapowiedział na ten dzień marsz swoich zwolenników ulicami Warszawy.
– Musimy pokazać całej Polsce i tej władzy, że Polki i Polacy przestali się bać. Nie damy się zaszczuć – wskazał przewodniczący PO.
4 czerwca to symboliczna data. Tego dnia w 1989 roku odbyły się w Polsce pierwsze częściowo wolne wybory parlamentarne. Jednak 3 lata później, w nocy z 4 na 5 czerwca 1992 roku, został odwołany rząd Jana Olszewskiego. Przeciwnicy ówczesnego premiera chcieli zatrzymać publikację listy polityków współpracujących z komunistycznymi władzami i służbami. Swój udział w obaleniu premiera Olszewskiego miał właśnie Donald Tusk.
– Wtedy, gdy była próba przeprowadzenia głębokich reform państwa na początku lat 90. (…) jednym ze współautorów powstrzymania tych głębokich, dobrych reform dla Polski był Donald Tusk – przypomniał Piotr Müller.
To nie pierwszy taki marsz organizowany w ostatnim czasie przez przewodniczącego Tuska. To jednak wyłącznie mobilizacja twardego elektoratu Platformy – ocenił Bartosz Brzyski.
– Jest też irytacja bardziej miękkiego elektoratu, który czuje się przymuszany do tego, aby na ten marsz iść takimi hasłami, że kto nie idzie, ten jest za PiS-em – podkreślił politolog, Bartosz Brzyski.
Politycy innych partii opozycyjnych uważają, że marsz 4 czerwca jest wydarzeniem partyjnym i nie będą brać w nim udziału. Wyjątkiem jest Lewica, która nie wyklucza swojej obecności.
TV Trwam News