fot. https://pixabay.com/

[NASZ DZIENNIK] Wciąganie dzieci w zło

„Dla osiągnięcia swych politycznych celów opozycja nie cofnie się przed niczym. Niedzielny marsz polityczny i wiece organizowane w kilku miastach Polski pokazały, że zastosowano najbrudniejsze metody, w tym cyniczne i bezwzględne wykorzystywanie dzieci” – pisze Urszula Wróbel na łamach „Naszego Dziennika”.

W mediach społecznościowych przechwalano się tym, jak wiele z nich skandowało wulgaryzmy, niosło polityczne transparenty z hasłami nawołującymi do przemocy. Nieodosobnione były przypadki dzieci, które na czole miały namalowane osiem gwiazdek – jako wulgarne określenie odnoszące się do partii rządzącej. Szokujące sceny rozegrały się m.in. na marszu w Krakowie. Rozemocjonowana dziewczynka, zachęcana przez dorosłych, wykrzykiwała: „Kobiety mają prawa, a teraz PiS chce je odebrać. Kobiety dostały te prawa, a teraz PiS co chce zrobić? Chce nam je odebrać! Po co? Jaka jest różnica płci? Kobiety mają te same prawa co chłopcy”. Jej wystąpienie zostało nagrane i udostępnione w mediach społecznościowych.

Zdaniem Agnieszki Jackowskiej, pedagog, członka Rady Rodziny przy MRiPS, takie przypadki są dowodem na to, że nasila się tendencja instrumentalnego wykorzystywania dzieci do celów politycznych.

– To jest walka ideologiczna, którą sterują osoby dorosłe – zwraca uwagę w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”.

Jak zaznacza, dzieci wykorzystuje się dlatego, że nie są one jeszcze w pełni ukształtowane.

– W ten sposób można nimi łatwiej manipulować i wykorzystywać do sporów ideowych i politycznych. A przecież te spory o podłożu politycznym powinny się toczyć wyłącznie miedzy ludźmi dorosłymi – przypomina Agnieszka Jackowska.

Pedagog jednoznacznie stwierdza, że mamy tu do czynienia z zaprzeczeniem czy wypaczeniem relacji dorosły – dziecko.

– Dorosły powinien być dla dziecka opiekunem. Wykorzystywanie swojej przewagi wynikającej z wieku, doświadczenia po to, aby osiągnąć swój cel, jest bezduszne. Na pewno nie możemy tego nazwać zdrową relacją. Jest to raczej przejaw cynizmu i bezwzględności dorosłego. Wielka szkoda, jeśli tym dorosłym jest ktoś bliski dziecku, kto powinien dawać mu przykład. Dorośli zapominają o podstawowej rzeczy: ich obowiązkiem jest ochrona dzieci, otaczanie ich miłością, a nie wciąganie dzieci w zło, nurzanie ich w brudach zepsutego świata – akcentuje Agnieszka Jackowska.

Pedagog zaznacza, że wykorzystanie dzieci jest cynicznym działaniem, które ma także manipulować ludźmi dorosłymi.

– Sposób mówienia dziecka, jego niewinny wygląd i cały przekaz – wszystko to ma działać na emocje dorosłych. W ten sposób niejako podprogowo dorosły powinien odczuwać pozytywne myśli, kiedy je widzi i słyszy. Posługiwanie się dziećmi nie było więc przypadkowe – wyjaśnia.

 

Niemoralne działania

Zbulwersowana faktem takiego wykorzystywania dzieci jest Barbara Nowak, małopolska kurator oświaty. W rozmowie z „Naszym Dziennikiem” akcentuje, że w przestrzeni medialnej mamy do czynienia z przyzwoleniem na tego typu niemoralne działania.

– Niestety, dziś dla części społeczeństwa rzeczą zupełnie normalną jest włączanie dzieci we wszystkie działania osób dorosłych. Jest to zmiana, która nadeszła wraz z szumem i chaosem ideologii neomarksistowskiej – ocenia.

Zwraca uwagę, że wywraca się dziś porządek, w którym to dorośli decydują o sprawach dzieci.

– Dziś, zdaniem ideologów, to dzieci mają prawo decydować o swoich własnych sprawach. To przecież nie mieści się w przekazie cywilizacji chrześcijańskiej. Przecież człowiek się uczy, dorasta, dojrzewa do pewnych decyzji i dopiero wtedy może odpowiedzialnie prezentować własne stanowisko. A niestety dzisiaj mamy do czynienia z sytuacją, w której wiedza i doświadczenie nie mają żadnego znaczenia. Dorośli nie są autorytetem dla dzieci. Żyjemy w czasach, kiedy neguje się autorytety, dlatego właśnie każda myśl, obojętnie przez kogo wypowiedziana, ma zasługiwać na poważne traktowanie – wyjaśnia Barbara Nowak.

W odniesieniu do dzieci biorących udział w politycznym wiecu małopolska kurator oświaty nie ukrywa, że żal jej dzieci, które zostały zaprzęgnięte do politycznej walki i w ten sposób zostały skrzywdzone przez dorosłych.

– One jeszcze nie zdają sobie sprawy z tego, jak wielka krzywda została im wyrządzona. Przykładem jest dziewczynka, która wykrzykiwała na ulicach Krakowa nieprawdziwy, zmanipulowany przekaz – dodała.

 

Niszczenie autorytetów

Nieodpowiedzialni dorośli wmówili jej, że ona ma prawo wykrzyczeć cokolwiek chce, że nie ponosi za to żadnej odpowiedzialności – przekazuje Barbara Nowak. Przypomina też, że środowiska lewicowe już nie pierwszy raz wykorzystały dzieci dla osiągnięcia politycznych celów.

– Pamiętamy doskonale tzw. parady równości, podczas których dzieci przyglądały się dewiacyjnym zachowaniom i niosły transparenty z obscenicznymi hasłami – relacjonuje.

Przypomina też, że polskie prawo zabrania posługiwania się językiem wulgarnym w miejscach publicznych.

– Są przepisy prawne, które regulują kanon zachowań w miejscach publicznych. Niestety, te zapisy są tak naprawdę martwe, nie funkcjonują. Dziś dzieci – podobnie jak dorośli – wychodzą na ulice i skandują wulgaryzmy, nie wiedząc, że tego im nie wolno. A nawet jeśli o tym wiedzą, to ignorują te zasady – podnosi Barbara Nowak.

Zaznacza też, że przekaz młodzieży jest nasączony wulgaryzmami nie tylko dlatego, że to przejaw buntu przeciwko dorosłym, lecz także dlatego, że sami dorośli nauczyli swoje dzieci, aby one mówiły w taki sposób.

– Taka „chora” nauka kierowana jest także przez celebrytów. Najlepszy przykład to skandaliczna wypowiedź Andrzeja Seweryna. A przecież wiemy, że takim rynsztokowym wręcz językiem posługują się inni ludzie z kręgów kultury. Dziś widzimy, jak bardzo są oni zakłamani. Ich zepsute obyczaje idą w parze z ich wulgarnym językiem. Niestety, dla wielu nadal stanowią punkt odniesienia. Z tego powodu dziś ten, kto głośniej krzyczy, używa wulgaryzmów, jest bardziej poważany w oczach innych. To jest kompletne zepsucie obyczajów i debaty publicznej – ubolewa Barbara Nowak.

Rozmówca nie ma jednak wątpliwości, że takie destrukcyjne działanie celebrytów i ludzi cynicznie manipulujących dziećmi obróci się przeciwko nim samym.

– Te dzieci nie będą miały do tych osób szacunku. To przerażająca wizja przyszłości, czy wręcz już teraźniejszości – akcentuje.

Zwraca też uwagę, że używanie dzieci do załatwiania spraw dorosłych, czyli ich uprzedmiotowienie, spowoduje, że w przyszłości podobnie przedmiotowo będą one podchodzić do ludzi wokół siebie – również tych najbliższych.

– Takie są konsekwencje wciągania dzieci w zło. Odpowiedzialny dorosły powinien to wiedzieć – stwierdza Barbara Nowak.

Nasz Dziennik

drukuj
Tagi: , ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl