Pogłębiający się lobbing w lokowaniu siłowni wiatrowych?
Elektrownie i farmy wiatrowe wpływają negatywnie na zdrowie człowieka; mówi się o hałasie, promieniowaniu, infradźwiękach, istotne są także refleksje świetlne – powiedział Janusz Zalewski, wiceminister środowiska.
Politycy PiS alarmują, że do ich biur poselskich zwracają się mieszkańcy z prośbą o interwencję ws. lokowania siłowni oraz zawierania umów na 30 lat. Z problemem zwrócili się do resortu środowiska.
Poseł Lech Kołakowski mówił w Sejmie, że polscy rolnicy zawierają niekorzystne umowy, a później nie mają możliwości odstąpienia od nich. Polityk nie ukrywa wręcz swojego zbulwersowania w związku z nasilającym się w tym sektorze lobbingiem; głównie chodzi o spółki z obcym kapitałem. Zauważa również, że samorządy kuszone dodatkowymi wpływami, w dobie pogarszającej się sytuacji budżetowej, godzą się bez zastanowienia na lokowanie siłowni.
– Inwestycje te są często finansowane z udziałem publicznych środków. Powszechnie wiadomo, że większość tych siłowni wiatrowych pochodzi z demobilu, z likwidowanych farm na zachodzie Europy, których stan techniczny jest wątpliwy i może podczas ich ponownych eksploatacji stanowić dodatkowe zagrożenie dla zdrowia i życia mieszkańców. W ocenie wielu ośrodków naukowych, światowych, jak i krajowych, bilans zysków i strat wynikający z wykorzystania energii wiatrowej jest wyjątkowo niekorzystny, ze względu na negatywne oddziaływanie na środowisko, zwierzęta, mikroklimat i zdrowie. Brak jest przy tym korzyści ekonomicznych, gdyż koszt uzyskania energii z elektrowni wiatrowej jest najwyższy. O 100 proc. wyższy od elektrowni jądrowej, 50 proc. od węglowej – zaznaczył poseł Lech Kołakowski.Wiceminister środowiska poinformował, że resort środowiska rozpoczął już prace nad zmianą ustawy o ochronie przyrody. W dokumencie mają być zawarte szczegółowe regulacje lokalizowania farm wiatrowych na obszarach cennych przyrodniczo. Ponadto akcentował, że ustawa daje i nakłada na regionalnych dyrektorów środowiska konieczność konsultacji społecznych i w ten sposób realizuje się wpływ państwa na akty prawa miejscowego.
Poseł Anna Zalewska odnosząc się do wypowiedzi ministra stwierdziła, że to tylko teoria; w Polsce od sześciu lat dyskutujemy na ten temat. Nie ma jednoznacznych uregulowań.
– Poczynając od tego, że brak jest udziału społeczeństwa i akceptacji stowarzyszeń, które protestują; przez bezwzględny, korupcyjny lobbing – od opłacania sołtysów, burmistrzów, radnych głosujących nad planami zagospodarowania przestrzennego; przez nieudolność urzędów wojewódzkich, które w sposób ewidentny, widząc łamanie ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym pozwalają na uchwalanie takich uchwał. Nie działa CBA i ABW. Umowy, jakie zawarte są z rolnikami – orzekł to Sąd Najwyższy – są z mocy prawa nieważne. Kilka ministerstw rzeczywiście powinno uszczegółowić przepisy, usprawnić dla dobra inwestorów, ale przede wszystkim dla dobra obywateli –zwracała uwagę poseł Anna Zalewska.RIRM