fot. PAP/Radek Pietruszka

Protestujący związkowcy ze spółek energetycznych oskarżają rząd o brak dialogu

Trzy największe centrale związkowe – NSZZ „Solidarność”, Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych i Forum Związków Zawodowych – protestowały w środę w Warszawie. Związkowcy apelują do rządu o prawdziwy dialog. Zapewnili, że dzisiejsza manifestacja to dopiero początek, jeśli rządzący nie zrealizują ich postulatów. 

Do stolicy przyjechali związkowcy z różnych branż i regionów. Największą reprezentacje stanowili pracownicy górnictwa i energetyki, którzy obawiają się o swoje miejsca pracy w związku z transformacją energetyczną Polski, narzuconą przez Unię Europejską. Nie zabrakło pracowników kopalni i elektrowni Turów.

– Po rozwaleniu elektrowni i kopalni będzie klapa – mówił jeden z protestujących.

Protestujący złożyli petycję w Przedstawicielstwie Komisji Europejskiej, domagając się natychmiastowej reakcji na postanowienie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej o wstrzymaniu wydobycia w kopalni Turów. Związkowcy protestowali przed poszczególnymi ministerstwami oraz Kancelarią Prezesa Rady Ministrów.

– Domagamy się, żeby rozmawiał ze stroną Czeską, a także z nami o tym, jak będzie restrukturyzowana cała branża energetyczna – powiedział Marcin, górnik z kopalni Turów.

Brak dialogu to główny zarzut kierowany przez związkowców pod adresem rządu Zjednoczonej Prawicy. Protestujący wskazywali też na łamanie praw pracowników. Przekonywali, że realizowana transformacja energetyczna nie będzie sprawiedliwa, tylko dzika.

– Przez ostatnie kilkanaście lat rząd nie postarał się uczynić czegokolwiek w związku z narzucaną nam transformacją energetyczną dot. ograniczania emisji dwutlenku węgla. Świadczy to o bezsilności tego rządu oraz o tym, że wymóg UE może spowodować nagłe zwolnienie kilkunastu tysięcy ludzi z pracy – wskazał Krzysztof Dominiak z NSZZ „Solidarność” w Tauron Dystrybucja.

Związkowcy pozostawili petycje ze swoimi postulatami przed drzwiami do kancelarii szefa rządu.

– Żeby w Polsce polski rząd dialogował z polskimi pracownikami – apelował Marek Migas z NSZZ „Solidarność”.

Pracownicy liczyli na spotkanie z premierem Mateuszem Morawieckim. Wyszedł do niech tylko wicepremier Jacek Sasin. Związkowcy podkreślali, że w związku z unijną polityką zagrożone są nie tylko miejsca pracy, ale przede wszystkim bezpieczeństwo energetyczne Polski.

Nie pozwolimy na zniszczenie naszej gospodarki – deklarował przewodniczący NSZZ „Solidarność”, Piotr Duda.

– Przeżyliśmy to w latach 90. – zamykanie stoczni, zamykanie hut. Drugi raz tego błędu nie popełnimy – oświadczył Piotr Duda.

Szef „Solidarności” zaapelował ponadto do prezydenta Warszawy, Rafała Trzaskowskiego, o spełnienie warunków prawnych w związku z postawieniem w stolicy pomnika „Solidarności”. Jego autorzy bezprawnie wykorzystali historyczne logo związku.

– Panie Trzaskowski, nie zna Pan dnia ani godziny. Lepiej niech Pan przeniesie swoje biuro i ratusz pod ten pomnik. „Solidarność” potrafi. Odpiłowaliśmy Lenina, to zabierzemy naszą kochaną „Solidarność”, bo w sposób nieprawny, kłamliwy i w sposób bezczelny została wykorzystana – podkreślił Piotr Duda.

TV Trwam News

drukuj