Presja na wschodnią flankę
Działania reżimu Alaksandra Łukaszenki, a także obecność grupy Wagnera na Białorusi, budzą zaniepokojenie Stanów Zjednoczonych. Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego, John Kirby, zapowiedział, że USA będą monitorowały sytuację.
Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej uległa pogorszeniu za sprawą migracyjnego szantażu stosowanego przez Alaksandra Łukaszenkę, a także obecności najemników z grupy Wagnera. Na wschodnią flankę spogląda nie tylko Warszawa, ale też Amerykanie. A w agresywnej retoryce reżimu białoruskiego dopatrują się zagrożenia dla państw Bałtyckich: Polski, Litwy, a także Łotwy.
– Przyglądamy się temu bardzo, bardzo uważnie. Z pewnością podchodzimy poważnie do prowokacyjnych działań i wojowniczej retoryki władz Białorusi. Mogę tylko powiedzieć, że jesteśmy w stałym kontakcie z naszymi sojusznikami w NATO i podzielamy ich obawy – zaznaczył John Kirby.
Stany Zjednoczone – wobec rosnących zagrożeń – podtrzymują swoje zobowiązania wobec krajów wschodniej flanki, wynikające wprost z członkostwa w NATO.
– Nic się nie zmieniło co do naszego zobowiązania, by bronić naszych sojuszników w NATO. (…) Prezydent Biden zwiększył o ok. 20 tysięcy liczbę żołnierzy amerykańskich w NATO, szczególnie na wschodniej flance. Prowadzimy procesy, dzięki którym możemy utrzymać tę obecność na dłuższą metę. Aktualnie mamy ok. 100 tys. żołnierzy działających w rejonie europejskim, co stanowi największą liczbę od wielu lat, sięgając czasów zimnej wojny – dodał Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA.
Amerykanie wskazują, że Grupa Wagnera stanowi zagrożenie nie tylko dla Europy, ale także dla państw afrykańskich, gdzie również odnotowano obecność najemników.
TV Trwam News