Niepotwierdzone doniesienia o zatrutej paszy wykorzystywanej w hodowli drobiu atakiem na polskie rolnictwo?
Nie potwierdziły się doniesienia o zatrutej na ogromną skalę paszy wykorzystywanej w hodowli drobiu. Branża drobiarska odbiera aferę jako atak na dobrze prosperującą gałąź polskiego rolnictwa.
Portal Onet, kontrolowany głównie przez kapitał niemiecki, ujawnił, że na polski rynek trafiły pasze dla drobiu, w których znajdowały się tłuszcze pochodzenia technicznego.
„Na nasze stoły trafiało mięso z komponentami do paliwa” – głosi tytuł artykułu.
W moim przekonaniu obserwujemy właśnie jeden z najsilniejszych ataków na sektor produkcji drobiu od lat. Nie ucierpią ewentualni sprawcy, ale producenci i Polska, która jest pierwszym eksporterem drobiu w Europie. Apeluję o powściągliwość w ocenie faktów.
— Szczepan Wójcik (@szczepan_wojcik) October 3, 2022
Oszustwa miała dokonać poznańska firma, która dostarczała producentom pasz tłuszcze pochodzenia technicznego, a nie spożywczego. Centralne Biuro Śledcze Policji w związku ze sprawą zatrzymało cztery osoby. Dwie zostały tymczasowo aresztowane.
„Zatrzymane osoby usłyszały zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, oszustwa co do mienia wielkich rozmiarów, poświadczania nieprawdy w dokumentacji oraz popełnienia przestępstw karno-skarbowych” – poinformowało CBŚP.
Firma z niemieckim kapitałem sprowadzała tłuszcze m.in. z Rosji, Ukrainy i Rumunii. Cysterny z towarem na polskiej granicy nie przechodziły kontroli weterynaryjnej, koniecznej przy komponentach spożywczych. Firma opisywała je jako komponenty techniczne. Dopiero w Polsce oszuści fałszowali certyfikaty i sprzedawali towar jako „tłuszcze spożywcze”. Producenci pasz zostali oszukani – powiedział prezes Krajowej Rady Drobiarstwa, Dariusz Goszczyński.
– Firmy paszowe w tym przypadku są firmami poszkodowanymi. One w dobrej wierze kupowały produkt. Firmy paszowe i cały łańcuch żywnościowy jest kontrolowany i jest nadzorowany przez właściwe instytucje – zapewnił Dariusz Goszczyński.
Co przyniesie śledztwo w sprawie "afery paszowej" czas pokaże. Najbliższe dni mogą zaważyć o stabilności sektora drobiarskiego i naszej obecności na zagranicznych rynkach. Straty wizerunkowe – bez względu na to, jaka jest prawda, mogą być ogromne. Zapraszam na komentarz. pic.twitter.com/sllX0XmIsI
— Szczepan Wójcik (@szczepan_wojcik) October 3, 2022
Mimo, że drób był karmiony paszami z niedozwolonymi dodatkami w próbkach przebadanych w ostatnich latach przez Główny Inspektorat Weterynarii, nie wykazano przekroczenia norm. Inspektorzy zbadali ponad 17 tysięcy próbek. Państwowe służby systematycznie kontrolują hodowców drobiu i producentów pasz – zapewnił wicepremier i minister rolnictwa, Henryk Kowalczyk.
– Przez ostatnie dwa lata nie stwierdzono w żadnym przypadku ani pozostałości pestycydów, ani metali ciężkich, ani również mykotoksyn – oświadczył minister Henryk Kowalczyk.
Pozytywne wyniki wskazywałyby na dużą obecność szkodliwych substancji pochodzących z olejów technicznych. Ich jednak nie wykryto.
– Na tym etapie możemy czuć się bezpieczni – podkreślił szef resortu rolnictwa.
Polska branża drobiarska jest największym producentem mięsa w Unii Europejskiej. Ponad połowa drobiu z Polski jest eksportowana. Rodzimi producenci obawiają się, że jednostkowy incydent zagrozi ich reputacji i zniechęci zagranicznych konsumentów.
– W polskich zakładach drobiarskich, patrząc na cały łańcuch, (…) mówimy o najnowocześniejszych technologiach, najnowocześniejszych systemach zarządzania, pozwalających na śledzenie, na kontrolowanie i pilnowanie tego, żeby produkty były najwyższej jakości – powiedział Dariusz Goszczyński.
Kolejny raz doniesienia medialne zastępują poważne badania i śledztwa. Tym razem zaatakowana została dobrze prosperująca w Polsce branża drobiarska – zaznaczył prezes Instytutu Gospodarki Rolnej. Szczepan Wójcik przypomniał, że nie jest to odosobniony przypadek
– Podobny atak kilka lat temu miał miejsce na sektor wołowiny, kiedy po jednym z reportaży w ogólnopolskiej telewizji doszło do ogromnych strat wizerunkowych na rynku światowym. Hodowcy stracili przeszło 600 milionów złotych – przypomniał Szczepan Wójcik.
Takiego scenariusza obawiają się producenci drobiu. Zapewniają klientów, że hodowle w Polsce są prowadzone zgodnie z obowiązującymi przepisami, a mięso spełnia rygorystyczne wymagania dotyczące jakości.
TV Trwam News