Prof. W. Wysocki: Niemieccy historycy powinni zając się rozliczeniem własnej przeszłości
Wydaje mi się, że historycy niemieccy powinni na temat prawa się raczej nie wypowiadać. W Niemczech obowiązują jeszcze niektóre przepisy prawa z okresu III Rzeszy m. in. odpowiedzialność zbiorowa – powiedział prof. Wiesław Wysocki. Historyk odniósł się w ten sposób do krytyki wobec polskiej noweli ustawy o IPN jaką wyraziło Zrzeszenie Historyków i Historyczek Niemiec.
Kierująca związkiem Eva Schlotheuber oświadczyła we wtorek, że przedstawienie i ocena historii nie może być przedmiotem doktryny państwowej. Dodała również, że obawia się, iż ustawa doprowadzi do sterowania badań naukowych i może stanowić poważną ingerencję oraz próbę ograniczenia kręgu krytycznych naukowców.
Trzeba naprawdę złej woli, aby formułować takie zarzuty wobec polskich przepisów – mówił historyk prof. Wiesław Wysocki.
– Trzeba mieć wiele złej woli, żeby nie dostrzegać, że w nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej nie stosuje się (kary – przyp. red.) wobec badaczy historii i działalności artystycznej. Nie wyobrażam sobie, żeby można było zresztą dokonywać tego typu ingerencji w przepisy prawne innego państwa i oceniać to w ten sposób. Historycy niemieccy powinni zając się rozliczeniem własnej przeszłości. To z Niemiec w największym stopniu wyszły te fałszywe informacje, o tym, kto jest inspiratorem, organizatorem obozów koncentracyjnych i obozów zagłady – akcentował historyk.
Celem nowelizacji ustawy o IPN, którą na początku lutego podpisał prezydent RP Andrzej Duda jest walka z niesłusznym obarczeniem polskiego narodu i państwa za niemieckie zbrodnie z czasów II wojny światowej.
Jej uchwalenie wzbudziło spore kontrowersje m.in. w Izraelu czy na Ukrainie i doprowadziło do zaostrzenia się stosunków z tymi krajami.
RIRM