Niemcy zmagają się z poważnym kryzysem energetycznym

Coraz więcej miast w Niemczech tworzy zespoły kryzysowe i plany awaryjne na wypadek odcięcia przez Rosję dostaw gazu – podają tamtejsze media. Zachodnie państwo zaczyna zmagać się z kryzysem energetycznym.

Jak podaje „Bild”, położone na zachodzie Niemiec miasto Ludwigshafen planuje nawet utworzenie hal, gdzie w zimie będą mogli ogrzać się mieszkańcy, których nie stać będzie na ogrzewanie. Powodem kryzysu jest zmniejszanie dostaw gazu z Rosji. Dodatkowo rozpoczęło się stopniowe wyłączanie gazociągu Nord Stream, którym rosyjski gaz płynie do Niemiec.

Od godz. 6.00 rano w poniedziałek przepływ gazu jest zmniejszany w celu przeprowadzenia zapowiadanych od dawna prac konserwacyjnych. Władze w Berlinie obawiają się, że prace serwisowe mogą stać się kolejnym pretekstem do dalszego zmniejszenia przez Rosję dostaw gazu lub całkowitego ich wstrzymania.

Jakub Wiech, ekspert ds. energetyki, wicenaczelny serwisu energetyka24.pl, wskazał, że w obecnych warunkach Niemcy muszą się mierzyć z gigantycznymi problemami.

– To, co obserwujemy obecnie, czyli wstrzymanie przesyłu przez dwa z czterech głównych gazociągów biegnących z Rosji do Europy oraz ograniczenie pozostałych dwóch, to jest dla niemieckiej gospodarki coś morderczego. Nic dziwnego, że rząd federalny oraz rządy landowe decydują się już teraz na komunikację z obywatelami, z przedsiębiorcami w kwestii potencjalnych zagrożeń, jakie wynikają z tej sytuacji i środków zaradczych, jakie mogą być przedsięwzięte, żeby minimalizować te niebezpieczne okoliczności. Wicekanclerz Niemiec Robert Habeck już teraz mówi o konieczności oszczędzania energii. Przypomina, że można też wyegzekwować to prawnie – mówił ekspert.

Tymczasem poinformowano, że Kanada zwróci Niemcom serwisowaną u siebie turbinę dla gazociągu Nord Stream, czyniąc w ten sposób wyjątek od sankcji nałożonych wcześniej na Rosję.

Zuzanna Dąbrowska/RIRM