fot. pixabay.com

Prof. A. Nowak: Jeśli Amerykanie ustąpią z Europy i pozwolą, żeby była tu strefa wpływów franko-germańskich oraz rosyjskich – oznaczałoby to przegraną USA w walce o XXI wiek

Reportaż TV Trwam „Amerykańska dominacja czy nowy koncert mocarstw – przyczyny wojny” z cyklu „Wolność słowa” przedstawia możliwe przyczyny wojny ukraińsko-rosyjskiej i wyjaśnia, na czym polega zbieżność interesów Polski i Stanów Zjednoczonych w obecnej doktrynie geopolitycznej USA. Gośćmi programu byli politolog dr Leszek Sykulski oraz historyk i publicysta prof. Andrzej Nowak.

Choć napaść Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 r. była zaskoczeniem zarówno dla samych Ukraińców, jak i wspólnoty międzynarodowej, to stanowiła konsekwencję długotrwałej polityki władz rosyjskich. Rosji nie podoba się, że coraz więcej z terenów należących niegdyś do Związku Sowieckiego obiera kierunek zachodni, wymykając się ze strefy wpływów Kremla. Władimir Putin wręcz domaga się przywrócenia granic NATO z 1997 r., czyli opuszczenia Sojuszu m.in. przez Polskę. Jest wiele przyczyn tak śmiałych żądań.

– Przede wszystkim jest to proces policentryzacji świata. To jest proces odchodzenia od dominacji jednego głównego hegemona, jednego głównego supermocarstwa, które mniej więcej do roku 2008 było globalnym dystrybutorem dóbr publicznych takich jak bezpieczeństwo. Mam tu oczywiście na myśli Stany Zjednoczone jako supermocarstwo, które rościło sobie prawa do hegemonii liberalnej, do ingerowania w wewnętrzne sprawy innych państw pod szyldem ochrony demokracji, kwestii liberalnych, ochrony praw człowieka – zwrócił uwagę politolog dr Leszek Sykulski.

Zaznaczył, że proces ten przemija, choć będzie się wiązał z dalszymi krwawymi konfliktami. Pojawiła się konkurencja w postaci Chin, Rosji, Indii czy mniejszych potęg regionalnych, jak Turcja, Francja czy Niemcy.

– W tym kontekście niewątpliwie mamy do czynienia z chęcią osłabienia przez Stany Zjednoczone Federacji Rosyjskiej jako podmiotu, który jest traktowany wrogo, a zwłaszcza wrogo w kontekście partnerstwa rosyjsko-niemieckiego i rosyjsko-chińskiego. Wiemy doskonale, że Niemcy dążą do budowy jednego państwa europejskiego, dążą do budowy Europy federalnej. Jest to zapisane oficjalnie w umowie koalicyjnej SPD, FDP i Zielonych z jesieni 2021 roku. Wiemy również, że Francja jest nakierowana na budowę takiego państwa europejskiego. Oba kraje są niechętne obecności militarnej Stanów Zjednoczonych na kontynencie europejskim w dłuższej perspektywie. To jest zbieżne z interesem rosyjskim – wyjaśnił ekspert.

Za oficjalny powód wybuchu wojny na Ukrainie uważa się brak realizacji Porozumień Mińskich, które Ukraina odrzuciła, gdyż zakładały nadanie Donbasowi dużej autonomii, co – jak przeczuwała – mogłoby stanowić dla Rosji pretekst do stosowania „taktyki salami”.

– Krótko mówiąc, władze w Kijowie obawiały się, że z państwa unitarnego Ukraina może stać się państwem federacyjnym, co będzie powodować w ciągu kolejnych lat ogromne problemy wewnętrzne – mówił politolog.

17 grudnia 2021 r. szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow zaproponował Zachodowi podpisanie nowego traktatu bezpieczeństwa w Europie, który wprowadziłby moratorium na rozszerzanie NATO, nakazał wycofanie baz wojsk Sojuszu z państw, które przystąpiły do Paktu Północnoatlantyckiego po roku 1997 oraz zakazał rozmieszczania „broni ofensywnej” w pobliżu granic Rosji.

Na zaatakowanie Ukrainy przez Rosję mogły mieć też wpływ ukraińskie plany rozpoczęcia ofensywy w Donbasie w celu zlikwidowania tamtejszych prorosyjskich separatystów. Jednak o istnieniu takowych zamiarów władz w Kijowie informowała wyłącznie strona rosyjska, trudno więc zweryfikować prawdziwość tych doniesień.

– Trudno mi powiedzieć, czy to jest rzeczywiście prawda, ale faktem jest, że takie jest oficjalne wytłumaczenie tej sytuacji przez stronę rosyjską – podkreślił dr Leszek Sykulski.

Za „zielone światło” do ataku Rosja mogła też uznać nieudolne wycofanie się wojsk amerykańskich z Afganistanu, co wzięła za oznakę słabości Zachodu.

– Moment rejterady amerykańskiej z Azji Środkowej traktowanej naturalnie przez Rosję jako strefa jej wpływów, był przyjmowany na całym świecie jako dowód słabości – „prezydent Biden jest tak żałośnie słaby, że właściwie aż się prosi, żeby pokazać, że Ameryka jest już upadłym mocarstwem”. Rosja zresztą mówi o tym bez przerwy. Rosyjskie publikatory wciąż mówią o rozpadzie Stanów Zjednoczonych, o podziale na część meksykańską czy hiszpańskojęzyczną i anglojęzyczną, o zupełnym zniszczeniu Ameryki przez polityczną poprawność, wyolbrzymiając realne problemy – zwrócił uwagę historyk i publicysta prof. Andrzej Nowak.

Zdecydowana reakcja Zachodu na rosyjską agresję przyjmowana jest w Rosji z zaskoczeniem i postrzegana jako prowokacja, polegająca na wcześniejszym celowym udawaniu słabości, by wpędzić Rosję w pułapkę.

Prof. Andrzej Nowak stwierdził, że w Rosji bardziej uwierzono we własne marzenia niż w to, co rzeczywiście robią Stany Zjednoczone. USA bowiem od dłuższego czasu szkoliły i dozbrajały ukraińskie wojsko.

Stany Zjednoczone próbowały wcześniej aż trzech „resetów”, czyli zjednania sobie Rosji w celu zaprowadzenia światowego porządku na amerykańską modłę, gdzie ostatnim przeciwnikiem zostałyby Chiny. Obecnie – jak wskazał publicysta – niewielu jest amerykańskich polityków będących zwolennikami takich rozwiązań.

Wydaje się także, że USA dostrzegły też zagrożenia płynące ze współpracy Niemiec czy Francji z Rosją. Uwidacznia się w niej powracający w geopolityce motyw konfliktu „Behemota”, czyli potęgi kontynentalnej z „Lewiatanem” – potęgą morską.

– „Behemot” kontynentalny czyli Europa niemiecko-francuska i Rosja miałyby wreszcie wyprzeć „Lewiatana” amerykańskiego z Kontynentu Euroazjatyckiego, z jego obrzeży i w ten sposób odzyskać suwerenność w Eurazji. Wizje, które wydają się dalekimi rojeniami geopolityków i to sprzed stu lat, w istocie są częścią dzisiejszej realnej polityki – zaznaczył historyk.

Stąd też Stany Zjednoczone starają się bardziej niż jeszcze kilka lat temu stawiać na sojuszników w Europie Środkowej, głównie Polskę. Stosują m.in. strategię „offshore balancingu”.

– Strategia „offshore balancingu” polega na realizacji wpływów amerykańskich za pomocą porozumiewania się z lokalnymi liderami, z takimi państwami, które są regionalnymi mocarstwami – czy to gospodarczymi, czy militarnymi – i w ten sposób realizować swoje własne interesy, ponieważ już dzisiaj Stany Zjednoczone, w związku z rywalizacją z Chińską Republiką Ludową, nie są w stanie utrzymywać swojej wysuniętej obecności w tak wielkim stopniu, jak było to jeszcze w latach 90-tych – wyjaśnił dr Leszek Sykulski.

W ramach tej strategii Stany Zjednoczone starają się osłabiać swoich przeciwników za pomocą „junior partnerów”, czyli stosują strategię przenoszenia odpowiedzialności. W taki właśnie sposób chcą osłabić Rosję, kiedy inwestują swoje fundusze w militarną pomoc Ukrainie.

Obecnie interesy „junior partnerów”, czyli m.in. Polski, są zbieżne z interesami Stanów Zjednoczonych.

– Jeśli Amerykanie stąd ustąpią, znikną, pozwolą, żeby tu była tylko strefa wpływów franko-germańskich z jednej strony, z drugiej zaś rosyjskich, to oznaczałoby przegraną Ameryki w walce o XXI wiek. To nie są tylko nasze pobożne życzenia. Tak myślą w tej chwili amerykańscy stratedzy, a w każdym razie duża ich część. To moim zdaniem stwarza przesłankę do założenia, że Ameryka nie wycofa się łatwo z tego regionu – zaznaczył prof. Andrzej Nowak.

radiomaryja.pl

drukuj