fot. pixabay.com

Presja na wschodnią flankę

Działania reżimu Alaksandra Łukaszenki, a także obecność grupy Wagnera na Białorusi, budzą zaniepokojenie Stanów Zjednoczonych. Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego, John Kirby, zapowiedział, że USA będą monitorowały sytuację.

Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej uległa pogorszeniu za sprawą migracyjnego szantażu stosowanego przez Alaksandra Łukaszenkę, a także obecności najemników z grupy Wagnera. Na wschodnią flankę spogląda nie tylko Warszawa, ale też Amerykanie. A w agresywnej retoryce reżimu białoruskiego dopatrują się zagrożenia dla państw Bałtyckich: Polski, Litwy, a także Łotwy.

– Przyglądamy się temu bardzo, bardzo uważnie. Z pewnością podchodzimy poważnie do prowokacyjnych działań i wojowniczej retoryki władz Białorusi. Mogę tylko powiedzieć, że jesteśmy w stałym kontakcie z naszymi sojusznikami w NATO i podzielamy ich obawy – zaznaczył John Kirby.

Stany Zjednoczone – wobec rosnących zagrożeń – podtrzymują swoje zobowiązania wobec krajów wschodniej flanki, wynikające wprost z członkostwa w NATO.

– Nic się nie zmieniło co do naszego zobowiązania, by bronić naszych sojuszników w NATO. (…) Prezydent Biden zwiększył o ok. 20 tysięcy liczbę żołnierzy amerykańskich w NATO, szczególnie na wschodniej flance. Prowadzimy procesy, dzięki którym możemy utrzymać tę obecność na dłuższą metę. Aktualnie mamy ok. 100 tys. żołnierzy działających w rejonie europejskim, co stanowi największą liczbę od wielu lat, sięgając czasów zimnej wojny – dodał Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA.

Amerykanie wskazują, że Grupa Wagnera stanowi zagrożenie nie tylko dla Europy, ale także dla państw afrykańskich, gdzie również odnotowano obecność najemników.

TV Trwam News

drukuj