fot. PAP/Adam Warżawa

Politycy PO: Przegrana Agnieszki Pomaski i Romana Szełemeja nie jest wotum nieufności dla Donalda Tuska

Agnieszka Pomaska i Roman Szełemej jako jedyni z kilkunastu kandydatów w wyborach na szefów regionów PO zostali publicznie poparci przez Donalda Tuska. Ich przegrana wywołała pytania, czy jest to wotum nieufności wobec szefa partii. Działacze PO z tych regionów zapewniają jednak, że nie.

23 października 2021 roku Platforma Obywatelska wybrała przewodniczącego, którym został Donald Tusk (jako jedyny kandydat otrzymał 97,4 proc. głosów), a także szefów regionów i powiatów. W sześciu regionach była rywalizacja o fotel przewodniczącego między co najmniej dwoma kandydatami (w Lublinie było ich aż trzech).

Donald Tusk, lider PO, wypowiedział się publicznie w sprawie kandydatów na szefów regionu pomorskiego i dolnośląskiego.

Na Pomorzu poparł jedyną kandydującą na szefa regionu kobietę – Agnieszkę Pomaską, której konkurentem był marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk.

Na Dolnym Śląsku poparł prezydenta Wałbrzycha Romana Szełemeja, z którym rywalizował Michał Jaros, poseł KO.

Jednak 23 października br. Agnieszka Pomaska i Roman Szełemej przegrali w swoich regionach. Czy można to interpretować jako formę wotum nieufności dla Donalda Tuska ze strony regionalnych działaczy? Pytani o to politycy PO zarówno w oficjalnych, jak i nieoficjalnych rozmowach przekonują, że nie jest to właściwa interpretacja.

Wypowiadała się na ten temat m.in. była posłanka i europosłanka PO Julia Pitera, przekonując w Radiu TOK FM, że o zwycięstwie Mieczysława Struka nad Agnieszką Pomaską zdecydowały „lokalne klimaty”, często trudne do zbadania w centrali.

„Mieczysław Struk jest marszałkiem województwa, więc on przynosi to dobro, czyli finansowanie rozmaitych inwestycji. Z punktu widzenia praktycznego i pragmatycznego rozumiem, że jest trochę lepiej znany poza obszarem Trójmiasta” – wyjaśniła.

Potwierdza to prominentny polityk PO z Pomorza, który przekonuje, że siłą Mieczysława Struka było to, iż jest samorządowcem, ponieważ ci, którzy na niego głosowali, też byli samorządowcami.

„Tu nawet nie chodzi o to, że jak marszałek województwa dysponuje pieniędzmi. Chodzi o to, że jako samorządowiec rozumie problemy innych samorządowców i jest przez nich traktowany jako swój. Natomiast Agnieszka Pomaska jest utożsamiana z wielką polityką i z Warszawą” – wyjaśnia ten polityk.

Inni też przekonują, że rywalizacja Pomaska – Struk to była walka trójmiejskiej centrali, uosabianej przez Agnieszkę Pomaskę z terenem z województwa pomorskiego – uosabianym przez marszałka. Wygrał teren.

Nieco inna sytuacja była na Dolnym Śląsku, choć tu też regionalni politycy PO przekonują, że porażki Romana Szełemeja nie można interpretować jako żółtej kartki dla Donalda Tuska. Zdaniem senatora Bogdana Zdrojewskiego, który był wśród popierających Michała Jarosa, poseł KO wygrał, ponieważ zapowiadał zmiany, natomiast Roman Szełemej był przez większość działaczy postrzegany jako przedstawiciel staus quo.

Inny polityk dolnośląski mówi wprost, że powodem porażki Romana Szełemeja było poparcie udzielone mu przez dotychczasowego p.o. lidera Grzegorza Schetynę.

„Jak Roman Szełemeja poparł Tusk, to mógł nawet dzięki temu uzyskać niezły wynik. Jednak Schetyna sprzedał mu pocałunek śmierci, bo gdy ludzie zobaczyli, iż popiera prezydenta Wałbrzycha, od razu uznali, że nie będzie on samodzielny” – mówi rozmówca.

Teraz przed PO ukonstytuowanie się nowej Rady Krajowej i wybór nowego Zarządu Krajowego, w którym w myśl statutu będzie aż 10 wiceprzewodniczących (dotąd było czterech). Połowę wiceprzewodniczących mają stanowić kobiety. Rada Krajowa ma się zebrać w listopadzie.

PAP

drukuj