Rosja „dba” o dobre imię Armii Czerwonej
Pięć lat łagru – taka kara już niebawem może grozić w Rosji tym, którzy będą mówić lub pisać o zbrodniach, jakie Armia Czerwona popełniła podczas II wojny światowej.
Dokument chroniący „cześć Armii Czerwonej” popierają wszystkie partie zasiadające w Dumie. Projekt ustawy, która wprowadza taką odpowiedzialność karną forsują ugrupowania Władimira Putina.
Według projektu posłanki Jednej Rosji, karane będzie m.in. „negowanie wyroku Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze”, czy np. „negowanie działalności armii państw koalicji antyhitlerowskiej w sferze podtrzymywania pokoju i bezpieczeństwa w czasie II wojny światowej”.
Prof. Mieczysław Ryba, historyk, wykładowca KUL i WSKSiM zwraca uwagę, że w Rosji odcinanie Armii Czerwonej od zbrodni komunistycznych robi się na sposób siłowy, stąd pomysł wprowadzenia ustawy.
– To jest polityka historyczna; ona jest trochę porównywalna z niemiecką, tylko że niemiecka zrobiona jest w „białych rękawiczkach”. Natomiast w Rosji nie uprawia się polityki w białych rękawiczkach, w związku z czym jeśli chce się dbać o dobre imię Armii Czerwonej, tzn. odciąć ją od zbrodni komunistycznych, to robi się to na sposób siłowy i za tym musi iść ustawa. Mówiąc naszym językiem – z prawdą walczy się na sposób ustawowy; dla nich to jest bardzo istotna rzecz. Oni ostatecznie mogą sobie określać, czy NKWD dokonywało jakichś zbrodni, natomiast Armia Czerwona jest tą, która wyzwoliła Europę i przyniosła jej wolność – to jest ich główna teza, a metody charakterystyczne dla tych surańskich, czy mongolskich państw czysto siłowe – powiedział prof. Mieczysław Ryba.
Prof. Mieczysław Ryba akcentuje, że „to powrót do czasów carskich, gdzie nad wszystkim dominował przymus państwowy”.
– Przede wszystkim będziemy mieli do czynienia z pewnymi represjami w stosunku do jakichś środowisk wolnościowych w Rosji, które chciałyby na sposób prawdziwościowy chociażby uprawiać naukę. Pamiętajmy, że tutaj możemy mówić też o badaniach naukowych, które absolutnie będą w sprzeczności z tą ustawą. To jest jednak powrót do czasów – jeśli nie do komunistycznych – to do jakichś carskich, gdzie nad wszystkim dominował przymus państwowy – akcentuje prof. Mieczysław Ryba.
RIRM