fot. pixabay.com

Niemcy: Rusza odroczony proces przeciwko byłej sekretarce ze Stutthofu

96-letnia była sekretarka obozu koncentracyjnego Stutthof Irmgard Furchner, oskarżona o współudział w mordzie 11 tys. osób, ma dziś stanąć przed sądem. Pierwotnie proces miał się rozpocząć 30 września br., jednak kobieta uciekła w dniu rozprawy.

Rozpoczęcie procesu w Itzehoe (Szlezwik-Holsztyn) zostało odroczone, ponieważ oskarżona rano w dniu rozprawy uciekła z domu opieki, w którym mieszkała i nie stawiła się w sądzie. Dopiero po kilku godzinach została zatrzymana przez policję i trafiła do aresztu. Złożyła jednak skargę na zatrzymanie.

Po rozpatrzeniu skargi sąd zawiesił nakaz aresztowania i poinformował, że „zwolnił oskarżoną z aresztu, nakazując środki zabezpieczające”. Według informacji tygodnika „Spiegel”, Irmgard Furchner musi nosić elektroniczną bransoletkę na kostce.

Jeszcze przed rozprawą Irmgard Furchner poinformowała w liście do sędziego prowadzącego, że nie chce się stawić w sądzie. Obawiała się szyderstwa i wyśmiania. W procesie karnym obecność oskarżonego jest jednak niezbędna.

Na rozprawie odczytany ma być akt oskarżenia.

96-latka jest oskarżona o to, że w okresie od czerwca 1943 r. do kwietnia 1945 r. jako stenotypistka i maszynistka w komendanturze niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof pomagała kierownictwu obozu w systematycznym zabijaniu więźniów.

Irmgard Furchner była sekretarką komendanta obozu Paula Wernera Hoppego.

„To właśnie Paul Werner Hoppe sporządzał rozkazy egzekucji, przydzielał warty i sporządzał listy deportacyjne do pociągów do Auschwitz” – podkreśla tygodnik „Spiegel”.

Irmgard Furchner była już trzykrotnie – w latach 1954, 1964 i 1982 – przesłuchiwana: w postępowaniu przeciwko komendantowi obozu Paula Wernera Hoppe i innym ówczesnym oprawcom z SS. Za każdym razem miała jednak status świadka, a nie oskarżonego. Tłumaczyła wówczas, o czym przypomina „Spiegel”, że „listy o zagazowaniu ludzi nie przechodziły przez moje ręce, ani nie widziałam takich rozkazów, ani Paul Werner Hoppe nie dyktował mi takich listów (…) O tym, że ludzie byli rozstrzeliwani, mówiło się między nami. Egzekucje nie zdarzały się tak często, aby mogło powstać wrażenie, że wykonywane są codziennie”.

PAP

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl